Święci na części
Po śmierci Jana Pawła II odezwały się głosy, by sprowadzić ciało papieża do ojczyzny. A przynajmniej serce. Kościół oficjalny szybko uciął dyskusję na ten temat: przypomniał, że miejsce papieża jest w Rzymie, za życia i po śmierci – ku pożytkowi wszystkich wiernych. Mimo tej dyskusji kult relikwii odchodzi powoli do historii - pisze
Adam Szostkiewicz w tygodniku "Polityka".
17.05.2006 | aktual.: 17.05.2006 10:03
Niektórzy katolicy w Polsce i tak wierzyli – i chyba wierzą w dalszym ciągu – że w sprawie relikwii papieskich coś jednak da się uszczknąć. W testamencie papież dał wskazówkę, by pochować go „w ziemi, bez sarkofagu – o miejscu niech zadecyduje Kolegium Kardynalskie” – i tak się stało.
– Dziś ludzie oczekują czegoś innego niż w czasach, kiedy odłączano serca Chopina czy Piłsudskiego – zauważa historyk kościelny ks. Józef Marecki, kapucyn. "Sercem" papieża są jego encykliki, jego nauczanie, przesłanie o Bożym miłosierdziu, o ludzkiej solidarności. To jest "serce" do czci; punkt ciężkości przesuwa się na treść wiary. A zresztą – dodaje żartem ojciec Józef – co by powiedzieli Włosi i sami rzymianie? Że Jan Paweł II ich nie kochał, skoro Kościół pozwolił zabrać jego serce do Polski?
Kult relikwii miał się kierować ku Bogu, któremu służyli święci dawcy relikwii. Lud chrześcijański nauki Kościoła szanował, ale bywało, że rozumiał po swojemu. Chrześcijańska pobożność mieszała się z pogańską magią.
Tak czy owak relikwie zapisały znaczący rozdział nie tylko w historii dewocji, lecz także sztuki, polityki i ekonomii - czytamy w tygodniku "Polityka".