"Światu grozi etniczna pandemia"
Zamieszki we Francji dowodzą, że świat stoi w
obliczu "etnicznej pandemii", do której nie jest przygotowany -
ocenił w dzienniku "Sega" znany bułgarski socjolog Jurij
Asłanow.
09.11.2005 11:00
Według lewicowego dziennika "Sega" jedyną różnicą między francuskimi imigrantami i bułgarską społecznością Romów jest na razie brak religijnego radykalizmu wśród Cyganów.
Globalizm prowadzi do swobodnego przemieszczania się dużych grup ludności, ale ruch ten jest zawsze jednokierunkowy - z biednych do bogatych krajów. Powstaje więc podstawa do skrajnego nacjonalizmu i właśnie dlatego władze francuskie nie śpieszyły się z decyzjami - uważa Asłanow.
Francja nie jest izolowanym przypadkiem, ponieważ niemal w każdym z europejskich krajów są imigranci, co stawia świat w obliczu "etnicznej pandemii" - pisze socjolog.
"Sega" ocenia, że to, co dzieje się obecnie we Francji, od dawna jest już faktem w Bułgarii. "Wystarczy przypomnieć, co się dzieje w cygańskich gettach, kiedy odcina się prąd. Ludzie, którzy od lat nie płacili rachunków, rzucają kamieniami, krzyczą i są gotowi połamać kości każdemu, kto zbliży się do rozdzielni elektrycznej. A wszystko na oczach policji, która - podobnie jak koledzy z Paryża - nie śmie ingerować, bo nawet trudno wyobrazić sobie, co by się działo, gdyby Cygan zginął z ręki policjanta" - pisze gazeta.
"I we Francji, i tutaj mamy do czynienia z tym samym zjawiskiem: państwa w państwie, którego obywatele nie chcą się podporządkować ogólnie przyjętym normom" - pisze "Sega".
Dziennik podkreśla, że jest wiele innych podobieństw: w obu wypadkach chodzi o społeczność, utrzymującą się dzięki świadczeniom socjalnym, osoby, które albo nigdy nie pracowały, albo straciły nawyk pracy. W obu krajach stale mówi się o integracji tych grup, lecz ani dla tych ludzi, ani ich wyrastających w izolowanym środowisku dzieci nic z tego nie wynika - ocenia "Sega".
"Jedyne, co różni naszych poniżanych i odrzuconych współobywateli od ich zachodnioeuropejskich odpowiedników jest fakt, że w Bułgarii ta grupa nie jest jeszcze uzbrojona w radykalne idee religijne" - komentuje lewicowa gazeta.
Ewgenia Manołowa