PolskaStefan Niesiołowski: mam prośbę do pana Jarosława...

Stefan Niesiołowski: mam prośbę do pana Jarosława...

Mam prośbę do pana Jarosława, żeby od razu opublikował listę osób, które siedzą cicho w Platformie - oświadczył Stefan Niesiołowski w programie "Gość Radia ZET", odnosząc się do słów Jarosława Kaczyńskiego, że "mogłaby być koalicja z PO, ale tylko z tymi ludźmi, którzy siedzą cicho". - Bardzo byłbym wdzięczny, żeby Jarosław Kaczyński taką listę zamieścił - ironizował wicemarszałek sejmu.

01.03.2011 | aktual.: 01.03.2011 14:17

A gościem Radia ZET jest wicemarszałek sejmu Stefan Niesiołowski - Platforma Obywatelska. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. : Panie marszałku, dlaczego Platforma zamyka usta dziennikarzom? Tomasz Arabski, minister w rządzie premiera Tuska, dzwoni do szefa Polskiej Agencji Prasowej, mówi, żeby szef zadzwonił do dziennikarza, żeby dziennikarz na konferencji nie zadawał takiego, a nie innego pytania. Nie, to nie jest zamknięcie ust, to jest odpowiedzialne działanie ministra. Było uzgodnienie, żeby tego pytania o reprywatyzację akurat nie zadawać, zwłaszcza w Izraelu. Natomiast sytuacja dość niezręczna i to nie jest wina Platformy, w ogóle nie ma o czym mówić. Jak to nie ma o czym mówić? Znaczy moim zdaniem. Bardzo odpowiedzialnie zachował się minister. Jeżeli się ustala, że to pytanie w Izraelu ma nie paść, to powinno się w imieniu odpowiedzialności za Polskę nie zadawać. To nie jest żadna cenzura. Ale mógł podejść do dziennikarza i powiedzieć: proszę pana, prosimy nie
zadawajmy tego pytania. To jest cenzura, jak się dzwoni do szefa. To samo by było, gdyby powiedział ktoś na sali "proszę nie zadawać tego pytania", czy premier. Byłaby dokładnie taka sama reakcja, że pewnych pytań nie wolno zadawać. W innych krajach też tak się robi, na przykład w Stanach Zjednoczonych, przecież oczywiste, chyba chodzi o Polskę w tym wszystkim, w interesie Polski nie leżało, żeby to pytanie padło w Izraelu, bo reprywatyzacji przez 20 lat Polska nie przeprowadziła. Ale nie czuje pan nic w tym dziwnego, że się dzwoni do szefa Polskiej Agencji Prasowej? Nie. Po to, żeby szef powiedział dziennikarzowi, żeby dziennikarz nie zadawał pytań. Dobrze, ważne jaki jest cel tego, o to chodzi w tym wszystkim. A gdyby tak zrobił minister z rządu Kaczyńskiego, to by pan rwał włosy z głowy, panie marszałku. Nie, przepraszam, zależy o co by chodziło. Tu w tym przypadku chyba skutek jest najważniejszy, o to żeby w Izraelu to pytanie nie padło, no nieodpowiedzialny dziennikarz, jeszcze jakaś tam pani, nie
pamiętam, jakąś robi aferę - wielka ją krzywda spotkała, żeby tylko taka cenzura była w Polsce, jak jest dzisiaj, to życzyłbym wszystkim krajom. Naprawdę jest wymyślony problem. Nie ma w Polsce cenzury, nasza rozmowa jest tego najlepszym przykładem i reakcja mediów, że nie ma żadnej cenzury. Więc jeżeli ktoś walczy w Polsce z cenzurą, to walczy z fikcyjnym niebezpieczeństwem. Czyli nie czuje pan niczego w tym. Nie, nic kompletnie, właśnie przeciwnie. I jak minister Jasiński, minister skarbu dzwonił do Polskiej Agencji Prasowej i mówił, że w wypowiedzi pani Fotygi ma się znaleźć to i to, to też nie ma cenzury? Nie, no przepraszam, znaczy jeżeli minister mówi, zależy o co chodzi konkretnie, pani powie, bo nie wiem o co chodzi. Ale wszystko jedno o co chodzi, chodzi o to w jaki sposób, co się robi, panie marszałku. No nie, przepraszam bardzo, znaczy pani uważa, że Polska ma tutaj w ogóle nie reagować. Jeżeli były ustalenia wcześniej, zwłaszcza w Izraelu i izraelscy dziennikarze się zachowują odpowiedzialnie,
