PolskaStoczniowcy "wymiotują krwią z powodu żółtego płynu"

Stoczniowcy "wymiotują krwią z powodu żółtego płynu"

Kilkunastu pracowników Stoczni Gdańsk SA, uczestników środowej manifestacji w Warszawie, zgłosiło się na obdukcje lekarskie. Twierdzą, że do tej pory odczuwają skutki
użycia wobec nich "dziwnej substancji, ostrych środków chemicznych". Policja i szef MSWiA zapewniają, że środki przez użyte były zgodne z prawem. Posłowie PiS będą domagać się wyjaśnień od rządu.

Stoczniowcy "wymiotują krwią z powodu żółtego płynu"

30.04.2009 | aktual.: 30.04.2009 15:07

W środę w Warszawie kilkuset stoczniowców protestowało przed Pałacem Kultury i Nauki w obronie stoczni Gdańsk i swoich miejsc pracy. Podczas demonstracji doszło do starć demonstrantów z policją. Funkcjonariusze użyli pałek i gazu pieprzowego.

Jeden z organizatorów protestu, wiceprzewodniczący stoczniowej Solidarności Karol Guzikiewicz powiedział, że "stoczniowcy mają zawroty głowy, mdłości, porażenie wzroku, podrażnione gardła, wymiotują krwią, mają na skórze ślady po użyciu jakiegoś środka". Podkreślił, że "według niego nie był to gaz pieprzowy, to był żółty płyn, którym policja polewała ludzi bez opamiętania".

Zdaniem Guzikiewicza "policja złamała wszelkie procedury użycia siły wobec protestujących, użyła siły bez uprzedzenia, to była prowokacja".

Marta Pióro z Działu Informacji Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" poinformowała, że "z powodu brutalnej interwencji policji rannych zostało kilkadziesiąt osób, jeden stoczniowiec ciągle przebywa w szpitalu w Płońsku".

"Sześciu związkowców, którzy trafili do szpitala w Nowym Dworze Mazowieckim na własną prośbę zostało wypuszczonych, podobnie 13 innych, których przewieziono do szpitala w Warszawie. Na miejscu przed Pałacem Kultury i Nauki, karetki udzieliły pomocy 32 manifestantom" - napisano w komunikacie z KK "S" przesłanym PAP.

W wydanym w środę oświadczeniu przewodniczący "S" Janusz Śniadek potępił policję, która przeciw protestującym robotnikom użyła środków chemicznych. "Kategorycznie domagamy się natychmiastowego wyjaśnienia sprawy i ukarania winnych. Tego typu prowokacja może jedynie doprowadzić do eskalacji konfliktu społecznego" - podkreślił szef związku.

Krzysztof Dośla przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" w Gdańsku powiedział, że akcja policji była nieuzasadniona. Wyjaśnienia rzecznika rządu Pawła Grasia w tej sprawie ocenił jako wyjątkowo cyniczne. Zarzucił rządowi, że przy pomocy policyjnych pałek próbuje prowadzić dialog ze stoczniowcami.

Rzecznik komendanta głównego policji podinsp. Mariusz Sokołowski zapewnił, że działania funkcjonariuszy i środki przez nich użyte były zgodne z prawem. Zdementował informację jakoby podczas demonstracji użyto innych gazów niż gaz pieprzowy.

Jak poinformował wicepremier i szef MSWiA Grzegorz Schetyna, komendant główny policji powołał komisję do wyjaśnienia przebiegu środowej manifestacji stoczniowców w Warszawie. - Była próba przedostania się przez płoty i agresywne zachowanie demonstrantów, dlatego policja musiała zareagować i zareagowała - mówił też w Radiu ZET.

Zaznaczył, że stoczniowcy otrzymali pozwolenie na demonstrację od urzędu miasta, gdyż miała to być pokojowa demonstracja. - Po kilkunastu minutach umowa została złamana i pojawiła się agresja, zupełnie niepotrzebnie - podkreślił wicepremier.

Zdaniem polityków Prawa i Sprawiedliwości, służby porządkowe zareagowały niewspółmiernie do okoliczności używając gazu pieprzowego przeciwko stoczniowcom.

Rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak podkreślił, że użyto siły przeciwko ludziom, którzy demonstrowali w obronie własnych miejsc pracy. Zarzucił rządowi, że oderwał się od społeczeństwa i "bije robotników".

Związkowcy zapowiadają, że prawdopodobnie 4 czerwca na placu przy Pomniku Poległych Stoczniowców w Gdańsku zostanie zorganizowana manifestacja w obronie polskiego przemysłu okrętowego. Jednocześnie będzie to protest przeciwko nieodpowiedzialnym decyzjom rządzących, z powodu których likwidowane są kolejne miejsca pracy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1933)