Strasburg: polskie władze naruszyły prawa człowieka
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał, że władze Warszawy naruszyły Europejską Konwencję Praw Człowieka, zakazując w 2005 roku przeprowadzenia Parady Równości. Kancelaria Prezydenta rozważa odwołanie się od wyroku.
03.05.2007 | aktual.: 04.05.2007 06:49
Trybunał uznał, że władze polskiej stolicy złamały zagwarantowane w art. 11 Konwencji prawo do zgromadzeń i pokojowego wyrażania poglądów, a także zakaz wszelkiej dyskryminacji (art. 14) i prawo do skutecznego środka odwoławczego (art. 13).
Artykuł ten stanowi, że "każdy, czyje prawa i wolności zawarte w niniejszej konwencji zostały naruszone, ma prawo do skutecznego środka odwoławczego do właściwego organu państwowego także wówczas, gdy naruszenia dokonały osoby wykonujące swoje funkcje urzędowe".
Kancelaria Prezydenta rozważa odwołanie się od wyroku Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu - dowiedziała się nieoficjalnie IAR.
Parada równości miała się odbyć w Warszawie w roku 2005, kiedy prezydentem miasta był Lech Kaczyński. Wobec zakazu, umotywowanego względami bezpieczeństwa, środowiska gejów i lesbijek złożyły wnioski o zorganizowanie kilku wieców; ale także w przypadku części z nich wydano zakaz "ze względów bezpieczeństwa oraz przewidywanych utrudnień w poruszaniu się".
Sędziowie Trybunału (wśród nich Lech Garlicki) jednogłośnie odrzucili argumentację władz Warszawy i przyznali rację Fundacji Równości, która w grudniu 2005 roku zaskarżyła zakaz do Strasburga. W orzeczeniu sędziowie podkreślili swoje "przywiązane do pluralizmu, tolerancji i ducha otwartości".
"Jest całkowicie naturalne, że w zdrowo funkcjonującym społeczeństwie udział obywateli w procesie demokratycznym wyraża się w dużej części poprzez udział w stowarzyszeniach, w ramach których mogą oni integrować się z innymi i wspólnie realizować wspólne cele" - przypomniał Trybunał.
Trybunał wskazał, że rolą państwa jest zagwarantowanie prawa do wolności stowarzyszeń i demonstracji zwłaszcza tych osób, które mają "niepopularne poglądy albo należą do mniejszości, ponieważ są one najbardziej narażone na dyskryminację".
Trybunał krytycznie odniósł się do braku możliwości skutecznego odwołania się od decyzji władz przed zaplanowaną na 11 czerwca manifestacją, tak by mogła się ona odbyć zgodnie z planem. Sędziowie przypomnieli, że organizatorzy złożyli wnioski dostatecznie wcześnie - 12 maja w odniesieniu do Parady Równości i 3 czerwca w sprawie wieców.
"Nie było żadnego prawa, które zobowiązywało władze, w określonym prawem terminie, do wydania ostatecznej decyzji przed odbyciem manifestacji" - ubolewa Trybunał w orzeczeniu.
Sędziowie uznali ponadto, że zakaz przeprowadzenia parady był przejawem dyskryminacji, której Konwencja zakazuje "z jakichkolwiek przyczyn". Zauważyli, że organizatorzy innych manifestacji w tym czasie nie zostali zmuszeni do przedstawienia planu "organizacji ruchu drogowego" i dostali pozwolenia.
Odmawiając spekulacji co do "istnienia innych motywów zakazu niż te podawane w decyzjach administracyjnych", Trybunał podkreślił jednak, że "nie może zignorować" wywiadu z Lechem Kaczyńskim opublikowanego 20 maja 2005 roku w "Gazecie Wyborczej". Ówczesny prezydent stolicy zapowiedział tam zakaz manifestacji gejów i lesbijek, sprzeciwiając się "propagandzie homoseksualizmu".
Zdaniem sędziów, Lech Kaczyński powinien był wówczas bardziej ważyć słowa, "bowiem wypowiedzi polityków zajmujących wysokie funkcje publiczne mogą być zrozumiane jako wskazówki przez urzędników, których praca i kariera zależy od tych polityków". Decyzje w sprawie parady i wieców były wydane w imieniu prezydenta Warszawy, "który publicznie przedstawił wcześniej swoje stanowisko w tej sprawie" - przypomnieli sędziowie.
"Ta opinia miała wpływ na proces decyzyjny i w konsekwencji naraziła na szwank prawa wnioskodawców" - konkludują sędziowie.
Fundacja Równości wnosiła jedynie o stwierdzenie naruszenia Konwencji, nie żądając od Polski żadnych rekompensat.
Skargę do Trybunału Praw Człowieka przygotowali prawnicy z Fundacji Helsińskiej. Mimo zakazu, demonstracja ostatecznie odbyła się 11 czerwca 2005 roku. Wzięło w niej udział ponad 2,5 tys. osób. Potem decyzja prezydenta Warszawy w sprawie zakazu została uchylona przez samorządowe kolegium odwoławcze oraz - w trybie nadzoru administracyjnego - przez wojewodę mazowieckiego.
Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta Maciej Łopiński powiedział, że nie podziela zdania Trybunału na temat tej sprawy. Zaznaczył, że zgodnie z tym co mówił prezydent Kaczyński, czym innym jest tolerancja, a czym innym promowanie pewnego stylu życia. Łopiński uważa również, że nasze władze zachowują się w sposób liberalny w stosunku do mniejszości seksualnych.