Stasiak: akcja na Mazurach powinna trwać do skutku
Akcja poszukiwawcza ofiar nawałnicy nad mazurskimi jeziorami z 21 sierpnia powinna być prowadzona do skutku - uważa szef MSWiA Władysław Stasiak. Minister zapowiedział w Białymstoku, że dopiero po jej zakończeniu planowana jest ocena działań i wnioski na przyszłość.
Czwartek to dziewiąty dzień poszukiwań dwóch osób, wciąż uznawanych za zaginione po nawałnicy. Dotąd odnaleziono dziewięć ofiar śmiertelnych burzy. Stasiak podkreślił, że trzeba zrobić wszystko, by ofiary odnaleźć.
Szef MSWiA uczestniczył m.in. w przekazaniu Straży Granicznej nowych samochodów i wizytował ośrodek strzeżony i areszt dla cudzoziemców.
W jego ocenie akcja nie jest zbyt długa, ale zapowiedział, że po jej zakończeniu zostanie oceniona "ze wszystkimi tego konsekwencjami". Dotyczącymi zarówno koordynacji działań, organizacji, wymiany informacji, sprzętu także - dodał szef MSWiA.
O żadnych szczegółach Władysław Stasiak nie chciał mówić. Dodał, że wśród wniosków na przyszłość jest m.in. potrzeba zlecania konkretnych zadań Wodnemu Ochotniczemu Pogotowiu Ratunkowemu. Poinformował, że z budżetu państwa zostały przeznaczone wstępnie 750 tys. zł na uzupełnienia sprzętowe dla WOPR.
Poszukiwania prowadzone są obecnie na jeziorze Mikołajskim i na jeziorze Łabap. W akcji bierze udział kilkudziesięciu nurków, ekipy na łodziach, psy do wyszukiwania zwłok w wodzie. W poszukiwaniach używane są na łodziach sonary do wykrywania ciał w wodzie. W czwartek włączono do działań sonar boczny Marynarki Wojennej z Gdyni, dzięki któremu w niedzielę znaleziono trzy ciała.
Gwałtowna burza, która przeszła nad mazurskimi jeziorami 21 sierpnia po południu, spowodowała wywrócenie ok. 40 jachtów i łodzi. Akcja poszukiwawcza prowadzona była najpierw równocześnie na lądzie i wodzie; obecnie działania prowadzone są wyłącznie na jeziorach.