nie pytają o to, to ja rozumiem, że musi taki dziennikarz, musi zapytać, jest tak poważny... Ale chodzi o sposób. No dobrze, no można tylko, ale jaki tu inny sposób, no może... W normalny, podejść do dziennikarza powiedzieć słuchaj, prosimy was nie zadawajcie tego pytania. No może, zgoda, ale też nie wiadomo czy ten dziennikarz wtedy tak samo by zareagował, by powiedział, że ktoś z rządu mu mówi o co ma pytać, naruszenie wolności słowa. W sensie formalnym ma rację, to reakcja byłaby podobna, ja nie bardzo rozumiem, czyli jeżeli to przez szefa to może... Nie, ale wie pan to jest chyba wykorzystywanie, ponieważ Polska Agencja Prasowa jest spółką Skarbu Państwa, więc jest to wykorzystywanie, bo nie wyobrażam sobie żeby pan Arabski zadzwonił do pana Lisickiego, albo do pana Kurskiego i powiedział, jakie pytania mają... No do pana Lisieckiego by nie zadzwonił, pan Lisicki popiera PiS i by pan Lisicki oczywiście wystąpił jako obrażona świętość, bo w interesie PiS działa. No dobrze, ale ja mówię o tej... A pan
Kurski? A kto to jest pan Kurski? Naczelny "Gazety Wyborczej". Nie, nie działa w interesie PiS, jest niezależnym dziennikarzem tak jak pani. To mógłby też zadzwonić do niego, tak, wyobraża pan sobie? Nie, ale jeszcze raz mówię, ja nie twierdzę, może tu pewna niezręczność, ale nie róbmy z tego problemu cenzury w Polsce, o to mi chodzi, to jest incydent. Proszę powiedzieć panie marszałku, dlaczego młodzi ludzie przestali popierać Platformę Obywatelską, a teraz popierają Prawo i Sprawiedliwość. Zobaczymy w wyborach, czy tak będzie, to są jakieś informacje na podstawie internetu. Nie, to są badania, badania, normalne. To nie wiem, nie potrafię odpowiedzieć. Instytutów badających opinię publiczną. Może dlatego, że młodzi są bardzo niecierpliwi, poza tym jest nagonka na Platformę, ona trwa, ja nie rozumiem, zupełnie histeryczna, w ogromnej części środowisk opiniotwórczych, niezrozumiała dla mnie, bezmyślna nagonka, która być może dla młodych ludzi jest, młodzi są bardzo wpływowi i tak reagują. Ale uważa pan, że na
przykład Aleksander Smolar jest histerykiem, Aleksander Smolar w najnowszym wywiadzie dla "Wprost" mówi... Nie, tego ja nie rozumiem, tak nie wiem po co to robi. ...że premier usypia publiczność. Ja nie rozumiem, po co Aleksander Smolar szkodzi Polsce, bo to jest szkodzenie Polsce, bo efektem tych działań, tych wypowiedzi może być to, że Aleksander Smolar będzie miał minister sprawiedliwości Kempę, ministra sprawiedliwości Macierewicza i premiera Ziobro, albo Kaczyńskiego. To wtedy Aleksandrowi Smolarowi podziękujemy wszyscy, panu Balcerowiczowi, Rybińskiemu. Dla mnie to działanie, tych ludzi, tego typu, te ataki na Platformę bardzo niesprawiedliwe, tendencyjne, takie, że premier nic nie robi, nie robi reform, że PR uprawia, co jest kłamstwem, są niezrozumiałe. Jeżeli to robi Aleksander, bo jak to robi Ziemkiewicz i Wildstein, to oczywiście nic innego nie robią, ale jeżeli to robi Aleksander Smolar, to ja tego nie rozumiem. A to znaczy, pan uważa, że nie można nic krytycznie mówić o Platformie byleby tylko
PiS nie doszedł do władzy? Nie, ja nie powiedziałem tego, tylko trzeba się zastanawiać, to musi być zbilansowane, zrównoważone, jakieś rozumne. To musi być jakaś analiza głębsza, no dla mnie płytkie, powierzchowne ataki, powtarzanie takiej kalki propagandowej jest niezrozumiałe, jeżeli to robi... A Platforma nie błądzi według pana, no chyba te wyniki badań ostatnich świadczą, że Platforma błądzi, że coś... To są bardzo różne wyniki, znaczy każdy może zrobić jakieś błędy, ale twierdzenie, że nagle, od pewnego czasu coś się w Polsce zmieniło, że mamy jakąś zasadniczo inną Platformę, inny rząd, innego premiera jest nieprawdą. Ja nie rozumiem straszliwie... Jakoś rząd nas nie przekonuje w sprawie OFE, rząd stracił po swojej reakcji na to, po konferencji Tatiany Anodiny, pierwsza reakcja Grzegorza Schetyny była jednoznaczna, potem się wycofał z tego. Kiedy... Powiedział, że premier Tusk popełnił błąd. No dobrze, ale reakcja rządu była właściwa, nie widzę żadnego powodu... Czyli co, biją nas, a my jesteśmy
