Syn Edwarda Gierka: Tuskowi potrzeba propagandy sukcesu
Adam Gierek w rozmowie z Faktem porównuje objazd premiera do gospodarskich wizyt sprzed lat.
21.05.2012 | aktual.: 21.05.2012 11:11
Fakt: Jak Panu się podoba dzisiejsza propaganda sukcesu? Otwieranie kilometra autostrady, wizyty gospodarskie ministrów na budowie, lot premiera śmigłowcem nad inwestycją? Nie przypomina to Panu czasów za rządów Pana ojca Edwarda Gierka?
Europoseł Adam Gierek: Nie możemy porównywać tych okresów ani szukać analogii. Wtedy angażowano pieniądze, również z kredytów, w ogólny rozwój kraju, który zwiększał liczbę miejsc pracy. Dziś dużo się robi głównie w infrastrukturze drogowej, i są to – trzeba przyznać – inwestycje przydatne, ale dla inwestorów czy rozwoju tranzytu. Z punktu widzenia zwykłego zjadacza chleba to nie są inwestycje, które dadzą na stałe nowe miejsca pracy. W Polsce po 1989 roku nastąpiła wielka deindustralizacja kraju, to jest likwidacja albo przenoszenie przemysłu do innych krajów. Był to proces chaotyczny. Majątek, nad którym pracowały pokolenia, został unicestwiony w głupi sposób.
Niemniej obrazki w telewizji są podobne – władza w terenie chwali się budowami.
Może to tak wygląda tylko wizualnie. Ale kiedyś inwestycje przynosiły stały wzrost miejsc pracy. Powstało około 500 dużych zakładów, huta Katowice, elektrownia Kozienice, kopalnia Bełchatów, Bogdanka, dużo by wyliczać... Ówczesna propaganda sukcesu, może trochę przesadzona, dotyczyła tych właśnie budów, inwestycji, które zwiększały bogactwo kraju. A proszę mi pokazać dzisiaj inwestycje prospołeczne, które dają nowe miejsca pracy. Dzisiejsza propaganda sukcesu pokazuje inwestycje drogowe, które owszem, są bardzo potrzebne, ale one się zakończą. I gdzie będą dalej pracować ci ludzie?
Rządzący jednak przekonują, że sukcesem rządu jest właśnie modernizacja infrastruktury...
Bo to rzeczywiście jest sukces tego rządu, patrząc dziś na inne rządy w Unii Europejskiej. Wykorzystujemy środki unijne i bardzo dobrze. Jednak nic za darmo. W zamian oddaliśmy nasz rynek. Supermarkety nie są polskie, one zarabiają u nas, ale transferują pieniądze poza nasz kraj. Wiele zakładów, które zostały wykupione, mają siedziby za granicą, np. Fiat – był polskim zakładem, został wykupiony i ma siedzibę w Turynie. Gdzie idą jego zyski? Tam idą, a my tylko ponosimy koszty produkcji związane np. z ochroną środowiska, z emeryturami pracowników. Bo w Polsce dziś brakuje inwestycji, które mają dalekosiężną wizję, które dawałyby oddech gospodarce, tak, jak to było w latach 70-tych. Brakuje tego, o czym mówi teraz nowy prezydent Francji Francois Hollande – dziś potrzeba inwestycji w rozwój. Stały rozwój. Infrastruktura to też rozwój, ale zbudują drogi i to się skończy. I będzie jak w Hiszpanii – oni mieli około 40 procent dochodu narodowego z budownictwa. Przyszła dekoniunktura, wszystko stanęło i mają 20
procent bezrobocia.
Ale premier Tusk pokazuje się dziś w śmigłowcu właśnie nad budowaną autostradą.
Może potrzebna mu jest propaganda sukcesu...
Czyli Donald Tusk jak Edward Gierek?
Może to tak wyglądać. Ale widocznie premierowi naprawdę jest potrzebna ta propaganda sukcesu. Europa jest w kryzysie i trzeba pokazać rynkom finansowym, giełdom: patrzcie – Polska się buduje, nie grozi nam sytuacja jak w Grecji. Taki pozytywny sygnał na zewnątrz. Poza tym dziś w Polsce jest system wielopartyjny, jest walka partii, więc jest to także sygnał dla swoich wyborców, próba ich przekonania, że to ten rząd buduje, tworzy. A ja na to patrzę i tylko się uśmiecham, bo przypominam sobie krytykę mojego ojca. Że niby Gierek to dopiero uprawiał propagandę sukcesu. A przecież wtedy też trzeba było pokazać światu i zwykłym Polakom, że kraj rośnie, buduje się. Trzeba było trochę optymizmu dać ludziom. Dziś robi się to samo i z tych samych pobudek, jak się wydaje.
Jeszcze trochę, to doczeka się Pan słynnego: „To jak, pomożecie?”
Z tego też się nie należy śmiać. To miało bardzo pozytywny wydźwięk. Historia w pewnym sensie zatoczyła koło, bo tego typu propaganda jest rządzącym potrzebna. Bo polityka to jest propaganda.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Tak chcą od nas ściągać haracz za abonament!