Strzelanina w amerykańskiej uczelni
Mężczyzna podający się za członka al-
Kaidy, który zatrzymał w charakterze zakładników 16
studentów uczelni w Dyersburgu w amerykańskim stanie Tennessee,
został zastrzelony przez policję - podaje agencja Associated
Press, powołując się na informacje ze źródeł policyjnych. Dwu
studentów zostało rannych.
18.09.2003 10:05
Policja nie potwierdza doniesień agencji France Presse, jakoby mężczyzna zastrzelił dwu zakładników, a następnie popełnił samobójstwo.
26-letni Harold Kilpatrick wtargnął na uczelnię, zatrzymując w charakterze zakładników studentów matematyki wraz z ich wykładowcą. Po dziewięciu godzinach, w środę późnym wieczorem (czasu lokalnego), kiedy dobiegły odgłosy strzałów, policja wtargnęła do budynku. Szef policji w Dyersburgu Bobby Williamson najpierw twierdził, że napastnik popełnił samobójstwo; później jednak przyznał, że został zastrzelony przez jednego z policjantów. Nie wiadomo, czy ranni studenci zostali postrzeleni przez Kilpatricka czy przypadkowo przez policję.
Napastnik nie był słuchaczem ani pracownikiem uczelni, w której kampusie mieszka 2500 studentów. Porywacz nie postawił też żadnych żądań. Jak pisze agencja Associated Press, w znalezionej przez policję notatce napastnik napisał, że "chciał zabić kilku ludzi i sam umrzeć". W ciągu dziewięciu godzin, kiedy przetrzymywał grupę młodzieży, grożąc pistoletem i nożem rzeźnickim, zażądał od policji jedynie dostarczenia pizzy i napojów.
Zdaniem władz, twierdzenia napastnika, że należy do al-Kaidy, nie były prawdziwe. Mimo to sprawę przekazano również FBI.
Kilpatrick mieszkał w Dyersburgu z siostrą. W domu - jak podała policja - zostawił list, w którym twierdził, że rozmawiał z samym Osamą bin Ladenem. Mężczyzna miał w środę stawić się w sądzie, gdzie toczy się sprawa na temat innego porwania, w które miał być zamieszany. Policja nie podała jednak szczegółów na temat tej sprawy.