Stolica walczy o pół miliarda
Władze Warszawy zapowiadają walkę o
pieniądze z PIT-ów - podaje "Życie Warszawy". Aż 500 mln zł rocznie
traci Warszawa na niekorzystnym sposobie rozliczania podatku
dochodowego. Gdyby wszyscy, którzy pracują w stolicy, rozliczali
tu PIT-y, co roku mielibyśmy nowy most lub pięćset autobusów -
pisze gazeta.
Tomasz Jastrzębski ma 23 lata i mieszka w Siedlcach. Początkowo pracował właśnie tam, jednak przed czterema laty postanowił poszukać szczęścia w Warszawie - informuje "Życie Warszawy". Pracuję w salonie fryzjerskim Hest - mówi. Mimo to wciąż mieszkam i jestem zameldowany w Siedlcach. Tam płacę podatki. Tomka nie zraża fakt, że musi codziennie dojeżdżać do stolicy kilkadziesiąt kilometrów. Denerwuje się natomiast tym, że na jego pracy zarabia miasto, które nic mu nie daje - podkreśla dziennik.
Chciałbym odwdzięczyć się Warszawie za możliwości, jakie mi stworzyła. Pieniądze z moich podatków powinny iść na rozwój stolicy - mówi stanowczo. Jak pisze "Życie Warszawy", władze Warszawy mają podobny pogląd w tej sprawie. Stolica jest miastem gościnnym, daje pracę, szanse na rozwój, tu żyje się bez wątpienia najlepiej - ocenia Sławomir Skrzypek, wiceprezydent Warszawy. - Ale coś za coś. Ludność napływowa pracująca w stolicy, a zameldowana gdzie indziej i gdzie indziej płacąca podatki, to kilkaset tysięcy osób. Chcemy, by część zarobionych przez nią pieniędzy trafiała w postaci podatków do naszej kasy. Co rok byłoby to minimum 500 mln zł, które błyskawicznie przeznaczylibyśmy na miejskie inwestycje - deklaruje Skrzypek.
Zdaniem Skrzypka, pieniądze z podatków przybyszów zwyczajnie się Warszawie należą. Choćby dlatego, że przyjezdni korzystają z warszawskiej służby zdrowia, komunikacji miejskiej, rozjeżdżają stołeczne drogi i produkują tony śmieci, za których wywóz miasto musi płacić prywatnym firmom. A za 500 mln zł rocznie można zrobić wiele - podaje "Życie Warszawy". (PAP)