Strzały w Gdańsku. Adwokaci rannego mężczyzny: To wyglądało jak strzał egzekucyjny w plecy
Adwokaci Daniel Ostaszewski i Krzysztof Czyżewski z Poznania podjęli się obrony Roberta, chłopaka postrzelonego przez prokuratora wojskowego w Gdańsku. – To nie jest Teksas. Złożymy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez wojskowego i będziemy występować z roszczeniami odszkodowawczymi dla Roberta – mówią.
Sebastian Łupak: Jak będzie wyglądała wasza linia obrony?
Daniel Ostaszewski: Chcemy udowodnić, że obrona konieczna nie może być w dowolny sposób przekraczana. Jeśli tym dwóm mężczyznom prokuratura faktycznie będzie usiłowała postawić zarzut usiłowania włamania, to będzie dla nas szokujące.
Dlaczego szokujące?
Pokazuje to, że nawet wejście na czyjś balkon może zostać uznane za ciężkie przestępstwo. To daje furtkę ludziom do takich środków obrony, jak użycie broni palnej przeciw osobie, która wejdzie na ich balkon.
To źle?
Krzysztof Czyżewski: Wyobraźmy sobie, że piłka naszego dziecka wpadła na czyjąś posesję, na czyjeś podwórko, balkon, działkę albo nawet dach garażu. Czy mamy prawo oddawać do tego dziecka strzały? Zasłaniać się obroną konieczną? To może doprowadzić do ciężkiego uszczerbku na zdrowiu czy śmierci niewinnego człowieka. Ktoś mi kradnie rower z garażu, to go potraktuję serią z karabinu? A tu nawet nie było usiłowania kradzieży.
A co tu było?
Głupie, szczeniackie, bezmyślne, nieodpowiedzialne zachowanie. Nic więcej.
Tak interpretujecie działania postrzelonego przez prokuratora chłopaka?
Daniel Ostaszewski: Tak. Faktycznie wspinał się po okratowaniu okna na dach. To była podpórka. Tak jest w tzw. parkourze – młodzi ludzie do wspinania się wykorzystują poręcze, rynny, murki, po to, żeby się wdrapać wyżej.
Krzysztof Czyżewski: Młodość rządzi się swoimi prawami. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy w młodości nie popełnił błędu i nigdy nie zjadł papierówki z czyjegoś drzewa czy nie wszedł po piłkę, która wpadła za płot czyjejś posesji.
Co zakłada nowelizacja Kodeksu karnego z 2018 roku w sprawie naruszenia miru domowego?
Daniel Ostaszewski: Nowelizacja dała ludziom prawo do obrony miru domowego przeciw osobom, które wdzierają się na teren mieszkania, posesji czy lokalu. Pozwala odeprzeć ten atak. Taka osoba nie podlega karze, jeśli przedsięwzięła środki w celu ochrony swojego mienia.
To chyba dobrze dla ludzi broniących swojego domu i domowników, swojej rodziny?
Daniel Ostaszewski: Ale to jest tworzenie swego rodzaju Teksasu w Polsce. Znamy już przykłady z USA, gdzie np. 7-letnie dziecko zostało zastrzelone ze strzelby, bo rzekomo weszło na czyjąś posesję, a tak naprawdę chciało zrobić siusiu pod drzewem, albo nastolatków zastrzelonych z rewolweru, bo chodzili po czyimś garażu. Czy nasz ustawodawca nie zmierza w tym samym kierunku? Moim zdaniem trzeba to bardzo konkretnie zdefiniować. Samo bycie na czyimś dachu nie wystarczy.
Ale młodzi mężczyźni w Gdańsku naruszyli mir domowy prokuratora wojskowego.
Krzysztof Czyżewski: Niekoniecznie! Sam przepis mówi, że ktoś się musi wdzierać. Teren musi być ogrodzony.
Była tam siatka, potem mur.
Krzysztof Czyżewski: Siatka była dziurawa. Brakuje tam jej dużych fragmentów. Teren jest zarośnięty. Młodzi mężczyźni byli przekonani, że budynek jest pusty. Wystraszyło ich już samo otwarcie okna. Czyli sytuacja nie jest jednoznaczna.
Jeśli nie naruszenie miru domowego, to co?
Krzysztof Czyżewski: Może to być zakłócanie ciszy nocnej – drobne wykroczenie o charakterze może chuligańskim. Oczywiście, że chodzenie po dachach nie jest dobrze widziane. Ja też bym sobie nie życzył, żeby ktoś mi chodził po dachu mojego domu w nocy, zwłaszcza jak jestem w domu z dziećmi. Sam mam dzieci i domyślam się, że można zareagować nerwowo. Ale to kwestia tego, jak szybko sięgam po broń i co jest moją intencją. Zażegnać niebezpieczeństwo czy skrzywdzić tych ludzi.
Prokurator będzie mówił na pewno o obronie koniecznej. Chyba słusznie. Bał się, bo ktoś w środku nocy skakał mu po dachu, wspinał się po kratach…
Krzysztof Czyżewski: Ale tu nie było zamachu. Nawet mając broń, użycie tej broni trzeba zarezerwować na ostateczność: jak ktoś z siekierą będzie przekraczał próg mojego domu, forsował drzwi, forsował okno. Tu strzały padły zza zakratowanego okna. Padły strzały do uciekającego - on został postrzelony w plecy. On się wspinał na płot, uciekał już z posesji i wtedy dostał postrzał w plecy. To nawet nie jest kwestia przekroczenia granic obrony koniecznej.
Jeśli nie było to przekroczenie granic obrony koniecznej, to co?
Daniel Ostaszewski: To było coś więcej: usiłowanie zabójstwa. Z relacji mojego klienta to wyglądało jak strzał egzekucyjny – w plecy. Strzał oddany został 1,5 cm od kręgosłupa! To oceni prokuratura i sąd. Intencja była przynajmniej taka, żeby wyrządzić mu ciężką, poważną szkodę. Chłopaki doznali urazów fizycznych i psychicznych. Będą wiele lat dochodzić do siebie.
O co wniesiecie?
Daniel Ostaszewski: W pierwszej kolejności o jak najszybsze uchylenie immunitetu prokuratorowi wojskowemu. Poza tym złożymy zawiadomienie o możliwości popełnienia przez prokuratora przestępstwa; przynajmniej ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Oprócz tego będziemy występować z roszczeniami odszkodowawczymi za straty majątkowe, moralne, rehabilitację. Może rentę.