Strajk we włoskim radiu i telewizji
Włoskie stacje radiowe i telewizyjne nie nadają w środę żadnych dzienników ani programów informacyjnych. Akcja protestacyjna ogłoszona została w imię wolności słowa i przeciwko opanowaniu rynku przez koncerny medialne.
18.06.2003 | aktual.: 18.06.2003 15:24
Strajk zorganizowała federacja włoskich związków dziennikarzy. Zaprotestowano w ten sposób przeciwko - zdaniem dziennikarzy - politycznym zmianom na stanowiskach dyrektorów niektórych gazet (np. "Corriere della Sera") i programów telewizji publicznej, oraz przeciwko "zdjęciu z anteny" programów publicystycznych, prowadzonych przez krytycznie nastawionych do premiera Silvio Berlusconiego dziennikarzy Enzo Biagiego i Michele Santoro.
Protest skierowany jest również przeciwko koncentracji mediów i konfliktowi interesów Berlusconiego, który jest równocześnie premierem i właścicielem sieci telewizji prywatnej Mediaset, a także przeciwko koncernowi australijskiego magnata medialnego Ruperta Murdocha, do którego od sierpnia będzie należała cała włoska kodowana telewizja (zarówno dotychczasowa telewizja publiczna jak i prywatna).
We Włoszech często powtarzają się zarzuty, że premier wykorzystuje zarówno własną jak i publiczną telewizję dla własnych celów propagandowych.
Pośrednio potwierdził takie zarzuty mecenas Giuliano Pisapia, reprezentujący państwo jako oskarżyciela posiłkowego w procesie, w którym Berlusconi oskarżony jest o korupcję. Pisapia określił złożone przez Berlusocniego we wtorek w sądzie zeznania jako "show nie do przyjęcia".
Uzasadniając tę ocenę Pisapia dodał, że "oskarżony (Berlusconi-PAP) ma prawo kłamać, ale nie może wykorzystywać procesu jako narzędzia, by szkalować prokuraturę, świadków i wszystkich swoich przeciwników".
Dziennik "La Repubblica", relacjonując rozprawę, napisał w środę, że zanim premier Włoch rozpoczął przed sądem w Mediolanie składanie zeznań, jego współpracownicy starannie przygotowali scenografię i oświetlenie sali.
Gazeta utrzymywała, że we wtorek rano technicy umieścili na sali sądowej kamery tak, aby premier wypadł na ekranie jak najkorzystniej. Usunęli z sali stół, którego proporcje zbytnio kontrastowały z postacią Berlusconiego, który jest niskiego wzrostu.
We Włoszech od dawna wiadomo, że Berlusconi, który szczególnie wielkie znaczenie przykłada do swojego "medialnego" wizerunku i który przed wyborami bez skrępowania wykorzystywał swoją telewizję do prowadzenia kampanii wyborczej, wiele ze swoich telewizyjnych wystąpień nagrywa przy użyciu najnowszej aparatury i wyspecjalizowanego personelu, który potrafi ukryć jego fizyczne niedoskonałości.