Stoczniowcy odblokowali Szczecin
Przepychanki stoczniowców z policją (PAP-UNDRO)
Po blisko półgodzinnej blokadzie protestujący stoczniowcy odblokowali w poniedziałek rano trasę wjazdową i wyjazdową ze Szczecina. Wcześniej siedzieli na jezdni i torowisku tramwajowym
blokując je.
24.06.2002 | aktual.: 27.06.2002 18:27
W takcie blokady doszło do przepychanek z policją, która siłą próbowała zepchnąć protestujących. Jednak po zdecydowanym oporze stoczniowców policja ustąpiła, co zostało nagrodzone gromkimi oklaskami przez demonstrantów. Stoczniowcy zdecydowali następnie, że udadzą się Trasą Zamkową do stoczni.
Wcześniej protestujący stoczniowcy dotarli pod gmach Urzędu Miejskiego w Szczecinie, gdzie mieści się urząd pracy. Pod urzędem stoczniowcy demonstrujący w obronie swych miejsc pracy skandowali: "Złodzieje", "Chcemy chleba, chcemy pracy".
Spod gmachu Urzędu Miejskiego kilkutysięczny tłum udał się w kierunku centrum miasta, na jedno z większych rond - plac Grunwaldzki.
Porta Holding Stocznia Szczecińska SA, do którego należy stocznia, utracił płynność finansową w październiku ub. roku. Od marca ok. 6 tys. pracowników stoczni przebywa na przymusowych urlopach i nie otrzymuje wynagrodzenia. W sądzie jest wniosek o upadłość spółki.
Minister gospodarki Jacek Piechota powiedział w poniedziałek w Programie Trzecim Polskiego Radia, że we wtorek mają zapaść decyzje w sprawie utworzenia nowej spółki, która miałaby dokończyć statki, budowane w upadającej Stoczni Szczecińskiej. Po podjęciu tych decyzji będzie wiadomo, ilu pracowników Stoczni będzie mogło zostać zatrudnionych w tej spółce. Jacek Piechota zapewnił, że zaraz po ogłoszeniu przez sąd upadłości zakładu Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych zacznie wypłacać pracownikom część zaległych wynagrodzeń.
Minister Piechota powiedział, że decyzje o zatrudnieniu zależą od tego, ile statków zdecydują się dokończyć banki-wierzyciele stoczni i jak zostanie to sfinansowane. Agencja Rozwoju Przemysłu jest gotowa poręczyć kredyt dla nowej spółki.
Jacek Piechota powtórzył, że problemy Stoczni Szczecińskiej mogą wpłynąć negatywnie na wiele innych zakładów, np. na zakłady Cegielskiego w Poznaniu. Dodał, że będzie bardzo trudno odzyskać pieniądze, które Stocznia jest winna innym firmom.
Minister gospodarki powiedział, że Skarb Państwa nie przejął akcji stoczni od dotychczasowych właścicieli, gdyż były one zastawione. Piechota dodał, że zaraz po ogłoszeniu przez sąd upadłości, stoczni Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych zacznie wypłacać pracownikom część zaległych wynagrodzeń. Fundusz nie ma jednak w tej chwili pieniędzy na wypłatę całości wynagrodzeń. Sąd nie podjął do tej pory postępowania upadłościowego, gdyż trzeba było uzupełnić odpowiedni wniosek. Piechota powiedział, że zostało to już zrobione.
Zdaniem ministra gospodarki, do upadku stoczni przyczyniły się, m.in. nietrafione inwestycje i niemożność porozumienia się pracodawców ze związkami zawodowymi. Jacek Piechota uważa zatem, że związki też ponoszą część odpowiedzialności za obecny stan. Minister dodał, że ewentualne nadużycia we władzach stoczni i holdingu zbada prokuratura.(PAP/IAR, miz)