Światem rządzi seks i żądza
Wpływ na dzieje ludzkości mieli nie tylko wielcy wojownicy, mężowie stanu czy rewolucjoniści. Bieg historii zmieniali także uwodziciele i znawcy kobiet - pisze Marek Karpiński w tygodniku "Newsweek".
06.03.2006 | aktual.: 06.03.2006 09:43
Jest taka stara anegdota, że królowa brytyjska (przypisywane jest to Wiktorii, ale to nieprawda) zapragnęła zażyć miłości w ramionach Juliusza Cezara. Majordomus, któremu zlecono realizację kaprysu monarchini, był w nie lada kłopocie, bowiem obiekt pożądania zmarł przed wiekami. Udał się więc do najznakomitszego brytyjskiego aktora (przypisywane jest to Charlesowi Keanowi, ale i to nieprawda), aby zastąpił Cezara w tej roli. Aktor wykonał zadanie.
Syn królowej Wiktorii - Edward VII miał opinię kobieciarza. Pierwsze doświadczenia zdobył w 1861 r. odbywając służbę w pułku Grenadierów Gwardii w Irlandii. Królikiem doświadczalnym była Nellie Clifden - trochę aktorka, trochę prostytutka. W owych czasach były to zawody prokrewne - scenę traktowano jako miejsce promocji wdzięków, które później sprzedawano kameralnie.
Książę Walii dostał szlaban na swoje ulubione rozrywki, więc jego usilnym praganieniem było wydostanie się spod kurateli matki. Na szczęście seksturystyki nie wymyślono dzisiaj. W wieku XIX jej ośrodkiem był Paryż, toteż Edward spędzał więcej czasu nad Sekwaną niż nad Tamizą. Ulubionym adresem przyszłego Edwarda VII był burdel La Chabanaise, gdzie oddawał się zbiorowo czy tlko we dwoje rozrywkom miłosynym - czytamy w tygodniku "Newsweek".
Autor artykułu stwierdza jednak, że nie sztuką być uwodzicielem, kiedy jest się królem. Dlatego też przedstawia postać chyba najbardziej znakomitą i znaną w tej dziedzinie, jakim był Giacomo Casanova, który stał się symbolem uwodziciela, a także postać Rasputina, który wpłynął nie tylko na losy Europy, ale i świata.