Straż miejska odkryła nielegalne wysypisko na Anilanie
W środę strażnicy miejscy na teren byłych zakładów Anilana na Widzewie odnaleźli nielegalne wysypisko śmieci. Właściciel wypełnionej śmieciami posesji twierdził, że posiada odpowiednie zezwolenia. W pewnym momencie uciekł ze swojego prywatnego wysypiska.
Jerzy Dolina, inspektor sanepidu, który ze strażnikami miejskimi przyjechał skontrolować należącą do prywatnego przedsiębiorcy posesję powiedział, że gołym okiem było widać wiele nieprawidłowości. Teren jest tylko częściowo utwardzony i może dojść do skażenia wód gruntowych.
Wśród śmieci znajdują się pojemniki po środkach chemicznych i elementy elektroniki samochodowej, które w jeszcze większym stopniu mogą skazić glebę.
Teren nie był ogrodzony, a worki były źle zabezpieczone. Zwierzęta w każdej chwili mogą rozwłóczyć śmieci po całej okolicy. Gdy pozostałości organiczne będą gnić przyciągnie to insekty, które mogą roznosić choroby.
Strażnicy miejscy zwrócili uwagę na wysypisko po zgłoszeniu, które pojawiło się na ich profilu na Facebooku. Nie były to jednak ich pierwsze odwiedziny na Anilanie.
Paweł Braun, komendant oddziału dzielnicowego straży miejskiej na Widzewie mówi, że właściciel terenu jest znany strażnikom. Kilkakrotnie był karany mandatami, m.in. za nielegalne palenie śmieci na jego posesji.
W środę, za nieprawidłowe składowanie śmieci, strażnicy wypisali właścicielowi mandat 500 zł. Ten jednak nie zgodził się go przyjąć. Komendant Braun informuje, że sprawa trafi do sądu. Zostanie też przekazana do wydziału ochrony środowiska urzędu wojewódzkiego. Kary nakładane przez nich sięgają nawet kilkudziesięciu tysięcy.