Szansa na stabilizację czy obsesja władzy?
Zdaniem politologa z Uniwersytetu Śląskiego
dr. Marka Migalskiego, reaktywacja koalicji PiS-Samoobrona-LPR
kończy kryzys polityczny w Polsce i sytuacja może się ustabilizować
na dłużej. Z kolei prof. Rafał Drozdowski z Instytutu
Socjologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu uważa, że powrót Andrzeja Leppera do rządu pokazuje, że
polska scena polityczna jest układana według emocji, a politykami rządzi
goła obsesja władzy.
Koalicja może trwać dłużej niż myślimy. Obydwie strony (PiS i Samoobrona) zorientowały się, że są słabsze niż myślały wcześniej. Nie ma niczego silniejszego, niż koalicja słabych - powiedział dr Migalski.
Myślę, że ten układ może być trwalszy niż myślą przeciwnicy tego rządu. PiS i Samoobrona zobaczyły swoją słabość. PiS zorientowało się, że do realizacji programu potrzebuje głosów Samoobrony. Andrzej Lepper zobaczył, że nie jest w stanie wywrócić tego układu i PiS jest mu potrzebny do tego, żeby budował swoją pozycję jako "państwowotwórczego męża stanu" - uważa politolog Migalski.
Powtórna nominacja Andrzeja Leppera pokazuje, że u podstaw decyzji premiera Jarosława Kaczyńskiego nie było merytorycznych argumentów, tylko chwilowa utrata kontroli nad emocjami - mówił prof. Drozdowski.
Zdaniem profesora, Jarosław Kaczyński może stracić część poparcia swojego elektoratu, bo decyzją o ponownym zawarciu koalicji z wyrzuconym miesiąc wcześniej z rządu Lepperem pokazał im, że nie ma żadnego planu "wyczyszczenia sceny politycznej".
Kaczyński pokazał, że w imię własnych ambicji gotów jest zmarnować miesiąc czasu w kalendarzu politycznych i społecznych reform - podkreślił profesor.
Migalski uważa, że koalicja z Samoobroną to nie jest ulubiony układ dla elektoratu PiS. Zwolennicy PiS są w stanie go akceptować, ale pod warunkiem realizowania programu tej partii - ocenił.
Jeżeli projekt IV RP będzie ciągle leżał, okaże się, że sojusz a Andrzejem Lepperem jest po to, żeby trwać w sojuszu z Andrzejem Lepperem, a nie po to, żeby cokolwiek robić dla Polski, to twardy elektorat PiS-u też się odwróci - uważa dr Migalski.
Zdaniem profesora Drozdowskiego, na decyzji o powrocie do koalicji straci Andrzej Lepper. To zostanie odebrane jako rozpaczliwy gest, w tle którego jest szantaż ustawą zakazującą kandydowania w wyborach osobom z wyrokami. Lepper zostanie odebrany jako człowiek, który ratuje co się da i jest coraz bardziej ugodowy- powiedział Drozdowski.
Według Drozdowskiego, najwięcej na powrocie do rządu zyskał szef LPR, wicepremier Roman Giertych. Nie będzie przedterminowych wyborów, po których jego partia prawdopodobnie nie weszłaby do Sejmu i zyskał czas na uporządkowanie struktur swojej partii - podkreślił ekspert.
Prof. Drozdowski zaznaczył, że mimo zniechęcających do zaangażowania w politykę sygnałów, jakie społeczeństwu dają politycy rządzących partii, opozycja nie wykorzystuje szansy na "uwiedzenie potencjalnych wyborców".