Świadek w procesie o morderstwo zmienia zeznania. "Zagroził mi policjant"
Przełom w sprawie morderstwa sprzed 20 lat Krzysztofa M. z Rumi. Jeden z najważniejszych świadków całkowicie zmienił zeznania. Twierdzi, że zostały wymuszone przez śledczych.
Zwłoki Krzysztofa M. przeleżały 20 lat głęboko pod ziemią. Z pewnością tkwiłoby tam nadal, gdyby nie remont przydomowego szamba Podczas prac głębinowych natrafiono na kości oraz czaszkę.
Biegły sądowy potwierdził, że szkielet należy do mężczyzny, najprawdopodobniej młodego wiekiem. Dalsze śledztwo wykazało, że odnalezione elementy kostne należały do Krzysztofa M., który zaginął w październiku 1994 roku. Miał wówczas 19 lat.
Zwłoki odkryto na terenie posesji rodziny S. Chłopak bywał tam często, bo spotykał się z mieszkającą tam Wiolettą S.
Morderstwo miało zostać popełnione przez Wojciecha Z, który miał wówczas 29 lat, późniejszego konkubenta kobiety. Prokuratura bazując na zeznaniach 17 świadków ustaliła najbardziej prawdopodobny scenariusz tragicznych zajść.
Wioletta spodziewała się dziecka Krzysztofa. Rozmowa byłych kochanków szybko przerodziła się w krzyki. Wówczas w domu pojawił się Wojciech Z. Mężczyźni zdecydowali wyjaśnić sobie kilka spraw. Szybko doszło między nimi do bójki.
Walka miała jednostronny charakter. Wojciech Z. zadał kilkanaście ciosów gołymi rękoma i wywrócił przeciwnika. Po czym kilkanaście razy kopnął go w brzuch. Gdy M. stracił przytomność, został zaciągnięty do budynku gospodarczego, gdzie zmarł. Wczesnym rankiem Z. zakopał ciało rywala w 3-metrowym dole.
Oskarżonego obciążyły przede wszystkim zeznania Wioletty. Kobieta widząc czaszkę byłego partnera opisywać wydarzenia sprzed 20 lat. Wersję siostry potwierdził jej brat Jacek S., który podobnie opisał przebieg zdarzeń. Podczas ostatniego posiedzenia sądu całkowicie zmienił swoje zeznania.
- Złożyłem takie zeznania, ponieważ policjant zagroził mi, że w innym wypadku do więzienia pójdzie moje siostra. Tego zaś nie chciałem. Nie pamiętam sytuacji, gdy M. Przyszedł do Wioletty. Słyszałem wyłącznie odgłosy kłótni, ale to była dla nas codzienność. Nie pamiętam również przesłuchującego mnie funkcjonariusza – powiedział Jacek S na sali sądowej.
Świadkiem kłótni miał być również drugi z braci 8-letni Adam S. Mężczyzna jednak nie stawił się w sądzie.
Wojciech Z. nie przyznaje się do stawianych zarzutów. Poddany został badaniom wariografem, które wykazało, że ukrywa prawdę o przestępstwie. Mężczyzna uważa, że cała sprawa to „wymysły, uzależnionej od alkoholu kobiety”, a śledztwo prowadzone jest w sposób nieobiektywny. Kolejna rozprawa odbędzie się pod koniec listopada. Za zabójstwo grozi kara pozbawienia wolności nie krótsza niż osiem lat, kara 25 lat więzienia lub dożywocie.