PolskaSupermiasto Śląsk: skazani na wielkość

Supermiasto Śląsk: skazani na wielkość

Marszałek, wojewoda i trzej prezydenci w redakcji "Dziennika Zachodniego" mówili o konieczności przekształcenia siedemnastu miast w jeden organizm. Najpierw celowy związek komunalny z dużym budżetem i sporymi uprawnieniami, umocowany specjalną ustawą górnośląską a w dalszej przyszłości zamiast siedemnastu, jedno wielkie miasto (2,2 miliona mieszkańców) większe od Warszawy - to plan, jaki podczas debaty w redakcji DZ nakreśliły osoby odpowiedzialne za region.

Supermiasto Śląsk: skazani na wielkość
Źródło zdjęć: © Dziennik Zachodni

14.12.2006 | aktual.: 14.12.2006 08:07

O pomyśle ogłoszonym przez przez DZ - połączenia największych miast w sercu województwa śląskiego, rozmawiali w naszej redakcji: marszałek województwa śląskiego - Janusz Moszyński, wojewoda śląski - Tomasz Pietrzykowski i prezydenci trzech największych miast - Piotr Uszok z Katowic, Zygmunt Frankiewicz z Gliwic oraz Kazimierz Górski z Sosnowca.

- Nie mamy innego wyjścia, bo w pojedynkę nikt z nas nie wygra konkurencji z Poznaniem, Wrocławiem czy Krakowem - mówili nasi goście. - Jeśli chcemy liczyć się w kraju, musimy się zjednoczyć.

Politycy i samorządowcy chcą przede wszystkim odpolitycznić całą inicjatywę, o której po naszej publikacji zrobiło się głośno w kraju, i uzyskać dla niej wsparcie społeczne.

- Bez zgody i akceptacji mieszkańców nie ruszymy z miejsca - mówi Piotr Uszok, prezydent Katowic.

Nasi goście, niemal na wyścigi, przedstawiali dowody na to, że integracja jest po prostu konieczna.

- Nasze miasta ogrywa na przykład Wrocław, bo chwali się, że ma 3 teatry, co imponuje potencjalnym inwestorom. My w regionie, w sumie, mamy 15 teatrów, ale kto o tym wie? - pytał marszałek Moszyński.

Skandalem jest też przeniesienie do Krakowa centrali firmy energetycznej Enion-Śląsk, nasze województwo główny producent energii w kraju zostało w ten sposób pozbawione wpływu na tę strategiczną dziedzinę gospodarki.

- Nawet w sprawie przeniesienia słupa o dwa metry muszę pisać listy do Krakowa, a procedury wloką się miesiącami - narzeka Kazimierz Górski, prezydent Sosnowca.

Rozdrobnione i czasami sztucznie podzielone miasta Śląska i Zagłębia coraz bardziej tracą dystans, nie tylko do Warszawy, ale także do Gdańska czy Poznania. Wojewoda Tomasz Pietrzykowski zapewnił, że oddaje do dyspozycji autorów projektu specjalnej ustawy górnośląskiej cały swój aparat prawny. - Mam nadzieję, że prace uda zakończyć się wiosną- stwierdził wojewoda.

Debatowaliśmy...

Ustalmy najpierw czym powinno być Supermiasto od Dąbrowy Górniczej po Gliwice; komunalnym związkiem celowym czy też nowym, jednolitym tworem administracyjnym?

Tomasz Pietrzykowski: Jestem gotów rozmawiać o każdej z tych koncepcji, pod warunkiem, że będą one cieszyć się poparciem społecznym. Już odnoszę wrażenie, że do zaakceptowania jest pomysł szerokiego związku celowego. Jeśli chodzi o utworzenie jednego miasta - to będzie to o wiele trudniejsze, a przede wszystkim bardzo rozciągnięte w czasie.

Zygmunt Frankiewicz: My, jako prezydenci miast, poświęciliśmy już tematowi związku aglomeracyjnego masę czasu i pracy. Przypominam, że istnieje już Górnośląski Związek Metropolitalny, teraz dyskutujemy o jego formule i kompetencjach. Należy do niego 14 miast na prawach powiatów grodzkich. Trzeba wziąć pod uwagę nie tylko korzyści - ale przewidywać też kłopoty. Miasto z ponad 2 milionami mieszkańców na pewno będzie bardzo trudne do zarządzania - dlatego proponuję, aby proces przekształceń był ewolucyjny. Wtedy, po latach, gładko możemy przejść nawet do utworzenia wspólnego, wielkiego miasta.

