Szafarnia: policja wywiozła wójta
Policjanci wywieźli ze szkoły w podtoruńskiej Szafarni wójta gminy Radomin, który bał się ataku ze strony mieszkańców wsi. W nocy policjanci wyprowadzili ze szkoły jednego z rodziców, który okupował budynek szkoły. Do akcji usunięcia rodzica doszło na prośbę wójta.
02.02.2004 | aktual.: 02.02.2004 12:57
Jak wynika z informacji uzyskanych od wójta Mieczysława Konczalskiego i przewodniczącego komitetu protestacyjnego rodziców Romana Sławkowskiego, w czasie akcji policja wyważyła drzwi do budynku. Przy wejściu do szkoły postawiono dwóch ochroniarzy.
"Na nasze wezwanie ze szkoły wyszedł jeden mężczyzna, który, jak się okazało, w pojedynkę prowadził okupacyjny dyżur. Ze względu na jego duży stres i związane z tym problemy żołądkowe, udzielono mu pomocy lekarskiej, a budynek przekazano pracownikom urzędu gminy" - poinformował podinsp. Marek Wiśniewski z Komendy Powiatowej Policji w Golubiu-Dobrzyniu.
W poniedziałek o ósmej rano powinny rozpocząć się lekcje, ale o tej porze w budynku była tylko nowa dyrektorka i nauczyciele. Rodzice nie pozwolili dzieciom pójść do szkoły - stali z nimi przed bramą. Głośno wyrażali dezaprobatę dla wójta i przygotowali dla niego taczkę z resztkami obornika.
Do próby wywiezienia wójta na taczce nie doszło. Przed południem do szkoły znów przyjechała policja, aby pomóc wójtowi wydostać się z budynku. Konczalski wyszedł w asyście czterech funkcjonariuszy i odjechał radiowozem, obrzucany wyzwiskami przez grupę około 15 osób.
Rodzice zapowiadają, że dzieci do szkoły nie wrócą, dopóki dyrektorem placówki będzie Bożena Cieplińska. Dyrektorka - jak mówi - wierzy, że zdrowy rozsądek zwycięży i wszyscy się uspokoją.
Sprawa likwidacji szkoły w Szafarni toczy się od ponad trzech lat. W odpowiedzi na uchwałę rady gminy Radomin w tej sprawie rodzice uczniów podjęli trwający blisko dwa lata strajk okupacyjny. Zakończył się on dopiero w połowie ubiegłego roku, kiedy to dwie kolejne uchwały o zamknięciu placówki zostały uchylone z przyczyn formalnych, a zażalenia gminy oddalił Naczelny Sąd Administracyjny.
W czasie strajku lekcje w szkole odbywały się nielegalnie, bez ogrzewania i przy świetle świec, a nauczyciele pracowali za darmo. Placówka wznowiła legalną działalność od września, a już pod koniec listopada zeszłego roku po raz trzeci radni przegłosowali jej zamknięcie.
"Nie ma żadnych powodów - społecznych, demograficznych czy finansowych - by utrzymywać tę szkołę. Zaledwie 1850 metrów od Szafarni działa nowoczesna i przestronna szkoła w Płonnem i tam jest miejsce także dla dzieci z Szafarni" - przekonywał Konczalski.
Mieszkańcy Szafarni chcieli utworzyć we wsi szkołę społeczną, ale potrzebowali do tego pomieszczeń po likwidowanej placówce publicznej. Na żadną z ich ofert wynajęcia nie doczekali się odpowiedzi od władz gminy. To, a także mianowanie nowej dyrektorki likwidowanej szkoły i próba jej wprowadzenia do budynku w ubiegły wtorek doprowadziły do kolejnej jego okupacji.
Szkoła w Szafarni zatrudnia dziewięciu nauczycieli (7,5 etatu), a na liście uczniów figuruje 26 dzieci, w tym dwoje niepełnosprawnych, pobierających lekcje w domu. Placówka ma zostać zlikwidowana z końcem roku szkolnego, a uczniowie przeniesieni do szkoły w Płonnem. Placówka zajmuje pomieszczenia w pałacyku wybudowanym pod koniec XIX wieku na miejscu starszego dworku rodziny Dziewanowskich, w którym spędzał młodzieńcze wakacje Fryderyk Chopin. Nazwę Szafarni spopularyzował swoimi listami do rodziny, stylizowanymi na fikcyjną gazetę "Kuryer Szafarski".