ŚwiatŚwiat ignoruje setki ofiar kataklizmu. Europy nie stać na takie zachowanie

Świat ignoruje setki ofiar kataklizmu. Europy nie stać na takie zachowanie

Bezdomne psy wyszukują zwłoki zagrzebane w błocie. Liczba potwierdzonych ofiar katastrofy zbliża się do 500. Kilkuset nadal nie można się doliczyć. To obraz stolicy 7-milionowego kraju kilka dni po katastrofie. Jednak nikt nie podświetla Wieży Eiffela ani innych budynków publicznych w zielono-biało-niebieskich barwach. Cena ignorowania takich problemów będzie niewyobrażalnie wysoka.

Świat ignoruje setki ofiar kataklizmu. Europy nie stać na takie zachowanie
Źródło zdjęć: © Reuters
Jarosław Kociszewski

21.08.2017 11:39

Po deszczach całe zbocze góry osunęło się na jedno z przedmieść Freetown grzebiąc chaty kryte blachą falistą pod zwałami rdzawego błota. Stada bezdomnych psów zatępują brakujący sprzęt ratowniczy. Głodne zwierzęta wykopują zwłoki w poszukiwaniu jedzenia. Ludzie obserwują psy i w ten sposób docierają do kolejnych ofiar. Ich liczba zbliża się do 500, choć dokładnych rozmiarów tragedii nigdy nie uda się ustalić.

Freetown, stolicę Sierra Leone na zachodzie Afryki, praktycznie pozostawiono samą sobie. W mieście jest kilka karetek pogotowia, których nie opłacało się zabierać po globalnej mobilizacji przeciwko epidemii eboli w 2014 r. Teraz na świecie nie ma pospolitego ruszenia i nie ma masowych gestów solidarności z ofiarami. Nawet internauci nie nakładają zielono-biało-niebieskiej flagi na zdjęcia na Facebooku.

Kalkulacja powinna zastąpić brak współczucia

Oczywiste jest, że 15 ofiar zamachów w Barcelonie bardziej nami wstrząsnęło. Z nimi każdy może się identyfikować. Daleka, egzotyczna Afryka takiego wrażenia nie robi. Nie chodzi przy tym o pomniejszanie tragedii, która dotknęła stolicę Katalonii, czy znaczenia walki z terroryzmem, ale takimi miejscami jak Freetown także trzeba się zainteresować. Jeżeli nie z odruchu serca i współczucia dla ofiar, to z czystej kalkulacji.

Sierra Leone jest podręcznikowym przykładem kraju pochodzenia imigrantów, których tak bardzo się obawiamy. W większości muzułmańskie państwo od dekad jest dewastowane przez wojny i klęski naturalne, takie jak niedawna epidemia śmiertelnie niebezpiecznej eboli. Choroba zadziałała na wyobraźnię i siała strach na całym świecie. Na walkę z epidemią, która zabiła ponad 11 tys. ludzi w Afryce przeznaczono ponad 3,6 mld. dolarów.

Miliony migrantów czekają u bram

Każde kolejne nieszczęście, takie jak lawina błotna we Freetown, skłania nowych ludzi do poszukiwania lepszego życia. Wielka Brytania wysłała kilkudziesięciu żołnierzy, by szkolić lokalne siły i pomóc zatrzymać falę migrantów zmierzających na północ w kierunku Europy. Warto pamiętać, że pomoc na miejscu jest znacznie tańsza i skuteczniejsza od świadczeń socjalnych. Stąd też lipcowa wizyta Angeli Merkel w Afryce i zapowiedzi inwestycji.

Krajów takich jak Sierra Leone jest znacznie więcej, od wybrzeża Atlantyku przez Ugandę, która dała schronienie milionowi uchodźców z Sudanu Południowego, po niezliczone rzesze niewyobrażalnie biednych ludzi w Rogu Afryki. Austriacki wywiad wojskowy ocenia, że jeżeli szybko nie zostaną podjęte żadne działania zaradcze, to w ciągu następnych trzech lat granice Unii Europejskiej szturmować może nawet 15 milionów migrantów zarobkowych z Afryki. W porównaniu z nimi napływ miliona stosunkowo dostatnich i wykształconych Syryjczyków może okazać się igraszką. Jeżeli nie chcemy mierzyć się z tym problemem w naszych granicach to nie możemy ignorować takich wydarzeń, jak tragedia we Freetown.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (165)