Skandal we Wrocławiu. Rozbierane filmy z urzędu
Urzędowe gabinety miały być scenerią filmików, kręconych przez 49-letnią kobietę, pracownicę Urzędu Miejskiego we Wrocławiu. Urzędniczka w godzinach pracy rozbierała się przed kamerą, a nagrania zamieszczała na płatnych stronach. Szokującą informację podał niezależny kanał, specjalizujący się w tropieniu nieprawidłowości w działaniach wrocławskich władz.
Dziennikarz Marcin Torz w swoim serwisie ujawniamy.com, utworzonym w celu piętnowania patologii we wrocławskim samorządzie, w strukturach władzy prezydenta Jacka Sutryka, opublikował fragment nagrania o pornograficznym charakterze. Kobieta rozbierała się na nim przed kamerą. Film, według dziennikarza, miał być być nakręcony w zaciszu urzędowych pomieszczeń.
To, jak relacjonuje oburzony krytyk Sutryka, tylko jeden z wielu nagich klipów urzędniczki, za których oglądanie trzeba zapłacić pieniądze. W sieci ma być ich wiele. Wszystkie miały być nagrane we wrocławskim magistracie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Studio" w magistracie. Urzędniczka nagrywała rozbierane filmy
- Gdy o tym usłyszałem, nie chciało mi się wierzyć. Nie chciało mi się wierzyć w to, co słyszę, bo trudno uwierzyć, że w urzędzie miejskim kręci się pornole. Filmy porno są kręcone w urzędzie miejskim w godzinach pracy urzędu i w godzinach pracy aktorki, która występuje w tych produkcjach - mówi dziennikarz na kanale ujawniamy.com.
Filmy z udziałem 49-letniej urzędniczki są dostępne w sieci za opłatą. Część ma też być do obejrzenia na darmowych stronach.
- W teorii pewnie nikt o niczym nie wie - mówi Torz, wymieniając nazwiska wrocławskich samorządowców.
Mężczyzna twierdzi, że o wszystkim wiedzieli pracownicy urzędu. To oni mieli go zaalarmować, bo "mieli dość bezczelnych zachowań".
Torz przypomina inne kontrowersyjne sprawy z Wrocławia
Krytyczne słowa Torza nie ograniczają się tylko do tego jednego zarzutu wobec urzędników z Wrocławia. Dziennikarz przypomina, że niedawno w tym samym magistracie odkryty został autokomis, który działał w urzędowych godzinach.
Mężczyzna wymienia też sprawę, w której miejska strażniczka z Wrocławia została przyłapana na wyłudzaniu pieniędzy od ukraińskich uchodźców poprzez wymierzanie im zawyżonych mandatów.
"Sprawdzamy te doniesienia"
W nawiązaniu do najnowszego nagrania dziennikarz przekonuje, że sprawdził dokładnie, że wnętrza, które są planem rozbieranej produkcji, to te same, do których w innym czasie mogą wejść petenci. Nie wymienia jednak, o jaki wydział urzędu chodzi, nie podaje też żadnych konkretów. Imię urzędniczki - jak sam zaznacza w załączonym do nagrania wpisie - zostało zmienione.
Nagranie Torza opublikowane zostało w środę późnym popołudniem. W biurze prasowym wrocławskiego magistratu Wirtualna Polska dowiedziała się, że trwa redagowanie pisma, które będzie oficjalną reakcją na zarzutu. - Sprawdzamy te doniesienia - powiedział pracownik komórki urzędu.
Serwis ujawniamy.pl został założony w celu demaskowania nieprawidłowości. Impulsem była afera z urzędem miejskim w tle. Torz, znany z publikacji dotyczących różnych skandali związanych z Sutrykiem, wcześniej pracował w "Super Expresie". Twierdził, że urzędnik z wrocławskiego ratusza próbował go skorumpować posadą w zarządzie klubu piłkarskiego Śląsk Wrocław i pensją sięgającą 34 tys. zł.
Dziennikarz przekonywał w mediach społecznościowych, że propozycja miała go uciszyć. Utrzymywał, że nie dał się zmanipulować. Gdy ktoś inny został w rezultacie zatrudniony na tę posadę, założył serwis i obiecywał, że będzie ze zdwojoną siłą tropić patologię we władzach miasta.