Straż sejmowa znów wyrzuca dziennikarzy. Pod presją zmienia decyzję

Straż Marszałkowska zakazała dziennikarzom w Sejmie przebywania w korytarzu przy siedzibie klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. To kolejne działania podjęte przez Sejm, by ograniczyć pracę dziennikarzy. Wszystkiemu winna jest... tablica "Układ Kaczyńskiego", stojąca przy biurze klubu PO.

Straż sejmowa znów wyrzuca dziennikarzy. Pod presją zmienia decyzję
Źródło zdjęć: © WP.PL | WP
Michał Wróblewski

– Byliśmy z posłem Marcinem Kierwińskim u dowódcy zmiany Straży Marszałkowskiej. Dowódca powiedział nam, że wykonuje jedynie polecenia swojego przełożonego. Jak można zamykać główny korytarz marszałkowski, gdzie codziennie pracują dziennikarze? To jest skandal – mówi w Sejmie Wirtualnej Polsce poseł PO Cezary Tomczyk.

Tablica dzieli Sejm

Dziennikarze nie mogą nagrywać materiałów przy siedzibie klubu parlamentarnego PO. Powód? Oficjalnie nikt ze strażników tego powiedzieć nie chce, ale chodzi o tablicę z napisem "Układ Kaczyńskiego", którą dwa tygodnie temu postawili na sejmowym korytarzu politycy opozycji.

Tablica nie podoba się w PiS. Szef gabinetu politycznego premiera Marek Suski w środę podszedł do tablicy... i po prostu zdjął ją i zabrał. Nagranie z Suskim jest wiralowym hitem w mediach społecznościowych. Ale jego zachowanie bardzo oburzyło opozycję.

– Zachowanie Marka Suskiego, odwołanie komendanta Straży Marszałkowskiej i ograniczenia dla dziennikarzy w Sejmie pokazują, jak bardzo PiS boi się prawdy. Musimy i będziemy informować o "Układzie Kaczyńskiego" – komentuje zamieszanie wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska.

W czwartek dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka potwierdził portalowi 300polityka, że Komendant Straży Marszałkowskiej płk Piotr Rękosiewicz został, decyzją Szefa Kancelarii Sejmu, odwołany z pełnionej funkcji.

– Straż nie chciała znowu "aresztować" tablicy i za to odwołano jej komendanta – podawano nieoficjalnie.

– Za to, co zrobił poseł Marek Suski, ktoś musiał zostać ukarany. Padło na komendanta Straży Marszałkowskiej – komentuje wicemarszałek Kidawa-Błońska.

Dziennikarze oburzeni

W piątek doszło do kolejnej awantury.

Sejmowym korespondentom Straż Marszałkowska postanowiła utrudnić pracę. Zabroniła podchodzić do siedziby klubu PO, zakazała nagrywać materiałów na korytarzu marszałkowskim. Nikt jednak nie chce wyjaśnić zaistniałej sytuacji.

A dziennikarze nie kryją oburzenia. "Najpierw ściąga się tablicę, którą nikt się już nie interesował, później odwołuje szefa Straży Marszałkowskiej, teraz zabrania dziennikarzom nagrywania pod klubem PO w Sejmie. Świetny antyporadnik PiS-u dla innych partii, jak stworzyć kryzys z niczego. I jeszcze go podkręcać" – stwierdził Marcin Makowski z WP i "Do Rzeczy".

"Powiedzmy to sobie wprost. To, w jaki sposób PiS od prawie 4 lat traktuje Sejm, to wielki absurd. Od partii, która do wyborów szła z umiłowaniem państwowości, wymaga się więcej niż tworzenia z wielowiekowej instytucji prywatnego folwarku – dodaje Roch Kowalski z TOK FM.

A Andrzej Gajcy z Onetu zauważa, że "PiS ma niesamowity talent do robienia sobie kłopotów i zaogniania spraw, na które nie powinno się poświęcić więcej niż pięć minut".

Pod presją dziennikarzy i polityków opozycji straż ostatecznie pozwoliła mediom podchodzić do siedziby klubu PO i wycofowała się ze swojej decyzji. Strażnicy dodają przy tym, że... "ciągi komunikacyjne muszą być drożne", sugerując, że dziennikarze utrudniają pracę pracownikom Sejmu.

Masz news, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (616)