Stanisław Jędrzejewski: KRRiT działa w granicach przestarzałej ustawy
Rada działa w granicach bardzo przestarzałej niedoskonałej, nieadekwatnej ustawy o radiofonii i telewizji, nieadekwatnej do tego procesu zmian technologicznych na przykład, które przeżywamy obecnie w Polsce i na świecie, że brak jest wielu potrzebnych regulacji okołoustawowych, że Rada nie działała dotąd jawnie, a jej decyzje nie były konsultowane z nadawcami, operatorami, opinią publiczną, nie analizowała rynku - to jest właściwie najważniejszy chyba zarzut, który można postawić Radzie - powiedział członek KRRiT Stanisław Jędrzejewski w "Sygnałach Dnia".
16.11.2005 | aktual.: 16.11.2005 10:53
* Sygnały Dnia:* W naszym studiu Stanisław Jędrzejewski członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, dzień dobry, witamy w Sygnałach Dnia. I kolejna rozmowa o mediach publicznych w demokracji. W zeszłym tygodniu napisał Pan w Gazecie Wyborczej, że KRRiTV stała się w kampaniach wyborczych dyżurnym chłopcem do bicia. Upartyjnienie, nadmierne przywileje członków a nawet sprzeniewierzenie się zasadzie wolności słowa, to najczęściej formułowane zarzuty - słuszne czy niesłuszne?
Stanisław Jędrzejewski: Dzień dobry. Częściowo pewnie słuszne, choć oczywiście można się spierać nad chociażby tym argumentem czy zarzutem o upolitycznieniu, upolitycznione to ciało jest z definicji, ponieważ jest wybierane przez instytucję władzy, więc instytucje polityczne. Najważniejsze jest jednak to czy ludzie tam wybierani są dyspozycyjni wobec tych, którzy ich nominowali, czy wybierali, czy też nie. Czy są bardziej politykami czy są bardziej ekspertami. Ja na przykład czuję się ekspertem, mimo że zostałem nominowany przez Prezydenta Rzeczpospolitej.
A Pana koledzy i koleżanki w Radzie to też eksperci?
- Pewnie różnie. Niektórzy czują się bardziej ekspertami inni czują się bardziej politykami, ale tak właściwie tam gdzie istnieją takie instytucje i w Europie chociażby Najwyższa Rada Audiowizualna, która była wzorem zresztą dla naszej koncepcji KRRiTV, czy też amerykańska FCC Federalna Komisja Łączności i Komunikacji to są również ludzie z nominacji politycznych, ważne jest jednak, żeby oderwali się od tej roli polityków i raczej czuli się ekspertami lub też żeby ich poprzednia działalność polityczna nie miała wpływu na ich decyzje i wybory.
A ten drugi zarzut nadmierne przywileje członków KRRiTV.
- Nie, to w ogóle jest jakieś nieporozumienie. Najważniejsze jest chyba to, że w czasie kampanii i po kampanii i przed nie padały argumenty merytoryczne. Na przykład to, że Rada działa w granicach bardzo przestarzałej niedoskonałej, nieadekwatnej ustawy o radiofonii i telewizji, nieadekwatnej do tego procesu zmian technologicznych na przykład, które przeżywamy obecnie w Polsce i na świecie, że brak jest wielu potrzebnych regulacji okołoustawowych, że Rada nie działała dotąd jawnie, a jej decyzje nie były konsultowane z nadawcami, operatorami, opinią publiczną, nie analizowała rynku - to jest właściwie najważniejszy chyba zarzut, który można postawić Radzie. Od dwóch lat jednak istnieje w Radzie departament strategii, który jednak monitoruje rynek, czy bada go, analizuje rynek.