"Szalabi przekazywał Iranowi dane wywiadu USA"
Ahmad Szalabi, do niedawna
główny sojusznik Waszyngtonu wśród przywódców irackich, przekazał
Iranowi informacje wywiadu USA, przez co mógł narazić życie
Amerykanów - twierdzi telewizja CBS.
21.05.2004 11:50
Jednak w ostatnich miesiącach Szalabi popadł stopniowo w niełaskę, bo żadnej takiej broni nie znaleziono, a on sam zyskał sobie wśród Irakijczyków reputację amerykańskiej marionetki i stało się jasne, że nie ma szans na objęcie przywódczej roli w państwie.
Jako członek kierownictwa irackiej Rady Zarządzającej, cieszący się do niedawna zaufaniem Pentagonu, Szalabi mógł mieć dostęp do informacji o amerykańskich wojskach w Iraku.
Szalabi, który za rządów Saddama Husajna przebywał na Zachodzie i kierował tam opozycyjnym Irackim Kongresem Narodowym (INC), był przez wiele lat faworytem Pentagonu wśród irackich polityków emigracyjnych i głównym dostarczycielem informacji o domniemanej irackiej broni masowego rażenia.
"Wysocy rangą oficjele amerykańscy powiedzieli nam dziś, że mają dowody, iż Szalabi przekazywał Iranowi ściśle tajne amerykańskie informacje wywiadowcze" - podała CBS w czwartkowym dzienniku wieczornym. Dowody winy Szalabiego są podobno "stuprocentowe". Reuterowi, który poinformował o wiadomości CBS, nie udało się potwierdzić jej w innym niezależnym źródle. Sam Szalabi powiedział CBS, że zarzuty te są "bzdurne" i stanowią część starań amerykańskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA), by go zdyskredytować. Associated Press pisała w piątek rano z Waszyngtonu, że administracja USA nabrała podejrzeń z powodu kontaktów Szalabiego z Iranem.
W czwartek iracka policja, której towarzyszyli żołnierze USA, przeszukała dom Szalabiego w Bagdadzie i zarekwirowała komputery i dokumenty. Przedstawiciele władz amerykańskich w Bagdadzie oświadczyli, że chodziło o zebranie dowodów w niedotyczącej Szalabiego sprawie o "korupcję" wśród członków Irackiego Kongresu Narodowego. Iracki sędzia oświadczył, że rewizję przeprowadzono na mocy nakazu aresztowania kilku osób ściganych za kradzież samochodów będących własnością władz irackich.
Jednak już wcześniej nie brakowało oznak, że Waszyngton traci zaufanie do Szalabiego. W miniony weekend w programie telewizji NBC sekretarz stanu USA Colin Powell powiedział po raz pierwszy, że Amerykanów świadomie wprowadzano w błąd w sprawie domniemanych ruchomych laboratoriów z bronią biologiczną. Nie powiedział, kto to uczynił, ale w Waszyngtonie jest tajemnicą poliszynela, że informacje o fikcyjnych laboratoriach przekazał Amerykanom iracki dezerter powiązany z INC Szalabiego.
Kilka dni temu wiceminister obrony USA Paul Wolfowitz potwierdził doniesienia, że Pentagon wstrzymał niedawno wypłacanie INC miesięcznej dotacji w wysokości 340 tysięcy dolarów, przyznawanej w zamian za informacje wywiadowcze.
Woltowitz powiedział, że decyzja ta wiąże się z planowanym na 30 czerwca przekazaniem władzy Irakijczykom. Wyjaśnił, że informacje od INC (takie na przykład, że kupcom w pewnej dzielnicy ktoś poradził, by następnego dnia nie otwierali sklepów), bywały pożyteczne, ale teraz Amerykanie postarają się "otrzymywać je normalnymi kanałami wywiadu".
W ostatnich tygodniach Szalabi naraził się Amerykanom, zarzucając im, że umizgują się do generałów dawnej armii Saddama Husajna (jak w Faludży, gdzie powierzyli im kontrolę nad miastem), i krytykując plany transformacji politycznej przygotowywane przez Waszyngton i specjalnego wysłannika ONZ Lakhdara Brahimiego.
Zapewne po to, by poprawić swą reputację w kraju, Szalabi zaczął domagać się, by po 30 czerwca Waszyngton przekazał Irakijczykom kontrolę nad irackimi siłami bezpieczeństwa i finansami państwa.
Amerykanie chcą, aby z uwagi na nieustające ataki partyzantów siły bezpieczeństwa podlegały nadal dowództwu wojsk koalicyjnych. Pragną też zachować prawo decydowania, na co przeznaczyć pieniądze z puli 18,6 mld dolarów przyznanych w zeszłym roku przez Kongres USA na odbudowę Iraku.