Kazimierz Górski: Na razie na pewno nie dojrzeliśmy do jednego, wspólnego miasta. Musimy zacząć od budowy silnego związku komunalnego. Bez tego nie ruszymy z miejsca. Reszta Polski, a zwłaszcza stolica wciąż postrzegają nas jako kilkanaście wielkich miast, które różnią się od innych tylko tym, że są blisko siebie. To nasza słabość. Jak telewizja pokazuje wyniki wyborów samorządowych, to ogłasza wyniki z Białegostoku czy Lublina, ale nie od nas. Jeśli nie połączymy sił, w dalszym ciągu spychani będziemy na margines i bezskutecznie ścigać będziemy się w pojedynkę z Wrocławiem czy Poznaniem. Piotr Uszok: Przede wszystkim na wszelkie działania restrukturyzacyjne musimy mieć pozwolenie społeczne. Nowy twór - związek aglomeracyjny, musi mieć również usankcjonowanie prawne - czyli specjalną ustawę górnośląską. Na jej podstawie moglibyśmy czerpać dodatkowe dochody na zadania ponadgminne. Sądzę jednak, że związek gminny to tylko środek do prawdziwego celu - którym powinno być utworzenie jednego wielkiego
miasta.

Klucz do sukcesu leży jednak w ręku was - samorządowców, prezydentów wielkich miast. Czy jesteście panowie gotowi na oddanie części władzy i samoograniczenie kompetencji?

Janusz Moszyński: Oczywiście. Sam od początku kibicuję i wspieram tę inicjatywę. Na razie, jako marszałek, mam tak gigantyczne kompetencje, że bardzo chętnie podzielę się władzą. Sam wyrosłem z samorządu lokalnego - byłem wiceprezydentem Gliwic i doskonale znam ten problem także od tej strony. Na pewno partner, który będzie reprezentował całą aglomerację tylko pomoże a nie zaszkodzi mi w pracy.

Piotr Uszok: Z mojego punktu widzenia ambicje osobiste nie mają żadnego znaczenia. Celem strategicznym powinno być dobro całego regionu i jego mieszkańców. Już teraz, gdy jestem za granicą, promuję przecież nie tylko Katowice, ale cały Śląsk. Jak będę miał pod sobą mniej dyrektorów, mniej decyzji, to będę miał mniej odpowiedzialności i wreszcie trochę więcej czasu dla siebie i rodziny.

Kazimierz Górski: W tej chwili odpowiedzialność i obciążenie prezydentów miast na prawach powiatów są ogromne. Ja osobiście bez żalu pożegnam się z niektórymi kompetencjami, pod warunkiem, że przejmie je ode mnie ktoś obliczalny i kompetentny.

Jakie kompetencje powinien mieć taki związek komunalny?

Zygmunt Frankiewicz: Oczywiście powinien przejąć dzisiejsze zadania KZK GOP. Oprócz tego powinien przejąć część planowania przestrzennego, opracowanie strategii rozwoju, zarządzanie drogami i koordynację wielkich inwestycji finansowanych ze środków Unii Europejskiej. Oprócz tego musimy wreszcie uruchomić w regionie szkoły międzynarodowe, bo dzieci zagranicznych inwestorów nie mają się u nas gdzie uczyć, co - wbrew pozorom - jest ogromnym problemem. Dlatego często przedstawiciele biznesu mieszkają na przykład w Krakowie, gdzie są takie szkoły. To cele najbardziej elementarne - do kolejnych, z czasem, będziemy dojrzewać.

Tomasz Pietrzykowski: Te kompetencje wskaże samo życie. Powinny one być jednak jak największe - w wielkiej części muszą dotyczyć na przykład promocji regionu. Każde z naszych wielkich miast, samodzielnie niewiele może - w zespole skutek działań promocyjnych będzie o wiele większy.

Janusz Moszyński: Też jestem zwolennikiem dużych kompetencji dla takiego związku - ale niestety boję się jednego. Już przed wojną mawiano, że nikt nie jest pewien zdrowia i majątku, gdy w Warszawie Sejm obraduje. Mówiąc wprost obawiam się, że posłowie będą mieli zakusy na ręczne sterowanie takim związkiem, chociażby poprzez przepływ pieniędzy.

Najwięcej emocji - jak na razie - budzi nazwa Supermiasta. Czy macie panowie w tej sprawie jakieś propozycje?

Zygmunt Frankiewicz: Pan wojewoda ma bardzo dobry pomysł - Aglomeracja Śląska albo Śląsk. Taka prosta, czytelna nazwa na pewno nie będzie budzić niczyich emocji.

Panie prezydencie, czy Zagłębiacy przełknął taką nazwę?

