Stoltenberg: NATO nie da się wciągnąć w wyścig zbrojeń z Rosją
NATO "nie da się wciągnąć w wyścig zbrojeń" z Rosją - oświadczył w środę w Brukseli sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg, wskazując że trwające aktualnie wzmacnianie wojskowe NATO jest reakcją na "agresywne działania" Moskwy w Europie.
24.06.2015 | aktual.: 24.06.2015 15:19
- Zaanektowanie części terytorium nie ma charakteru defensywnego, to akt agresji - powiedział Stoltenberg tuż przed spotkaniem ministrów obrony państw NATO Brukseli, odnosząc się do aneksji Krymu przez Rosję w marcu ub.r.
- Rosja nadal wysyła swych żołnierzy, siły, sprzęt w celu destabilizowania wschodniej Ukrainy. Nie ma wątpliwości, że Rosja jest odpowiedzialna za agresywne działania w Europie - podkreślił.
- NATO musi odpowiedzieć na zmianę środowiska bezpieczeństwa - dodał sekretarz generalny, wskazując, że warunki zmieniły się na wschodzie Sojuszu, ale również na południu wraz z pojawieniem się dżihadystycznego ugrupowania Państwo Islamskie (IS).
Ministrowie obrony państw NATO mają podjąć decyzje w sprawie wzmocnienia Sił Reagowania NATO (NRF), w tym zatwierdzenia innych niż lądowy komponentów tzw. szpicy, oraz usprawnienia procesu podejmowania decyzji o użyciu żołnierzy NRF.
Tymczasem nie milkną komentarze w sprawie decyzji Pentagonu o umieszczeniu baz z bronią w Europie Środkowej i Wschodniej. NATO z przekonaniem wraca do swej misji założycielskiej - pisze "Financial Times". Dziennik nazywa wzmocnienie sił USA w Europie "ważną inicjatywą strategiczną", która "uśmierzy obawy sojuszników" Stanów Zjednoczonych zaniepokojonych polityką Rosji.
"USA umieszczą w Europie Wschodniej ciężkie czołgi i artylerię. Przeznaczą też jednostki komandosów do sił szybkiego reagowania, które mogą odpowiedzieć na każdy nagły atak rosyjski" - wskazuje "FT" w artykule redakcyjnym. Zdaniem dziennika, celem tej inicjatywy nie jest - wbrew temu, co twierdzi Rosja - zaostrzanie napięć. Celem jest "odpowiedź na presję, którą Moskwa wywiera na swych sąsiadów" i "odstraszenie Rosji przed naruszeniem suwerenności państwa członkowskiego NATO".
"Sojusz musi jednak robić coś więcej, niż przesuwać żołnierzy i czołgi, jeśli chce przykuć uwagę kremlowskiego przywództwa. Musi odwrócić długotrwałą tendencję spadkową w wydatkach na obronę" - postuluje "FT", chwaląc m.in. Polskę za przeciwstawienie się tej ostatniej tendencji. Postuluje także, by politycy europejscy przekonywali swych obywateli, że nie mogą być bierni w kwestiach własnego bezpieczeństwa. Bowiem, jak zauważa dziennik, z badań ośrodka Pew wynika, iż większość Francuzów, Niemców i Włochów nie chciałaby użycia wojsk swego kraju w obronie zaatakowanego przez Rosję sojusznika z NATO.
Wzmocnienie sił USA w Europie Wschodniej, "najznaczniejsze od epoki radzieckiej", nie tylko pomoże w zapobieżeniu groźbie rosyjskiej agresji w regionie. "Wprowadzi także do NATO nowe życie, po długim okresie, kiedy zbyt wielu wątpiło w to, czy sojusz może służyć jakimś celom" - ocenia "Financial Times".