Stokłosa korumpował urzędników z Ministerstwa Finansów?
Henryk Stokłosa przekupywał urzędników resortu finansów za pomocą kopert z pieniędzmi, paczek z kiełbasami, wędzonymi węgorzami i butlami wódki - pisze "Dziennik". Gazeta dotarła do sądowych akt tej sprawy.
16.06.2007 | aktual.: 16.06.2007 09:11
Dziennik przypomina, że w zeszłym roku wybuchła gigantyczna afera w Ministerstwie Finansów. Do aresztu trafiło siedem osób, które nielegalnie umarzały podatki w zamian za łapówki. Jedną z osób, która miała korzystać na tym układzie, był poszukiwany dziś listem gończym Henryk Stokołosa, wieloletni senator i mulitimilioner.
Według gazety, akta opisują, w jaki sposób funkcjonował korupcyjny proceder. Byłego senatora obciążają zeznania samych urzędników, a także Mariana J., który przez kilkanaście lat był doradcą podatkowym Stokłosy, a wcześniej dyrektorem pilskiej skarbówki.
Żona aferzysty Anna Stokłosa zapewnia w rozmowie z "Dziennikiem", że jej mąż nigdy nie był w Ministerstwie Finansów. Gazeta przyznaje jej rację i dodaje, że - jak wynika z dokumentów - to urzędnicy przez wiele lat przyjeżdżali do posiadłości Stokłosów w Śmiłowie koło Piły i ośrodka szkoleniowego jego firmy Farmutilu w pałacyku w Pietronkach, koło Chodzieży. Latali samolotami senatora, biesiadowali, łowili ryby. Wyjeżdżali obładowani wędlinami, wódką i kopertami wypchanymi pieniędzmi - pisze gazeta. (IAR)