Studenci - jak się bawią dziś, a jak bawili się kiedyś?
- My też robiliśmy kawały, ale kiedyś juwenaliom towarzyszyło zaangażowanie polityczne, którego brakuje współczesnym studentom - mówi Krzysztof Skiba. Dr Jacek Zydorowicz zauważa, że juwenalia to dziś w dużym stopniu tylko bierne słuchanie koncertów i picie piwa.
28.05.2015 | aktual.: 29.05.2015 15:16
Druga połowa maja to czas, kiedy w całej Polsce odbywają się juwenalia - czas rozrywki i zabawy, który poprzedza najtrudniejszy okres roku w życiu studentów, czyli sesję egzaminacyjną.
Juwenalia we wszystkich miastach wyglądają dość podobnie. To przede wszystkim wielkie plenerowe koncerty, na których występują największe gwiazdy polskiej muzyki - Kult, Enej, Bednarek, Coma, Brodka, Lao Che, by wymienić tylko kilka z tych, które zagrały w tym roku.
Ale juwenalia to nie tylko muzyka, ale także szereg gier i zabaw. W wielu miastach poszczególne uczelnie czy wydziały rywalizują w konkursach na najlepsze przebrania, najzabawniej udekorowane akademiki, najładniejszą studentkę itd. Studenci chętnie uczestniczą też w różnych konkursach, np. kto szybciej wypije pięć piw itd. Złocisty trunek jest zresztą w trakcie juwenaliów niemal obowiązkowo spożywanym napojem i to często w ilościach przekraczających granice zdrowego rozsądku.
Wielu mieszkańców narzeka na głośne studenckie zabawy, które czasami kończą się tragicznie. Przed rokiem podczas Wielkiego Grillowania UAM zdewastowano tramwaje, a jeden ze studentów wpadł pod pociąg.
Penis z pościeli na akademiku
Czy rzeczywiście kiedyś studenci bawili się bardziej kulturalnie a juwenalia wyglądały zupełnie inaczej?
- Kiedyś nie było tak profesjonalnej infrastruktury, zamiast sceny z oświetleniem muzycy grali po prostu na podeście - opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską Krzysztof Skiba, który szczególnie wspomina juwenalia Uniwersytetu Łódzkiego z 1985 r., pierwsze, na które zgodziła się komunistyczna władza od czasów stanu wojennego. - Duch juwenaliowy był jednak taki sam jak teraz. Studenci też się przebierali i robili różne kawały, np. z okna jednego z akademików wywieszono penisa zrobionego z pościeli. Ponieważ miał dwie charakterystyczne czarne poduszki przypominał z wyglądu jednego z generałów i nakazano go usunąć - dodaje.
Skiba wspomina, że w latach 80. studenci bawili się przede wszystkim przy muzyce rockowej - utworach zespołów Moskwa, Tilt, TSA, Dżemu, a także jego własnej kapeli Big Cyc, która pierwszy duży koncert zagrała właśnie na juwenaliach w 1987 r. Same koncerty i imprezy często miały też podtekst polityczny.
- Dzisiaj na juwenaliach grają zespoły śpiewające o piwie i dziewczynach, a nawet wykonawcy disco-polo, co jeszcze niedawno było nie do pomyślenia. Takie piosenki też są potrzebne, ale brakuje mi wykonawców, którzy śpiewają piosenki zaangażowane, które komentują rzeczywistość. Wyjątkiem są tylko niektórzy raperzy jak np. O.S.T.R. - mówi muzyk. - Pewną nadzieję przyniosło duże poparcie młodych ludzi dla Pawła Kukiza. Może dzięki niemu polska młodzież przestanie być taka leniwa, ale wątpię. Myślę, że to tylko chwilowa moda - dodaje.
Polityka czy rozrywka?
Kuba Sienkiewicz nie zgadza się ze Skibą. Jak opowiada, widzi po własnych doświadczeniach, że utwory zaangażowane politycznie mają "krótkie nogi", szybko przestają być aktualne.
Studenckie czasy nieco starszego od Skiby Sienkiewicza przypadły na czas stanu wojennego, kiedy komunistyczna władza zdelegalizowała wszelkie organizacje studenckie z NZS-em, w którym działał późniejszy wokalista Elektrycznych Gitar, włącznie. Nie znaczy to jednak, że studenci w tym czasie nie bawili się i nie prowadzili działalności kulturalnej.
