PolskaStudia na kierunku "bezrobocie"

Studia na kierunku "bezrobocie"

Przepaść między nauką a przemysłem będzie likwidowana. Takie jest założenie ostatniej reformy nauczania. Czas najwyższy, bo, jak pokazują statystyki, bezrobocie wśród absolwentów szkół wyższych w Polsce drastycznie wzrasta.

Studia na kierunku "bezrobocie"
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

19.09.2009 | aktual.: 19.09.2009 20:54

Od przyszłego roku uczelnie (w tym: uniwersytety, politechniki i zawodowe szkoły wyższe) będą musiały przejść na tzw. efektywne programy nauczania, zsynchronizowane z systemem europejskim. Poza wiedzą studenci będą zdobywali umiejętności praktyczne niezbędne w pracy zawodowej, jak organizacja miejsca pracy czy zarządzanie czasem. Następnie każda uczelnia będzie musiała rozliczyć się z przekazanych umiejętności. Założenie jest takie, żeby przetrwały tylko te najlepiej dostosowane do zaleceń unijnych. Ponadto ministerstwo nauki tylko w tym roku przeznaczyło 811 mln zł. na konkursy, których celem zbliżenie uczelni do rynku pracy.

Łatwe i tanie

Dr Wiktor Wojciechowski, ekonomista fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju, uważa, że obecny system edukacji w niedostatecznym stopniu przygotowuje młodzież do wejścia na rynek pracy. Reforma sprzed kilku dni dowodzi, że ministerstwo problem widzi, i że – pod hasłem konieczności zsynchronizowania polskiego systemu kształcenia z europejskim – stara się coś z nim zrobić. A jest o co i o kogo walczyć. Jak podaje GUS, bezrobocie wśród absolwentów szkół wyższych przez ostatni rok wzrosło o 44%. Jak zapowiadają ekonomiści, liczba ta może się jeszcze zwiększyć.

W takiej strukturze, w jakiej funkcjonują obecnie, polskie uczelnie nie są w stanie nadążyć za potrzebami rynku pracy. Przyczyną jest m.in. powolność zatwierdzania programów czy wprowadzania zmian. Zdaniem dra inż. Andrzeja Zalewskiego z Instytutu Automatyki i Informatyki Stosowanej Politechniki Warszawskiej, kształcenie doraźne, mające przygotować pracownika umiejącego posługiwać się konkretnymi narzędziami i rozwiązywać bardzo określone problemy, nie jest możliwe podczas studiów magisterskich. – To raczej domena kształcenia podyplomowego i kursów specjalistycznych – tłumaczy ekspert. W zeszłym roku Politechnika Warszawska w ramach współpracy z jedną z firm telekomunikacyjnych objęła 15 studentów piszących prace inżynierskie specjalnym programem praktyk. Blisko połowa, bo ok. 40%, nie podołała wymaganiom pracy komercyjnej.

Prawdopodobną przyczyną tego, że studenci nie byli w stanie dostosować się do warunków pracy w dużej firmie, było to, że nie odpowiadał im rygor i dyscyplina. – Pracodawca wymaga wymiernych rezultatów w określonym czasie i w konkretnych terminach, z których trzeba się było wywiązać. Na uczelni jest to zawsze kwestia formułowana znacznie luźniej – tłumaczy dr Zalewski. Podobne eksperymenty powinny być stałą praktyką. Gdyby prace inżynierskie tworzone były w ramach pracy wykonywanej w komercyjnej firmie, student zdobywałby konkretną wiedzę, wychodząc z bagażem doświadczeń przydatnych również w rzeczywistych warunkach pracy. Oczywiście, zauważa specjalista, przeprowadzony przez Politechnikę Warszawską eksperyment doskonale pokazuje, że nawet najlepiej przeszkolony student może nie poradzić sobie w pracy. Do tego potrzebna jest dojrzałość psychiczna, której żadna uczelnia nie uczy.

Wielu uczniów i studentów zdobywa wiedzę, która jest mało lub w ogóle nieprzydatna w ich późniejszej pracy zawodowej. Sporo uczelni ma w swojej ofercie kierunki, których prowadzenie jest dla nich łatwe i tanie. – Takie, w których nie potrzeba prawie żadnego zaplecza technicznego do zdobywania praktycznych umiejętności. Wystarczy wykładowca, który przekazuje wiedzę, ale tylko teoretyczną. Najbardziej tracą na tym sami studenci – mówi dr Wojciechowski, ekonomista fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju. Mamy wysyp szkół wyższych, które nie oferują wysokiej jakości kształcenia. Dotyczy to nie tylko części szkół prywatnych, ale również zamiejscowych ośrodków tworzonych przez uczelnie publiczne. Kuszą one maturzystów atrakcyjnymi nazwami kierunków studiów, dodając do nich przymiotniki „ międzynarodowy” lub „europejski”. W rzeczywistości jest to często zwykły chwyt marketingowy. Pozyskiwanie „nowinek”