niewinni, o co chodzi? Nie, ale trzeba mówić prawdę. Twierdzenie, że rząd ma jakieś, sejm, parlament, że mamy jakieś powstanie narodowe, ogłaszać przeciwko pani Anodinie, to absurd, rząd ulega szantażowi PiS niepotrzebnie. W ogóle ustępowanie, albo prokuratura zwołuje konferencję, odpowiada na jakąś konferencję w Rosji, niech sobie robią co chcą, my mamy swoich ekspertów. Nie, nie, prokuratura zwołała konferencję, ta konferencja była zapowiedziana wcześniej, miała być zrobiona po powrocie prokuratorów, którzy przesłuchali... Ale ponoć była odebrana jako reakcja na konferencję... Tak została odebrana, to trzeba... : Trzeba było wytłumaczyć, to trzeba było wyjaśniać, że to nie jest reakcja, albo w tej sytuacji przesunąć tę konferencję. : Ale pan słuchał, bo ja słuchałam, prokurator generalny Andrzej Seremet powiedział, że nie ma zamiaru odpowiadać na konferencję, to nie jest odpowiedź na konferencję ekspertów rosyjskich, wytłumaczył na samym początku, i że nie będzie na ten temat mówił. Nie no zgoda, to
przepraszam, mówię - powszechnie to było odebrane. Przepraszam, reakcja widocznie była zbyt słaba i nie potrafiła prokuratura stworzyć takiego wrażenia, że to nie jest reakcja, jeżeli tak, no to przepraszam bardzo, ale wrażenie społeczne było takie, że jest to reakcja, ponieważ brak było wtedy reakcji rządu. Nie, nie powinno być w ogóle żadnej reakcji, tak jak żadnej uchwały parlamentu, żadnych obchodów w parlamencie. Robienie, uleganie PiS, cofanie się przed szantażem PiS jest błędem. "Gazeta Polska" dała nagrodę Antoniemu Macierewiczowi za rok 2010, został człowiekiem roku... Gratuluję. Dziękując powiedział o katastrofie, że "to drugi Katyń, po raz drugi zgilotynowano przywództwo polskie". Gratuluję, czy to jest w ogóle, czy to zasługuje na komentarz, czy to zasługuje na komentarz? Myślałam, że na gratulacje panie marszałku. Gratuluję, mówię, przecież powiedziałam gratuluje. Dlatego zapytałam - zasługuje na gratulacje. Złożyłem gratulacje tak, "Gazecie Polskiej", tak - drugi Katyń, zgilotynowano, rannych
dobito na miejscu, część uprowadzono, drugi wrak przywieziono na miejsce, gratuluję, "Gazecie Polskiej" można pogratulować. A Antoniemu Macierewiczowi? Ale to Antoni Macierewicz miał swoją partię. To on właśnie powiedział te słowa. Tak, ale to jest, to są słowa, które PiS popiera, to jest organ PiS, co ja mam jeszcze dodać do tego, przecież wiemy kim jest Macierewicz, kim jest redaktor "Gazety Polskiej", Macierewicz miał własną partię o zerowym poparciu i jest w tej chwili na listach PiS, także za Macierewicza odpowiada PiS, to jest poseł PiS. Panie marszałku, obawia się pan prywatnej ustawy międzynarodowej, która według posłów PiS może doprowadzić do tego, że będą małżeństwa gejowskie, prywatne prawo międzynarodowe, to się dokładnie tak nazywa. Jest taka ustawa? Tak, jest taka ustawa. Nie znam jeszcze jej. Przepraszam. Jest projekt ustawy, który będzie teraz... Nie znam go jeszcze, znaczy w mediach były takie dość ogólne sygnały. Ale przecież pan głosował, było głosowanie. A pani mówi, o której, zaraz. O
tej - prywatne prawo międzynarodowe, senatorowie teraz... Ale pani mówi o tej, która była w sejmie, o tym jednym artykule. Tak, tak, tak. A to przepraszam, ona się tak nie nazywała chyba, ona się nazywała... Ona się nazywała "prywatne prawo międzynarodowe". Tak ona się nazywała? Tak, tak, tak skomplikowanie. Dobrze, dobrze, otóż jeden artykuł tam miał dopisany, przecież nie ma żadnej groźby, znaczy wyciąganie, no nie wiedziałem. Myślałem, bo też się mówi, że jakąś ustawę szykuje pani minister Radziszewska, myślałem, że o to pani pyta. : Nie, nie. Przepraszam, więc jeżeli o tamto pani pyta, nie, to głosowałem, to już jest w senacie w tej chwili. : Tak, czy według pana tam jest furtka dla małżeństw gejowskich? Nie, to całkowity nonsens. PiS, ze względów też politycznych, chciało w jednym artykule tej ustawy dopisać punkt, że małżeństwo jest tylko kobiety i mężczyzny, to jest w konstytucji i nie bardzo wiadomo dlaczego w jednym punkcie, to by oznaczało, że w innych punktach nie potrzeba tego dopisywać i na to
zwrócił uwagę minister sprawiedliwości, że nawet dla intencji. Ja też jestem przeciwny małżeństwom homoseksualistów, to jest jasne w ogóle, to jest jasne, nie ma o czym mówić, mówiłem to dziesiątki, czy setki razy. Natomiast ten zapis i robienie z tego wrzawy jest polityczną zagrywką, jest straszeniem ludzi, jest podlizywaniem się Kościołowi, czy części Kościoła, Rydzykowi - nie, nie ma żadnej takiej groźby. Zapis w konstytucji jest jasny - małżeństwo to jest związek kobiety i mężczyzny w Polsce. To, o czym pan mówi o pani minister, to chodzi o to, że w urzędach wydaje się zaświadczenia. Tak, tak, to co innego, tak. I w tym zaświadczeniu trzeba napisać jaka jest, jakie jest nazwisko przyszłego małżonka, chodzi o to, że pani minister uważa, żeby to zlikwidować i w ten sposób może ułatwić małżeństwa gejowskie. Tak, no muszę się temu przyjrzeć, to jest projekt, to jest dopiero w mediach, jest takie, jest to, ale to chodzi... Ale powinny być takie utrudnienia czy nie dla tych, którzy chcą zawrzeć małżeństwa poza
granicą kraju. W tamtych krajach nie mamy na to wpływu, no to myślę, że wielkiego problemu bym tu nie widział. Nie widzi pan problemu. Tak. Czyli należy to zmienić, jeżeli ktoś... Mówię, jeszcze się temu chcę przyjrzeć dokładnie. Ja wiem, ale ogólnie, czyli uważa pan, że jeżeli... W takim trybie się trochę źle dyskutuje o aktach prawnych, w takich warunkach, więc muszę się przyjrzeć. Ja wiem, ale czy pan jest przeciwko temu żeby ktoś zawarł ślub, Polak zawarł ślub za granicą, jeżeli to jest dozwolone, Polak z Polakiem, tak, tak. Ja jestem w ogóle przeciwny, żeby taki związek istniał. Ale niestety, wielu rzeczom jestem przeciwny, a istnieją, więc tu trzeba się zastanowić, jakie jest rozwiązanie. Więc to, że istnieją takie związki, ale co zrobić, no są, jest taki problem. Tak, myślę, że na to nic nie można poradzić, że trzeba to uznać. Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla "Uważam Rze" twierdzi, że mogłaby być koalicja z Platformą Obywatelską, ale tylko z tymi ludźmi, którzy siedzą cicho, ale rozumiem, że pan nie
siedzi cicho, czyli z panem nie, tak? Ha, ha, ha, no cytuje Chiraca, cytuje Chiraca, z tymi co siedzą cicho, tak powiedział, użył? : Tak, tak. : Pięknie, "Uważam Rze" to w ogóle też wykwit, muszę powiedzieć, polskiej, pisowskiej publicystyki, tam znakomite nazwiska piszą. Te same, co w "Rzeczpospolitej". Tak, ale nie są jakieś tam, jest jakaś tam ostrzejsza mutacja, taka mutacja ostrzejsza, bardziej pisowska, także też mogę tylko pogratulować panu, a kto siedzi cicho będzie on decydował, rozumiem. Myślę, że można popatrzeć, wiadomo kto siedzi cicho, drugi szereg. : To różnie jest z tym, czasem w drugim szeregu ktoś nie siedzi cicho, na przykład. Więc będzie taka lista, ja bym miał prośbę do pana Jarosława, żeby od razu opublikował tę listę tych, którzy siedzą cicho, bardzo byłbym wdzięczny, żeby taką listę zamieścił. Czy jest anihilacja opozycji? To brednia jakaś, ale on chyba nie rozumie tego słowa, ja myślę, pan Kaczyński chyba nie rozumie tego słowa, to trudne słowo, więc może. Anihilacja, to jest
