Sudan: rezolucja ONZ wypowiedzeniem wojny
Armia sudańska uznała rezolucję Rady
Bezpieczeństwa ONZ w sprawie sytuacji w Darfurze na zachodzie
kraju jako równoznaczną z "wypowiedzeniem wojny Sudanowi i
narodowi sudańskiemu" - oświadczył rzecznik sił zbrojnych kraju,
generał Mohamed Baszir Sulejman.
02.08.2004 | aktual.: 02.08.2004 12:46
Sudański generał wypowiadał się w wywiadzie, opublikowanym w Chartumie na łamach dziennika "Al-Anbaa".
"Armia sudańska gotowa jest przeciwstawić się wrogom Sudanu na ziemi, na morzu i w powietrzu" - ostrzegł generał.
Rada Bezpieczeństwa ONZ w ubiegły piątek zażądała od Sudanu rozbrojenia arabskiej milicji, tzw. Dżandżawidów (jeźdźców), masakrującej murzyńską ludność prowincji Darfur.
Rada zagroziła Sudanowi podjęciem "dalszych kroków", jeśli w ciągu 30 dni Chartum nie doprowadzi do zmiany sytuacji w tej części zachodniego Sudanu, gdzie Dżandżawidzi wymordowali 30 tys. cywilów, zmuszając do opuszczenia domów ponad milion ludzi.
W ONZ określa się wydarzenia w Sudanie jako "najpoważniejszy kryzys humanitarny na świecie", a Kongres USA nazwał to, co się dzieje od dłuższego czasu w Sudanie, "ludobójstwem".
Arabska milicja, wspierana przez rządowe siły bezpieczeństwa, atakuje od wiosny ubiegłego roku murzyńską ludność w odwecie za powstania, jakie w lutym 2003 roku wzniecili w Darfurze czarni Afrykanie. Domagali się oni sprawiedliwszego podziału władzy i zasobów kraju między zamieszkaną głównie przez Arabów północ i murzyńskie południe.
Rząd sudański najpierw odrzucił rezolucję Rady Bezpieczeństwa, określając ją jako "nielogiczną" - w sobotę jednak zasugerował, że zastosuje się do postulatów ONZ, zgodnych z wcześniejszymi ustaleniami z Narodami Zjednoczonymi. Wypowiedź rzecznika armii pozostaje w sprzeczności z tą deklaracją.
Wobec dramatycznej sytuacji humanitarnej w Darfurze, prezydent Francji Jacques Chirac zarządził "postawienie w stan gotowości wojsk francuskich stacjonujących w Czadzie", na granicy z Sudanem.
Także niedzielna prasa londyńska podała, że żołnierze brytyjscy zostali postawieni w stan gotowości do ewentualnego wyjazdu do Sudanu, gdzie mieliby wziąć udział w operacji, mającej doprowadzić do zakończenia głębokiego kryzysu humanitarnego w tym kraju.
Informacje z Londynu i Paryża wywołały poważne zaniepokojenie w krajach arabskich. Kairska prasa w sobotę ostrzegała przed "interwencją w stylu irackim" w Sudanie. W niedzielę jednak minister spraw zagranicznych Egiptu Ahmed Abul Gheit starał się uspokoić nastroje.
Minister w sobotę złożył jednodniową wizytę w Sudanie; nie ujawniono jednak szczegółów rozmów. Szef dyplomacji egipskiej zatrzymał się też na krótko w jednym z obozów dla uchodźców w Darfurze.