Agnieszka P., absolwentka polonistyki, od kilku miesięcy bezskutecznie stara się o pracę. – Chodziłam po wydawnictwach, księgarniach, trafiłam nawet do biura podróży. Nigdzie nie chcą mnie przyjąć, albo oferują etat za mniej niż tysiąc złotych, traktując gorzej niż śmiecia – skarży się. Przyznaje, że podobną płacę oferowali jej koleżance, która ma wykształcenie średnie. Podobne doświadczenia ma jej starszy brat, Kamil P., absolwent kulturoznawstwa. – Myślałem, że po studiach usamodzielnię się, wynajmę mieszkanie. Ale jak, skoro wciąż jestem bez pracy? – pyta.

Dr Zalewski zauważa, że lawinowy wzrost bezrobocia wśród osób młodych dotyczy nie tylko Polski, ale też krajów bardzo dobrze rozwiniętych, jak choćby Wielka Brytania. W tym roku ponad połowa zwolnień na Wyspach dotyczyła osób poniżej 25 roku życia, a procent młodych ludzi na bezrobociu jest tam najwyższy w Europie (obecnie wszystkich bezrobotnych w Anglii jest 2, 5 mln osób). – Niedawno byłem w Szkocji, gdzie jest bardzo dużo bezrobotnych absolwentów. Bo to nie jest problem uczelni, że źle kształci swoich studentów, czy nie robi tego pod kątem praktycznym, ale znacznego niedoboru miejsc pracy w ogóle – mówi specjalista. Niestety, wciąż niewiele polskich uczelni bada systematyczne, jak ich absolwenci radzą sobie na rynku pracy. Tymczasem łatwość, z jaką podejmują oni pracę i poziom osiąganych przez nich wynagrodzeń, zdaniem dra Wojciechowskiego, są najlepszym testem jakości nauczania. Uczelnia musi uczyć myślenia i praktycznych umiejętności, a nie ograniczać się do przekazywania teorii. Tego powinni wymagać
od niej wszyscy uczniowie, jeżeli w przyszłości chcą uniknąć problemów w życiu zawodowym.

Zdaniem ekspertów w obecnej sytuacji głównym zadaniem uczelni powinno być zachowanie równowagi. Studenci uczelni technicznych powinni posiadać umiejętności praktyczne, łatwo dostosowywać się do wymagań miejsca pracy i, o ile to możliwe, być obeznani z narzędziami, które na tym rynku się stosuje. Z drugiej strony, mówi dr Zalewski, należy pamiętać o zasadniczej misji uczelni, jaką jest kształcenie akademickie, w sposób zasadniczy różniące się od kształcenia zawodowego czy specjalistycznego. Uczelnia buduje kapitał intelektualny człowieka, rozwija jego intelekt i umiejętność pozyskiwania nowej wiedzy i nowych umiejętności. – To jest, moim zdaniem, ten obszar, z którego uczelnia nie może i nie powinna rezygnować, a który, mimo wszystko, stoi w konflikcie z uczeniem się „nowinek”. Uczelnia nie może nauczać rzeczy, które stanowią przejściowe mody, a takich jest bardzo dużo w każdej dziedzinie – uważa specjalista.

Eks-studentka

Jak pokazują zagraniczne przypadki, wiele osób traktuje studia wyłącznie jako kartę wstępu do wymarzonej, zwykle dobrze płatnej pracy. We wrześniu, na przykład, 27-letnia bezrobotna studentka z Nowego Jorku oskarżyła uczelnię o to, że po zakończeniu edukacji nie może znaleźć pracy. Dziewczyna zamierza domagać się przed sądem zwrotu 70 tys. dolarów, które wydała na naukę. Matka eks-studentki miała powiedzieć prasie, że córka „była bardzo zagniewana swym położeniem”, gdyż „pokładała całą swoją nadzieję w szkole wyższej”.

Do podobnych procsów na razie w Polsce nie doszło. Jednak, jak wynika z badań Wirtualnej Polski, frustracja społeczna jest. Aż 89% ankietowanych jest zdania, że kształcenie w Polsce nie odpowiada potrzebom rynku pracy. Odmiennego zdania jest 8% badanych, a 3% nie ma w tej sprawie zdania. W badaniu wzięły udział 1592 osoby.

Anna Kalocińska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
bezrobociepracaabsolwent
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (586)