Stolica liczy straty po zamieszkach
Po demonstracjach w centrum Warszawy podczas, których poszło do starć z policją trwa szacowanie strat i sporządzana jest dokumentacja - poinformowała dyrektor biura bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego stołecznego ratusza Ewa Gawor.
11.11.2011 | aktual.: 11.11.2011 20:29
Z przekazanych przez nią informacji wynika, że rannych zostało 12 funkcjonariuszy, w tym czterech zostało przewiezionych do szpitali. - W tej chwili sprawdzamy ile zostało poszkodowanych wśród osób cywilnych - powiedziała Gawor.
- Na razie nie wiadomo, jaka jest skala zniszczeń. Przedstawiciele policji, Zarządu Dróg Miejskich i Zarząd Transportu Miejskiego to szacują. Sporządzana jest także właściwa dokumentacja - powiedziała Gawor.
Policję atakowano kamieniami, petardami, kostką brukową i butelkami. W odpowiedzi funkcjonariusze używali armatek wodnych, pałek i gazu łzawiącego. Agresja napastników kierowała się także wobec mediów: pobito fotoreportera, na pl. Na Rozdrożu podpalono dwa samochody TVN; uszkodzono także wozy Polsatu i Polskiego Radia.
Gawor podkreśliła, że w sytuacji, gdy dochodzi do zagrożenia zdrowia lub życia, a także zagrożenia zniszczenia mienia, dowodzący akcją policji wzywa osoby postronne do opuszczenia danego miejsca. - W takiej sytuacji wszystkie osoby powinny zastosować się do apeli i wezwań policjantów - powiedziała.
Dyrektor przypomniała, że zgodnie z przepisami decyzję o rozwiązaniu zgromadzenia ogłasza organizator lub wskazany przez niego przewodniczący zgromadzenia. - Policja tylko przypominała, że zgromadzenie zostało rozwiązane - powiedziała Gawor.
Do pierwszego incydentu doszło na Nowym Świecie, gdy grupa przedstawicieli organizacji lewicowych wdała się w bójkę z grupą narodowców. Policja zaczęła ich rozdzielać; doszło wtedy do ataku na funkcjonariuszy - zatrzymano około 100 osób. Do kolejnych zatrzymań doszło w związku z zorganizowanym przez środowiska narodowe Marszu Niepodległości.
Policja i służby miejskie zabezpieczyły m.in. zapisy z monitoringu miejskiego. Teraz będą one analizowane i m.in. na tej podstawie najbardziej agresywnym uczestnikom demonstracji będą przedstawiane zarzuty.