Strzelał do butelek, za butelkami była sąsiadka
Kupił wiatrówkę od sąsiada. Chciał nią straszyć wróble w stodole. Brakowało mu strzeleckiej wprawy. Celując w butelkę na płocie trafił w sąsiadkę.
Policjanci z Siemiatycz w woj. podlaskim zostali powiadomieni przez miejscowy szpital, że trafiła tam 78-letnia mieszkanka pobliskiej wsi z raną postrzałową ręki. W jej dłoni tkwił śrut.
Funkcjonariusze szybko trafili do jednego z mieszkańców Siemiatycz. 41-letni mężczyzna przyznał się, że kilka godzin wcześniej kupił wiatrówkę od kolegi. Twierdził, że chciał nią płoszyć wróble w swojej stodole, bo było ich tam bardzo dużo.
Postanowił wypróbować nabytek. Strzelając do ustawionej na płocie plastikowej butelki, nie zwrócił uwagi, że na linii strzału, kilkanaście metrów dalej, jest wejście do miejscowego sklepu. Schody wejściowe do sklepu zamiatała jego sąsiadka. W pewnym momencie jeden ze śrutów najprawdopodobniej, odbił się od ustawionego celu i trafił kobietę w rękę. Ta z krzykiem uciekła do domu.
Niefrasobliwy "snajper", za swoje wyczyny odpowie przed sądem. Kodeks karny, za narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przewiduje karę pozbawienia wolności do 3 lat.