Kazimierz Górski: Na pewno mieszkańcy Sosnowca czy Dąbrowy Górniczej woleliby, abyśmy mówili o związku śląsko-zagłębiowskim. Na razie jednak kwestia nazwy jest wtórna. Najważniejsza jest sama sprawa. Te animozje śląsko-zagłębiowskie, które ma pan chyba na myśli - na naszych oczach zanikają. Tomasz Pietrzykowski: Podstawowym kryterium przy wyborze nazwy musi być marka. Nazwa musi być krótka, zrozumiała i czytelna. Górnośląski Związek Metropolitalny przecież nikomu nic nie mówi...

Piotr Uszok: Nie wyważajmy otwartych drzwi. Mamy utrwaloną markę stolicy regionu - Katowic. Proszę nie posądzać mnie o partykularyzm, ale Katowice byłyby najlepszą nazwą. Takie przykłady, w skali świata można mnożyć. Wiele aglomeracji nosi nazwę pochodzącą od jednego z miast.

Tomasz Pietrzykowski: Hola, hola panie prezydencie. Przecież nazwa Zagłębie Ruhry nie wywodzi się od żadnego z miast tego regionu. Dyskusję na temat nazw przesuńmy może na później.

Janusz Moszyński: Rozumiem, że prezydent Katowic nie może złożyć innej propozycji. Uważam jednak, że marka Śląsk jest w Europie lepiej rozpoznawalna niż same Katowice.

Czy nowa ustawa może objąć więcej miast, jak wspominana "siedemnastka". Mamy masę e-maili od mieszkańców Mikołowa czy Tarnowskich Gór, którzy nie chcą znaleźć się na marginesie...

Tomasz Pietrzykowski: W tej chwili dopóty, dopóki nie ma ustawy górnośląskiej, członkami Górnośląskiego Związku Metropolitalnego mogą być tylko miasta na prawach powiatu, co - tymczasem - wyklucza z tego grona takie miejscowości, jak Będzin, Knurów i Czeladź. To jednak tylko kwestia tymczasowa. Mam nadzieję, że ustawa za chwilę otworzy drzwi także dla innych.

Zygmunt Frankiewicz: Myślę, że lista członków związku powinna zamknąć się na tej "siedemnastce". Nie jestem zwolennikiem rozszerzenia listy miast. Myślę, że obecnie jest ich dokładnie tyle, ile potrzeba.

Janusz Moszyński: Także jestem tego zdania. Jeśli zaczniemy przyjmować każdego chętnego, to za chwilę sięgniemy po tereny zamorskie.

Kiedy gotowy będzie projekt ustawy górnośląskiej?

Tomasz Pietrzykowski: Najszybciej, jak to będzie możliwe. Boję się, że sprawa nie będzie łatwa. Przed nami bowiem są ukryte miny.

Zygmunt Frankiewicz: Tak - bo musimy przejść na temat rozmów dotyczących szczegółów technicznych. Finansowanie i sama struktura zawsze budzą największe kontrowersje.

Janusz Moszyński: Przede wszystkim apeluję w tej sprawie o spokój i cierpliwość. Pośpiech w tej sprawie na pewno nie jest wskazany.

Kazimierz Górski: Najważniejsze jest to, że w ogóle o tym rozmawiamy. Co do szczegółów na pewno się porozumiemy.

Piotr Uszok: Nie mam żadnych wątpliwości, że taka ustawa powstanie. To tylko kwestia czasu.

Może być pięknie...

Jestem zwolennikiem utworzenia megamiasta Śląsk albo Silesia, jak kto woli. Zapoczątkowana przez DZ debata zaczyna jednak dryfować w złym kierunku. Już drugi raz próbujemy zjednoczyć polityków i samorządowców wokół tego tematu, bo na utworzeniu przeszło 2-milionowej aglomeracji możemy tylko wygrać. Niestety, za każdym razem pojawiają się w dyskusji te same zbędne wątki. A kto będzie rządził związkiem komunalnym? Jakie siły stoją za tą ideą? Czy Warszawa nam na to pozwoli? No i problem najważniejszy: Śląsk i Zagłębie nie mogą w czymś takim działać razem, bo kto będzie sprawdzał paszporty na Brynicy? Prezydent Sosnowca uważa, że lokalne animozje zanikają, a ja śledzę opinie internautów i jestem przerażony. Ślązacy nie chcą w tym mariażu Będzina i Dąbrowy Górniczej, a Zagłębiacy wrzeszczą, że nazwa Katowice lub Śląsk ich obraża. Niestety, przywódcy miast wiedzą, kto ich wybrał i po cichu basują swoim mieszkańcom. Czy takie szczegóły mają nas zgubić? A już myślałem, że kiedy będziemy wielcy, to poprosimy
megapolis Włoszczowa o przyłączenie się do nas.

S. Bubin

Witold Pustułka

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)