- W trakcie strajku studenckiego na Warszawskiej Akademii Medycznej prowadziłem radiowęzeł. Ponieważ strajk miał charakter okupacyjny, nasze audycje umilały czas strajkującym studentom. W największej sali wykładowej odbywały się też różne występy artystyczne, np. recitale różnych muzyków, w tym studentów - opowiada Sienkiewicz. - Zdarzały się utwory zaangażowane polityczne, ale przede wszystkim chodziło o rozrywkę, chwilę odprężenia - dodaje.
W maju 1982 r. studenci zajęło siedzibę partyjną na uczelni, w której zaczęło działać koło artystyczne organizujące różne wydarzenia kulturalne. Wokalista Elektrycznych Gitar wspomina też klub studencki Medyk, gdzie również odbywały się koncerty, spotkania poetyckie i dyskusje.
Dziś Sienkiewicz ma częsty kontakt ze współczesnymi studentami, bo jego zespół ciągle jest niezwykle popularny w kręgach młodych ludzi, którzy takie piosenki jak "Jestem z miasta", "Włosy" czy "Co ty tutaj robisz" znają na pamięć.
- Za moich czasów podział był czarno-biały. My przeciwko złej władzy. Dzisiaj młodzi prezentują większą różnorodność poglądów, postaw i mi się to podoba - podsumowuje wokalista.
Na koncerty się nie chodzi, tylko "lajkuje"
Potwierdza to dr Karolina Ciechorska-Kulesza, socjolog z Uniwersytetu Gdańskiego, zwracając uwagę, że dziś studiowanie jest znacznie bardziej powszechne, studentów jest więcej i są bardziej różnorodni.
- Proste porównanie dzisiejszej sytuacji z przeszłością nie będzie adekwatne, bo świat się bardzo zmienił. Jeśli wziąć pod uwagę klasyczne, "tradycyjne" przejawy uczestnictwa w kulturze studenckiej, czyli przede wszystkim kluby studenckie i juwenalia, to faktycznie - nie ma się czym pochwalić - przyznaje Ciechorska-Kulesza. - Juwenalia w większości to teraz duże, profesjonalne, komercyjne przedsięwzięcia, eventy. Kultura studentów jest zróżnicowana, niejednorodna, dzieje się nierzadko w zaciszu domowym, niekoniecznie twarzą w twarz. Przykładowo, młodzi ludzie słuchają przeróżnej muzyki, korzystając z dobrodziejstwa internetu - dodaje, jako przykład podając różnego rodzaju radia internetowe.
Zdaniem dr Jacka Zydorowicza, prodziekana Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu można dostrzec dwie główne zmiany w zakresie kultury studenckiej w minionych 25 latach.
- Pierwsza przypadła na dekadę po 1989 roku, która to dekada przechyliła formy studenckich aktywności w stronę bardziej konsumencką i rozrywkową, choć mam świadomość karygodnego uproszczenia i generalizacji - w tym czasie bowiem np. w Poznaniu nastąpił rozkwit studenckiego teatru alternatywnego, by wymienić choćby Teatr Strefa Ciszy, czy Biuro Podróży - wyjaśnia dr Zydorowicz. - Drugą fazę zmian przyniosły media społecznościowe, co poniekąd spustoszyło studenckie kluby: już nie trzeba było bywać gdziekolwiek, od teraz wystarczyło "zalajkować" i wirtualnie zamanifestować swój udział, wirtualny zresztą - dodaje.
Badacz przyznaje, że dziś to głównie juwenalia są główną formą masowej aktywności studenckiej. Zwraca jednak uwagę, że w coraz większym stopniu coroczne święto żaków sprowadza się do biernego słuchania tego, co gra ze sceny, grillowania i picia piwa.
- Jako formę karnawalizowania rzeczywistości i odreagowywania stresów studiowania rozumiem i akceptuję te formy zabawy, choć nie jestem ich wielkim entuzjastą, ani tym bardziej adresatem. Dlatego od kilku lat usiłujemy na Wydziale Nauk Społecznych UAM po trosze odcinać się od tak kojarzonych obszarów kultury studenckiej organizując Festiwal Kultury Studentów Kulminacje - opowiada dr Zydorowicz. - Krzepiące jest to, że od sześciu edycji okazuje się, że oprócz konsumowania i zabawy wciąż w studentach tkwią artystyczne talenty, którymi się chętnie dzielą, fotografując, malując obrazy i graffiti, uprawiając teatr, muzykując etc. - dodaje.
Poważniejsze punkty zaczynają się też pojawiać w samych programach juwenaliów, np. w Poznaniu w tym roku zaplanowano otwarte dyskusje, w czasie których będą poruszane takie tematy jak kara śmierci czy islamski ekstremizm.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .