Stefański: zeznania odtajniono na podstawie błędnych przesłanek
Odtajniając zeznania byłej prokurator Wandy Marciniak, sejmowa komisja śledcza oparła się na opiniach ekspertów, które bazują na błędnych przesłankach - uważa zastępca prokuratora generalnego Ryszard Stefański.
Stefański podtrzymał stanowisko szefa resortu Grzegorza Kurczuka, który 10 września oświadczył, że ani prokurator generalny, ani komisja śledcza nie mogą odtajnić zeznań Marciniak.
"Komisja oparła się na opiniach ekspertów, którzy uznali, że w tym wypadku ma zastosowanie ustawa o ochronie informacji niejawnych. Tymczasem według naszego zdania, jest to tajemnica uregulowana w kodeksie postępowania karnego, dotycząca informacji podanych na rozprawie niejawnej. Wobec tego, ta ustawa nie ma zastosowania, tylko kpk" - powiedział Stefański.
Zapytany, czy w takim razie można mówić o złamaniu prawa przez komisję, Stefański odparł: "Komisja miała prawo oprzeć się na opiniach, ale moim zdaniem opinie te oparły się na błędnych przesłankach. Komisja miała pełną świadomość, że działa zgodnie z prawem, bo oparła się na opiniach ekspertów" - dodał.
W początkach września Marciniak złożyła poufne zeznania przed komisją śledczą badającą sprawę Rywina. Komisja zwróciła się do Prokuratora Generalnego o odtajnienie protokołu przesłuchania. "Bez złamania prawa tego nie możemy zrobić" - powiedział Kurczuk. Zasugerował, że wyjście z tej patowej sytuacji powinna znaleźć sama komisja.
Protokół zeznań Marciniak ma blisko 80 stron. Zeznała ona m.in., że podczas spotkania z przedstawicielami Prokuratury Krajowej - przed drugim przesłuchaniem premiera Leszka Millera - prokurator referent sprawy otrzymała kartki z pytaniami do szefa rządu. Marciniak zeznała też, ze prezes TVP Robert Kwiatkowski nie miał w ogóle żadnego związku z jej odejściem z prokuratury, "ani jego sprawa, ani jego wątek".
Zapytana, dlaczego uznała, że nie może dalej pracować i dlaczego o tym poinformowała media, Marciniak odparła, że nie podobały jej się metody pracy, z którymi zetknęła się w Wydziale II Prokuratury Apelacyjnej, a w szczególności brak niezależności prokuratora prowadzącego sprawę. "Sprawę Rywina?" - dociekał Jan Rokita. "Nie, każdą sprawą" - odpowiedziała Marciniak.