Polska"Super Express" musi przeprosić J.Buzka

"Super Express" musi przeprosić J.Buzka

"Super Express" musi przeprosić b. premiera Jerzego Buzka za sugestie, że przyjął on pieniądze od szefa spółki Colloseum Józefa Jędrucha, sądzonego potem za oszustwa. Orzekł tak ostatecznie Sąd Najwyższy, oddalając w piątek kasację gazety, która ma też wpłacić 50 tys. zł na cel społeczny.

"Super Express" musi przeprosić J.Buzka
Źródło zdjęć: © AFP

08.02.2008 | aktual.: 08.02.2008 14:33

W 2004 r. "SE" opublikował materiał zatytułowany "Dałem kasę Buzkowi" z podtytułem "Aferzysta Józef Jędruch sypie kolejnych polityków" (zapowiedziany na pierwszej stronie: "Premier Jerzy Buzek wziął kasę od oszusta"). Artykuły dotyczyły pieniędzy (w sumie 300 tys. zł - 100 tys. darowizny i 200 tys. na organizację koncertu), które zostały przekazane w 2000 r. przez Jędrucha Fundacji na rzecz Rodziny, założonej przez Buzka i jego żonę.

Buzek pozwał za to wydawcę "SE" i ówczesnego naczelnego Mariusza Ziomeckiego o ochronę dóbr osobistych. Mówił, że nie był informowany o konkretnych wpłatach, w tym i Jędrucha, a fundacją zarządzała prezes i rada nadzorcza, w której on sam nie zasiadał. Nigdy nie spotkałem pana Jędrucha i nie poznałem go - mówił Buzek. Dodawał, że w czasie gdy Jędruch wpłacał pieniądze na fundację, nikt nie podejrzewał, że może być w przyszłości zatrzymany pod zarzutem oszustw.

W 2006 r. Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał "SE" przeprosić b. premiera i wpłacić 100 tys. zł na cel społeczny. Wyrok ten potwierdził w 2007 r. Sąd Apelacyjny, który obniżył jednak wysokość tej kwoty do 50 tys. zł.

SN utrzymał ten wyrok, uznając, że żaden argument kasacji pozwanych nie zasługuje na uwzględnienie, oraz że doszło do "ewidentnego naruszenia" dóbr osobistych Buzka.

Oczywiste jest, że wpłata na fundację, to nie przyjęcie pieniędzy przez daną osobę; taka informacja jest oczywiście nieprawdziwa - mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia SN Józef Frąckowiak. Dodał, że gdy Jędruch wpłacał pieniądze, nie toczyło się przeciw niemu żadne postępowanie. Nie można zatem mówić, że ktoś przyjmuje pieniądze od oszusta - podkreślił sędzia.

Odrzucił on twierdzenia pozwanych, by działali "w interesie publicznym". A gdzie tu jest interes publiczny? - pytał Frąckowiak. Dodawał, że była to "dezinformacja opinii publicznej, z brzydkim podejrzeniem, że chodziło o przyciągnięcie czytelnika i zwiększenie nakładu". To jest niedopuszczalne - oświadczył, dodając iż "wolność prasy nie oznacza, że osoba publiczna ma znosić wszystko".

Pełnomocnik "SE" mec. Grzegorz Rybicki wnosił o przekazanie sprawy do ponownego rozpatrzenia, argumentując, że pozwani działali w granicach wolności słowa oraz że materiałów "SE" na temat Buzka nie można "wyrywać z szerszego kontekstu". Słowa były ostre, ale nie gołosłowne - twierdził przed SN.

Reprezentujący b. premiera mec. Jerzy Naumann chciał utrzymania wyroku. Wolność prasy nie pozwala na pisanie nieprawdy - mówił.

Proces w sprawie Colloseum toczy się od 2006 r. przed katowickim sądem. Jędruch i 12 innych odpowiada za oszustwa na blisko 430 mln zł. Pod koniec 2007 r. opuścił on za kaucją areszt, w którym przebywał od 2003 r., gdy został sprowadzony do Polski z Izraela, gdzie go zatrzymano. Grozi mu do 15 lat więzienia.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)