eksterminacja tak, chyba. Ale on chyba tego nie rozumie, on nie rozumie tego słowa. To słówko właśnie strasznie zdenerwowało pana posła Błaszczaka i wyszedł ze studia w niedzielę, jak prowadziliśmy program. No właśnie, no ładnie pani powiedziała, to niech pan nie przychodzi panie Błaszczak i pan Błaszczak wyszedł, no tak, to w ogóle jakiś bojkot znowu się zaczyna, pisowski, to dobrze, także, można powiedzieć oby tak dalej. Panie marszałku na koniec chciałam się od pana dowiedzieć, czy zgadza się pan z Władysławem Bartoszewskim, powiedział dla "Die Welt", jeśli ktoś się bał, to nie Niemców, "gdy niemiecki oficer zobaczył mnie na ulicy i nie miał rozkazu aresztowania, nie musiałem się go obawiać, ale gdy sąsiad Polak zauważył, że kupiłem więcej chleba niż normalnie, wtedy musiałem się bać". To jest prawda, absolutna prawda, ten niemiecki oficer, to jest, Bartoszewskiego świadectwo jest więcej warte niż moje, ja wtedy nie żyłem, umundurowany wróg, widoczny jest mniej groźny, niż donosiciel we własnych
szeregach, to przecież jasne jest, o to chodzi. Profesor Wojciech Roszkowski dla "Faktu" mówi, że nie powinniśmy Niemcom osładzać historii. Ale co pan Roszkowski chce, to fakty. Mamy fałszować historię według pana Roszkowskiego? No przecież tak było. Donosiciel we własnym mieszkaniu, we własnych szeregach, sąsiad dużo więcej wie i dużo bardziej może zaszkodzić niż niemiecki patrol, który idzie ulicą, ale to nie znaczy, że tamci są lepsi, bo przecież Niemcy odpowiadają, Niemcy okupowali Polskę, przecież Bartoszewski nie twierdzi, że wina Niemców jest w tym sensie w ogóle podstawowa, bo oni stworzyli możliwość, że ci donosiciele, szmalcownicy mogli swój marny proceder uprawiać, to jest jasne. Natomiast w sensie takim, to jest oczywiste to co mówi. A niektórzy twierdzą, że to się wpisuje w książkę Grossa "Złote żniwa", która jest nagonką na Polskę. Być może, ci co tak twierdzą, to po prostu moim zdaniem nie znają historii, delikatnie mówiąc, dziwię się, że pan Roszkowski, bo to jest przecież przyzwoity
człowiek, napisał książkę, z której - czytałem, bardzo szanowałem. Jerzy Albert, taki pseudonim w podziemiu, to, że ten człowiek się wysługuje deputowanym PiS, to dość żałosne, że tego człowieka nie brzydzi PiS i to, co robi, bo on się wpisuje w ten cały rydzykowy, w to rydzykowe fałszowanie historii. On mówi tak: "donosicielstwo Polaków istniało, ale trudno je nazwać bardziej niebezpiecznym od działania okupanta". No, teraz będziemy się spierali, co znaczy bardziej niebezpieczne. Dodatkowo, że te słowa padły w niemieckiej gazecie. Dobrze, pan Roszkowski zwalcza z powodów politycznych Bartoszewskiego. Jest oczywiste, że za okupację i za terror w tym sensie są winni Niemcy, bo napadli na Polskę, gdyby nie napadli to w ogóle by tego zjawiska nie było, więc za Jedwabne odpowiadają Niemcy, bo napadli na Polskę, ale wymordowali tych Żydów w stodole Polacy, ja nie bardzo wiem o co się spierać, no to są pewne oczywistości zupełne. Dziękuję bardzo, Stefan Niesiołowski był gościem Radia ZET, dziękuję. Dziękuję.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (799)