"Sukces Berlusconiego rozczarowuje"
Partia Lud Wolności wygrała we Włoszech wybory
do Parlamentu Europejskiego, ale rozmiar sukcesu "rozczarowuje"
zwycięzców; frekwencja była rekordowo wysoka na tle UE (67%), ale jej spadek w porównaniu z poprzednimi głosowaniami
niepokoi - taki ton przeważa w komentarzach
włoskiej prasy.
08.06.2009 | aktual.: 08.06.2009 10:17
"Corriere della Sera" podkreśla, że 35% poparcia dla rządzącego ugrupowania to znacznie poniżej oczekiwań; spodziewano się bowiem, że Lud Wolności otrzyma około 40%.
To mniej, przypomina gazeta, niż w zeszłorocznych wyborach parlamentarnych we Włoszech, kiedy ten ówczesny blok zebrał 37% poparcia.
Tak naprawdę największy sukces, dodaje dziennik, odniosła prawicowa, koalicyjna Liga Północna, która dostała prawie 10% głosów, niemalże o 2% więcej niż przed rokiem we Włoszech.
Komentator mediolańskiego dziennika zauważa, że Włochy szły do eurowyborów jako "anomalia". Tymczasem, stwierdza, z pierwszych wyników widać, że wyszły z nich jako kraj, który oddaje "najgłębsze nastroje opinii publicznej kontynentu". Potwierdziły bowiem zwycięstwo centroprawicy tak, jak niemal w całej Unii, a także porażkę lewicy.
"Corriere della Sera" zwraca też uwagę na to, że w większości krajów mimo obecnego kryzysu poparcie otrzymały "umiarkowane rządy", podczas gdy socjaliści wyszli z nich "poturbowani", a partie najbardziej radykalne - wręcz "pożarte".
Na łamach tej gazety najbardziej znany włoski ekspert od badania opinii publicznej Renato Mannheimer ocenia natomiast, że niższa niż w poprzednich wyborach frekwencja we Włoszech (sięgająca zazwyczaj od 70 do 80%) jest wyraźnym sygnałem dla liderów politycznych. Świadczy bowiem według niego o rozczarowaniu obywateli tym, że poprzedzająca je kampania wyborcza nie była na "najwyższym poziomie" i dotyczyła prawie wyłącznie spraw wewnętrznych.
"Berlusconi nie osiągnął sukcesu" - ogłasza w tytule lewicowa "Le Repubblica" kładąc nacisk na mniejszy niż się spodziewano rozmiar zwycięstwa jego partii.
"No cóż, może wygrał, ale na pewno Lud Wolności nie odniósł przytłaczającego zwycięstwa" - stwierdza się w komentarzu.
Jednocześnie dziennik zwraca uwagę na "konserwatywną falę", która zalała Europę oraz sukcesy w niektórych krajach skrajnej nacjonalistycznej prawicy, łączącej, jak podkreśla, ksenofobię z antyeuropeizmem.
Rzymski dziennik, który prowadził zdecydowaną kampanię przeciwko Silvio Berlusconiemu, z satysfakcją zwraca uwagę na jego osobiste rozczarowanie wynikami.
Ponadto pisze o rekordowym spadku frekwencji w mieście L'Aquila, zniszczonym w kwietniowym trzęsieniu ziemi. Głosowało tam około 28 procent uprawnionych.
O zwycięstwie Ludu Wolności w bardzo przewrotny sposób pisze wydawane przez brata premiera "Il Giornale". Nawiązując do włoskiego powiedzenia "posłać kogoś do diabła" gazeta ta podsumowuje, że Włosi posłali Partię Demokratyczną "do El Pais". W ten sposób redakcja kpi z opublikowania przez ten hiszpański dziennik prywatnych fotografii z willi Berlusconiego, które miały mu zaszkodzić.
Sylwia Wysocka