Szalona ucieczka krowy z podsuwalskiej rzeźni
Przez ponad dwie godziny policjanci i strażacy usiłowali ująć krowę, która uciekła z podsuwalskiej rzeźni. Zwierzę przebiegło przez pół miasta, siejąc popłoch wśród przechodniów - podaje "Gazeta Współczesna".
24.07.2008 | aktual.: 30.07.2008 16:32
W czwartek rano we wsi Poddubówek, podczas rozładunku zwierząt, jedna z jałówek wyrwała się pracownikowi rzeźni i korzystając z tego, że brama wjazdowa do zakładu była otwarta, rzuciła się do ucieczki. Pracownicy rzeźni zaalarmowali policję, która próbowała krowę zatrzymać. Na nic jednak zdały się te zabiegi.
Zwierzę przebiegło przez główne ulice miasta i "schowało się" na placu zabaw przed jednym z bloków. Ponieważ teren był ogrodzony, strażacy błyskawicznie ustawili "barykadę" na wejściu. Zaczęły się debaty, co dalej.
Ostatecznie służby porządkowe postanowiły, że krowę trzeba uśpić i odwieźć do rzeźni. Kiedy wezwany na plac specjalista wbił w szyję przerażonego zwierzęcia dwie strzały ze środkiem usypiającym, zebrani odnieśli wrażenie, że reakcja była odwrotna od zamierzonej. Krowa wpadła w szał, staranowała ogrodzenie i rzuciła się do ucieczki w głąb osiedla. Kilkaset metrów dalej pokonała wykop i wbiegła na parter nowobudowanego bloku, siejąc popłoch wśród robotników.
Dopiero kolejne trzy strzały uspokoiły zwierzę. Korzystając z tej okazji strażacy i policjanci wyprowadzili zwierzę z budynku i pomogli załadować na przyczepę właściciela rzeźni.
Jedno jest pewne: dzięki ucieczce krowa nie została zabita. Musi bowiem pozostać przez jakiś czas pod opieką weterynarza.
H. Wysocka