PolskaStrażnik z Jeleniej Góry nie był szykanowany w pracy

Strażnik z Jeleniej Góry nie był szykanowany w pracy

Strażnik więzienny z Jeleniej Góry, który pod koniec kwietnia zabarykadował się w wieżyczce aresztu i strzelał z broni służbowej, nie był szykanowany w pracy - to wstępne wnioski komisji powołanej przez dyrektora generalnego Służby Więziennej, która badała sprawę 43-letniego Krzysztofa W.

08.05.2006 16:25

18 kwietnia Krzysztof W. przez prawie 8 godzin okupował wieżyczkę aresztu w Jeleniej Górze. Oddał w ziemię co najmniej kilka strzałów ze służbowego kałasznikowa. Nie wysuwał żadnych żądań. Przez długi czas zrywał wszelkie próby nawiązania z nim kontaktu przez przełożonych i policyjnych negocjatorów. Ostatecznie złożył broń i oddał się w ręce policji. Od tamtej pory przebywa w szpitalu psychiatrycznym.

Jak powiedziała rzeczniczka prasowa Służby Więziennej Luiza Sałapa, trudno mówić o mobbingu wobec człowieka, który był awansowany i otrzymywał nagrody - ostatnią w grudniu.

Dodała jednak, że "wiele pozostawia do życzenia zarządzanie przez dyrektora kadrami w tej jednostce, skoro przez wiele miesięcy nie robi się nic, aby konflikt rozwiązać lub przynajmniej go załagodzić". Odniosła się w ten sposób do konfliktu między Krzysztofem W. a jego bezpośrednim przełożonym - kierownikiem. W tej sprawie było prowadzone postępowanie wyjaśniające, które z powodu choroby W. zawieszono. Gdy mężczyzna wrócił do pracy po długiej chorobie (według nieoficjalnych informacji leczył się na depresję)
, nie wrócono już do sprawy i nie została ona wyjaśniona.

Pytana czy zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec dyrektora, Sałapa powiedziała, że w jeleniogórskim areszcie wciąż trwa kontrola zarządzona przez dyrektora okręgowego Służby Więziennej. To dyrektor okręgowy, gdy jego kontrolerzy zakończą prace, podejmie decyzję w sprawie ewentualnych zmian w tamtejszym areszcie - mówiła Sałapa.

Dodała, że do odrębnego postępowania została wyłączona sprawa sygnalizowana wcześniej przez Krzysztofa W. Strażnik twierdził, że w areszcie "dochodzi do bliżej nieokreślonych relacji osadzonych ze strażnikami". Gdyby te zarzuty się potwierdziły, to byłoby bardzo źle - powiedziała rzeczniczka. Przyznała, że sprawdzanie tego wątku jest trudne, bowiem Krzysztof W. wciąż przebywa w szpitalu psychiatrycznym.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)