Symulacja: Tu-154M wykonał półobrót przed uderzeniem w ziemię
Tu-154M po utracie końcówki skrzydła wykonał półobrót i jednocześnie "górkę" odchylając tor lotu w lewo - wynika z symulacji prof. Grzegorza Kowaleczki nt. ostatnich 14-15 sekund lotu. Jego zdaniem obliczenia potwierdzają ustalenia raportów MAK i komisji Millera.
Liczące 103 strony opracowanie opublikował w piątek na swojej stronie zespół smoleński przy kancelarii premiera, którym kieruje Maciej Lasek. Kowaleczko - jak zaznaczył Lasek - wykonał swoje opracowanie z własnej inicjatywy i przekazał je bezpłatnie zespołowi.
Kowaleczko we wstępie napisał, że temat podjęto "w związku z pojawiającymi się często wątpliwościami, czy samolot mógł wykonać półobrót po utracie skrzydła". "Wątpliwości te, a często kwestionowanie takiego przebiegu ostatniej fazy lotu, było inspiracją do przeprowadzenia symulacji numerycznych" - podał profesor.
Taki przebieg katastrofy kwestionują eksperci związani z parlamentarnym zespołem ds. katastrofy smoleńskiej, na którego czele stoi Antoni Macierewicz (PiS). Jeden ze związanych z nim naukowców, prof. Kazimierz Nowaczyk, ocenił np., że samolot leciał wzdłuż linii prostej za brzozą, z którą miał, według komisji Millera, się zderzyć. - Nie mógł wykonać słynnej półbeczki, bo musiałby zmienić kierunek lotu - mówił Nowaczyk w lutym 2013 r.
Jednak zdaniem Kowaleczki odpowiedź na pytanie, "czy samolot Tu-154M po utracie końcówki skrzydła wykonał półbeczkę, czy też nie?", jest jednoznaczna. "Samolot Tu-154M po utracie końcówki skrzydła wykonał półobrót i jednocześnie 'górkę', odchylając tor lotu w lewo. Ponieważ samolot wznosił się w chwili utraty końcówki i po tym zdarzeniu, urwany kikut skrzydła nie miał kontaktu z ziemią" - podsumował swoje analizy Kowaleczko.
"Pomimo licznych uproszczeń udało się z dobrą, 'inżynierską' dokładnością potwierdzić opisane w raportach zachowanie się samolotu po uderzeniu skrzydłem w drzewo" - ocenił, nawiązując do opracowań z badania katastrofy opublikowanych przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) i Komisję Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (czyli tzw. komisję Millera).
Jak napisał Kowaleczko, "obliczenia pokazały, że samolot po urwaniu końcówki skrzydła wykonuje szybki obrót wokół osi podłużnej z jednoczesnym wznoszeniem, a następnie opadaniem". "Uderzenie w ziemię następuje w 13,8 sekundzie symulacji, tzn. 5,4 sekundy od uderzenia w brzozę" - wyliczył. Profesor założył przy tym, że punkt uderzenia to miejsce, w którym na ziemię spadł środek masy samolotu oraz że profil terenu był zgodny z tym, co wynika z raportu komisji Millera oraz odczytów z Google Earth (z danych MAK wynika, że ten punkt znajdował się ok. 1,8 metra wyżej; jeśli to prawda, do uderzenia doszło nieco wcześniej).
Wyliczony przez Kowaleczkę punkt uderzenia tupolewa w brzozę, które zakończyło się urwaniem fragmentu skrzydła, bliższy jest danym prokuratury niż komisji Millera. Symulacje i obliczenia eksperta dały wysokość 7,2 metra nad ziemią, podczas gdy wyniki pomiarów prokuratury to 6,66 metra, zaś komisji Millera - 5,1 metra.
W opracowaniu pokazano też trajektorię lotu wybranych punktów samolotu, w tym końcówek obu skrzydeł (dla lewego skrzydła zarówno przed obcięciem jego części, jak i po tym). Jak wskazuje Kowaleczko, "niemal wszystkie" punkty terenu opisane w raportach MAK i komisji Millera (np. miejsca zetknięcia samolotu z kolejnymi drzewami) mieszczą się w obszarze wyznaczonym przez linie odpowiadające tym trajektoriom.
Profesor, który podkreśla, że podobne badania prowadzi od 1983 r., do symulacji wykorzystał oprogramowanie wykorzystywane do analizy wpływu na samolot turbulencji i śladu generowanego przez inną maszynę. Przy jego pomocy odtworzono m.in. lot wojskowego samolotu An-28 Bryza, który w marcu 2009 r. rozbił się na lotnisku Gdynia-Babie Doły.
Do identyfikacji charakterystyk Tu-154M Kowaleczko wykorzystał publikacje dotyczące tego typu maszyny oraz mechaniki lotu. Dane dotyczące sterowania samolotem oraz parametrów lotu w chwili zderzenia z brzozą, kiedy samolot stracił fragment skrzydła, ekspert zaczerpnął z kolei z raportów MAK i komisji Millera.
Kowaleczko to prorektor ds. naukowych Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie i członek Rady Naukowej Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, były pracownik Wydziału Mechatroniki i Lotnictwa Wojskowej Akademii Technicznej i - jak podkreśla zespół Laska - jeden z najlepszych polskich specjalistów w dziedzinie mechaniki lotu.