SpołeczeństwoSuperpunkty za pochodzenie

Superpunkty za pochodzenie

"Gazeta Wyborcza" ujawnia największą
tajemnicę Uniwersytetu Gdańskiego: dzieci VIP-ów przyjęte na prawo
z odwołania nie zdobyły na egzaminie wstępnym nawet połowy
punktów, które mieli kandydaci odrzuceni, lecz pozbawieni protekcji.

08.11.2004 07:01

Aby się dostać w tym roku na prawo w Gdańsku, trzeba było zdobyć na egzaminie 54 punkty - tak dostało się 212 osób. Miejsc na kierunku było 250, rozpoczęto więc - jak co roku - rekrutację w trybie odwoławczym.

W ten sposób przyjęto ponad 60 kandydatów. Teoretycznie powinny to być osoby, którym zabrakło 1-2 punkty, ewentualnie dzieci chore, z biednych rodzin albo takie, którym w egzaminie przeszkodziły nadzwyczajne okoliczności.

W rzeczywistości odrzucono odwołania ponad 20 kandydatów mających po 53 punkty. Nie dostali się m.in.: chłopak chory na astmę, maturzysta z rolniczej wielodzietnej rodziny spod Brodnicy oraz dziewczyna, która ma matkę nauczycielkę, bezrobotnego ojca i pięcioro rodzeństwa.

Przyjęto za to syna konsula honorowego Danii Juliana Skelnika, który miał... 24 punkty.

Na liście osób, które dostały się z odwołania, "Gazeta Wyborcza" znalazła 23 osoby, które nie miały nawet 40 punktów. Dziesięć miało poniżej 30 punktów!

Wśród nich jest syn sędzi Ewy Kuc z Sądu Okręgowego w Gdańsku (26 punktów) oraz syn wziętego gdańskiego adwokata Piotra Mańki-Winieckiego (28 punktów).

Córka prokuratora okręgowego w Gdańsku Józefa Fedosiuka uzyskała jedynie 37 punktów. Fedosiuk jeszcze do niedawna nadzorował śledztwo w sprawie korupcji na UG. Mówił wtedy "Gazecie", że córce zabrakło "kilku punktów". - Napisała odwołanie i po prostu się dostała - opowiadał nam Fedosiuk.

Córka prawników ze Sztumu - Ewy i Cezarego Rzeszotarskich - miała 42 punkty. Syn wziętej gdańskiej adwokatki Hanny Thrun - 43 pkt. Nieco lepiej wypadła córka sędziego Sądu Okręgowego w Gdańsku Jacka Zielińskiego - 48 pkt. (

Uniwersytet Gdański - w odróżnieniu od wielu innych uczelni - nie ma żadnych przepisów regulujących przyjęcia z odwołań. Władze uczelni poinformowały "Gazetę Wyborczą", że zazwyczaj o pozytywnym bądź negatywnym rozpatrzeniu odwołania decydują "względy społeczne". (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)