Sylwester na Giewoncie. Odpalili race na szczycie, teraz czeka ich kara
Od wielu lat na szczyt Giewontu w sylwestrową noc wspinają się ludzie żądni mocnych wrażeń. Część chce podziwiać sztuczne ognie odpalone w Zakopanem, część sama odpala fajerwerki i race. Tak było i w tym roku. - Nie ma zgody na takie zachowanie, znajdziemy ich i ukarzemy - zapewnia WP komendant Straży Tatrzańskiego Parku Narodowego Edward Wlazło.
Od wielu lat turyści i mieszkańcy Zakopanego zamieszczają w sieci zdjęcia zrobione w noc sylwestrową, na których widać jasne światła na szczycie Giewontu. Nie zapalają ich jednak żadne zbłąkane dusze, lecz żądni wrażeń turyści, którzy postanowili przywitać Nowy Rok na szczycie tej góry.
Jak to możliwe? - Niestety, od 30 listopada nie obowiązuje już zakaz przebywania na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego po zmroku. Nie możemy więc nikogo zatrzymać - mówi WP komendant Straży Parku Edward Wlazło.
W noc sylwestrową w sieci ukazały się nagrania z "imprezy sylwestrowej na Giewoncie". Gromadka ludzi stłoczona na szczycie, kilka osób wyposażonych w race, które beztrosko odpalili, by przywitać Nowy Rok.
- Znajdziemy ich i ukarzemy - zapewnia komendant Wlazło. - Popełnili błąd. Pochwalili się tym nagraniami w sieci, to tylko kwestia czasu, by ich namierzyć i ukarać - dodaje.
Najwyższy mandat w TPN? 500 zł
Turyści, którzy weszli w nocy na szczyt Giewontu, jak przyznaje komendant Straży TPN, byli dobrze przygotowani. Wczoraj w Tatrach panowały bardzo trudne warunki, na szlakach było bardzo ślisko. Musieli więc mieć raki, by pokonać trasę w górę i na dół.
Jednak niebezpieczeństwo związane z nocną wspinaczką wcale ich nie przeraziło. Tak samo, jak kara, która grozi odpalającym race uczestnikom tej imprezy. Najwyższy mandat, jaki może nałożyć Straż TPN, wynosi 500 zł.
TPN od kilku lat apeluje do turystów i mieszkańców Podhala, aby nie używali petard i fajerwerków podczas sylwestra w Tatrach. - Zdarzało się, że spłoszone zwierzęta, np. kozice, w trakcie ucieczki ulegały śmiertelnym wypadkom. Huk wywołuje u zwierząt olbrzymi stres, a nawet ataki paniki, które mogą okazać się groźne dla ich zdrowia i życia - tłumaczy dyrektor TPN, Szymon Ziobrowski.
Apeli tych prawie nikt nie słucha. Zakopane i okoliczne miejscowości w sylwestrową noc przypominają pole bitwy: słychać huk petard i odpalanych fajerwerków. I nie tylko. Echa występu Zenka Martyniuka na "Sylwestrze Marzeń" dotarły ponoć aż do Dolinki pod Mnichem.