Strach przed koronawirusem. Jedna trzecia Niemców żyje w izolacji
Choć lockdown już minął, niemal 30 procent Niemców wciąż unika kontaktu z innymi ludźmi. Wielu boi się jazdy autobusem i pociągiem. Za powrotem do modelu życia sprzed pandemii najsilniej opowiadają się zwolennicy AfD.
Pandemia koronawirusa sprawiła, że prawie jedna trzecia dorosłych Niemców rzadziej lub w ogóle nie korzysta z autobusów i pociągów. Wynika to z ankiety instytutu badania opinii publicznej YouGov, przeprowadzonej na zlecenie Niemieckiej Agencji Prasowej (DPA).
Zmiany w mobilności
Jak się okazuje, od początku pandemii wiosną 2020 roku, 11 procent dorosłych w Niemczech w ogóle nie korzysta ze środków komunikacji publicznej, a 19 procent podaje, że od tego czasu rzadziej podróżuje autobusami i koleją.
Dla 28 procent Niemców pandemia nie zmieniła niczego w ich mobilności. Korzystają z komunikacji publicznej w takim samym stopniu, jak przed pandemią. Tylko 2 procent uczestników ankiety podało, że od początku koronakryzysu częściej jeżdżą autobusami i pociągami. Uderza fakt, że 38 procent dorosłych Niemców niezależnie od pandemii w ogóle nie korzysta z komunikacji publicznej. 3 procent ankietowanych nie podało swojego stanowiska wobec modelu mobilności.
Mniej pasażerów
W ubiegłych miesiącach w autobusach i pociągach można było dostrzec o wiele mniej pasażerów niż przed pandemią. Wyjątkiem od tej reguły był okres strajku na kolejach niemieckich. W niewielu wówczas jeżdżących pociągach było o wiele więcej podróżnych.
Do dziś w autobusach i pociągach pasażerowie zajmują miejsca w oddaleniu od siebie, co jednak wynika nie tylko z ich obaw przed zarażeniem się koronawirusem. Mają na to wpływ zalecenia przewoźników, ale przede wszystkim praca w trybie home office, praca w skróconym wymiarze godzin albo utrata pracy, jak również ograniczenie kontaktów międzyludzkich, a więc czynniki, które sprawiają, że wiele osób nie widzi powodu do opuszczania swojego miejsca zamieszkania.
Z ankiety YouGov wynika również, że większość Niemców tego lata żyje w dużo większym stopniu w wybranej dobrowolnie przez siebie izolacji niż w lecie ubiegłego roku i przed pandemią w ogóle.
"Ograniczam swoje kontakty do minimum"
Około 29 procent ankietowanych zadeklarowało: "W przestrzeni publicznej zachowuję się maksymalnie ostrożnie i ograniczam swoje kontakty z innymi do minimum". Niemal tyle samo (30 procent) osób przyznało, że także w życiu prywatnym zachowuje się ostrożnie i świadomie ogranicza kontakty z krewnymi, znajomymi i przyjaciółmi.
Z drugiej strony niespełna jedna trzecia uczestników ankiety (31 procent) oświadczyła, że na ile pozwalają im na to wprowadzone przez państwo ograniczenia, ponownie żyje i zachowuje się tak samo lub prawie tak samo jak przed pandemią koronawirusa. 6 procent ankietowanych nie miało swojego zdania w tej sprawie, a 4 procent udzieliło odpowiedzi "nie wiem".
Starsi są ostrożniejsi
Ludzie powyżej 60 roku życia, którzy muszą liczyć się z ryzykiem cięższego przebiegu choroby COVID-19, generalnie zachowują się ostrożniej niż młodsi. Kobiety zaś w większym stopniu ograniczają swoje kontakty niż mężczyźni.
Wśród deklarujących, że zachowują się tak samo jak przed pandemią, największy odsetek stanowią ludzie, którzy w poprzednich wyborach do Bundestagu w 2017 roku głosowali na Alternatywę dla Niemiec (AfD).
Popierana zasada 2G
W odniesieniu do przyszłego obchodzenia się z ograniczeniami i restrykcjami w związku z pandemią, większość, bo 57 procent uczestników innej ankiety – przeprowadzonej przez instytut INSA na zlecenie gazety "Bild am Sonntag" – podała, że popiera wprowadzenie zasady 2G w gastronomii i imprezach masowych. Zasada ta mówi, że wstęp do lokali gastronomicznych i na imprezy sportowe oraz kulturalne mają tylko osoby zaszczepione na koronawirusa i ozdrowieńcy.
33 procent respondentów była jednak zdania, że takie rozwiązanie, wprowadzone na przykład w Hamburgu, jest niesłuszne. Wśród jego zwolenników aż 66 procent uważa, że powinno być ono obowiązkowe, a 31 procent podało, że decyzję w tej sprawie należy pozostawić właścicielom restauracji i kawiarni oraz organizatorom imprez masowych.
(DPA/jak)
Przeczytaj także: