Świat potępia zamachy na Bali
Światowi
przywódcy zdecydowanie potępili sobotnie ataki terrorystyczne na
indonezyjskiej wyspie Bali, w których życie straciły co najmniej
25 osób, a ponad 100 zostało rannych.
Z całego świata napływają wyrazy współczucia i solidarności z Indonezją, a także zapewnienia o woli współpracy w walce z międzynarodowym terroryzmem.
Stany Zjednoczone potępiają dzisiejsze ataki na Bali, które kosztowały życie i spowodowały obrażenia niewinnych ludzi - oświadczyła amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice w komunikacie. Dodała, że Stany Zjednoczone stoją po stronie indonezyjskiego społeczeństwa i rządu w ich walce o sprawiedliwość dla osób odpowiedzialnych za te akty terroru.
Będziemy wspólnie kontynuować walkę z terroryzmem - powiedziała Rice.
Jak oświadczył rzecznik ONZ, sekretarz generalny Kofi Annan jest przygnębiony faktem, że Bali została nowym celem terrorystów.
"Sekretarz generalny z całą mocą potępił zamachy na indonezyjskiej wyspie Bali" - napisano w oświadczeniu wygłoszonym przez rzecznika ONZ.
Biuro brytyjskiego premiera Tony'ego Blaira poinformowało, że przekazał on wyrazy współczucia dla ofiar sobotnich zamachów w liście do indonezyjskiego prezydenta Susilo Bambanga Yudhoyono.
W swoim oświadczeniu Blair zapewnił, że "nasze myśli pozostają przy ofiarach i ich rodzinach". Brytyjski premier nazwał ataki na Bali "przerażającymi".
O swojej solidarności z mieszkańcami Indonezji zapewnił niemiecki minister spraw zagranicznych Joschka Fischer. Szef niemieckiej dyplomacji, cytowany przez swojego rzecznika, oświadczył, że Dżakarta "może liczyć na solidarność rządu federalnego w walce przeciwko międzynarodowemu terroryzmowi".
"Powody ataków muszą zostać wyjaśnione, a winni pociągnięci do odpowiedzialności" - zaznaczył Fischer w oświadczeniu.
Szef irlandzkiej dyplomacji Dermot Ahern nazwał "barbarzyńskimi" sobotnie ataki, w których "zginęli i zostali ranni niewinni ludzie". W swoim komunikacie Ahern podkreślił, że dla tego, co się stało na Bali, nie można znaleźć żadnego usprawiedliwienia.
