ŚwiatSyryjscy rebelianci: zwyciężymy albo zginiemy

Syryjscy rebelianci: zwyciężymy albo zginiemy

Co najmniej 70 tysięcy zabitych, ponad milion uchodźców i kraj w ruinie - tak po dwóch latach przedstawia się bilans wojny domowej w Syrii. Rebelianci, wśród których prym wiodą islamiści, twierdzą, że mają tylko dwie możliwości: zwycięstwo albo śmierć.

Syryjscy rebelianci: zwyciężymy albo zginiemy
Źródło zdjęć: © AFP | Tauseef Mustafa

14.03.2013 | aktual.: 14.03.2013 14:56

Nic nie zwiastuje końca konfliktu, a w ciągu dwóch lat społeczność międzynarodowa w sprawie Syrii nie była w stanie dojść do porozumienia, wahała się, a nawet zaklinała rzeczywistość, zwiastując szybki koniec prezydenta Baszara al-Asada - komentuje AFP.

"Podczas gdy prezydenci Tunezji i Egiptu - Zin el-Abidin Ben Ali i Hosni Mubarak zostali obaleni po kilku tygodniach manifestacji, prezydent Jemenu Ali Abd Allah Salah ustąpił pod presją, a przywódca Libii Muammar Kadafi został zabity po ośmiomiesięcznym konflikcie, Baszar al-Asad wydaje się bardziej niż kiedykolwiek przywiązany do władzy" - dodaje francuska agencja.

Iran, główny obok Rosji sprzymierzeniec Damaszku, twierdził nawet ostatnio, że Asad jest pełnoprawnym szefem państwa aż do wyborów prezydenckich planowanych w 2014 roku.

Rebelianci dostaną broń?

Wobec katastrofy humanitarnej w Syrii międzynarodowa dyplomacja jest bezradna i sparaliżowana przez podziały. Jednak po dwóch latach, gdy stało się jasne, że żadna ze stron konfliktu nie zmierza do zdecydowanego zwycięstwa, kraje-sojusznicy opozycji powoli zmieniają ton. To przebudzenie przybiera formę coraz bardziej istotnej pomocy dla zbrojnej opozycji, co między wierszami można interpretować jako zapowiedź dostaw broni. Do tej pory jednak ta możliwość była wykluczana ze względu na obawy, że mogłaby wpaść w ręce islamskich radykałów. Wzrost ich znaczenia był głównym argumentem dla Zachodu za niedostarczaniem broni rebeliantom, mimo popierania opozycji.

- Wszyscy zrozumieliśmy, że nie może być rozwiązania politycznego bez modyfikacji proporcji sił na miejscu - oświadczył jednak anonimowo francuski dyplomata.

W przeddzień drugiej rocznicy wybuchu konfliktu Paryż dołączył do Londynu w zapowiedziach dostarczenia rebeliantom broni, co oznaczałoby naruszenie embarga UE.

Francja i Wielka Brytania żądają od "Europejczyków uchylenia embarga, by stawiający opór mieli możliwość obrony" - mówił w radiu France Info minister spraw zagranicznych Laurent Fabius. Według francuskich źródeł chodzi o dostarczenie rebeliantom pocisków ziemia-powietrze, by mogli odpierać ataki prowadzone przez reżimowe lotnictwo. - Francja jest suwerennym krajem - podkreślił Fabius w odpowiedzi na pytanie o kolektywność podejmowania decyzji w UE. "Walka to jedyne rozwiązanie"

Na spotkaniu Przyjaciół Syrii pod koniec lutego USA zapowiedziały przekazanie syryjskiej opozycji 60 mln dolarów dodatkowej pomocy oraz po raz pierwszy pomocy żywnościowej i medycznej. Mówiono też o pomocy ze strony UE: mają to być po raz pierwszy samochody opancerzone i sprzęt wojskowy dla obrony ludności cywilnej.

- Nie chcemy żywności i bandaży, potrzebujemy broni! - odparł dyplomatom generał Salim Idris, szef sztabu opozycyjnej Wolnej Armii Syryjskiej (WAS).

- Walka jest jedynym możliwym rozwiązaniem, by zakończyć wojnę - twierdzi Mohammad dowodzący batalionem islamistów w mieście Dajr az-Zaur na wschodzie Syrii. - Nie będziemy rozmawiać z Baszarem, będziemy z nim walczyć aż do jego ostatniego tchnienia - dodał. Rebeliant twierdzi, że walka toczy się o "islamską drogę" Syrii, ale na wzór turecki.

"Syryjscy mudżahedini"

Pokojowa początkowo rewolta setek tysięcy Syryjczyków, którzy w marcu 2011 roku wyszli na ulicę pod hasłem żądania więcej wolności, przerodziła się w krwawy konflikt między regularną armią reżimu w Damaszku a rozproszonymi grupami rebeliantów, wśród których na plan pierwszy wysuwają się dżihadyści. Szczególnie widoczne w ostatnim czasie stało się ugrupowanie Front al-Nusra, któremu przypisuje się autorstwo większości zamachów samobójczych w Syrii i którego celem jest utworzenie w kraju państwa islamskiego. Front znany jest ze swojej dyscypliny i świetnej organizacji, a także funduszy pozyskiwanych z zagranicy, dzięki którym wypiera WAS jako główny gracz rebelii.

Światu front objawił się nieco ponad rok temu, kiedy jego członkowie wzięli na siebie odpowiedzialność za kilka zamachów z użyciem samochodów pułapek. - Jesteśmy syryjskimi mudżahedinami, walczymy na różnych dżihadystycznych frontach, aby przywrócić panowanie Allaha na Ziemi i pomścić pogwałcony honor i przelaną krew Syryjczyków - mówił w manifeście ugrupowania zamaskowany mężczyzna.

Kilka dni temu Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka informowało, że islamistyczne ugrupowania, w tym Nusra, utworzyło lokalną radę, która ma wypełnić próżnię administracyjną na wschodzie kraju, w znacznej części kontrolowanego przez rebeliantów. Rada Religijna utworzona w regionie ma składać się z kilku biur odpowiedzialnych za wymiar sprawiedliwości, policję, służby bezpieczeństwa, ale też usługi dla ludności

Wobec braku możliwości działania większości zagranicznych mediów w Syrii świat nadal poznaje koszmary wojny przez amatorskie nagrania wideo ukazujące rozczłonkowane ciała, noszące ślady tortur ofiary zbiorowych egzekucji - podkreśla AFP.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)