Środowisko akademickie UW podzielone ws. lustracji
Ostatnie uchwały Senatu Uniwersytetu Warszawskiego, dotyczące m.in. lustracji, niepotrzebnie wikłają środowisko akademickie w bieżące spory polityczne, sugerują także, że wśród pracowników uczelni panuje jednomyślność w tej kwestii - uważają pracownicy nauki UW, który wystosowali list otwarty do rektora uczelni prof. Katarzyny Chałasińskiej-Macukow.
29.03.2007 | aktual.: 02.04.2007 06:16
W ubiegłym tygodniu senat Uniwersytetu Warszawskiego opowiedział się za wstrzymaniem lustracji i uznał, że ustawa lustracyjna wymaga nowelizacji. O wystąpienie w trybie pilnym z inicjatywą nowelizacji tej ustawy władze UW zwróciły się w uchwale do prezydenta, Senatu i posłów.
Jeden z sygnatariuszy listu otwartego historyk prof. Andrzej Chojnowski podkreślił, że opinie w środowisku uniwersyteckim są zróżnicowane. Tak na prawdę jądrem sporu nie są wady różnych technicznych rozwiązań ustawy, które my sygnatariusze listu też zauważamy, lecz to, czy chcemy się odnieść do swojej przeszłości jako środowisko, czy nie. Było w przeszłości wiele okazji, by dokonać spokojnej, wyważonej samoanalizy błędów, zabrakło jednak woli ku temu. W efekcie kilkanaście lat zostało zmarnowanych - powiedział.
Ocenił on także uchwały senatu jako mocno spóźnione. Mieliśmy do czynienia z biernością środowiska akademickiego, gdy ustawa w bólach powstawała. Gwałtowna, emocjonalna reakcja pojawiła się dopiero wtedy, gdy ustawa weszła w życie - zauważył Chojnowski. Jego zdaniem, odbiór społeczny uchwał byłby inny gdyby zostały one podjęte kilka miesięcy temu. Teraz można odnieść wrażenie, że środowisko uniwersytecie broni swego partykularnego interesu - zaznaczył.
Zauważył on także, że "wszystko, co się działo w nauce, było segmentem systemu komunistycznego i nauka nie wyszła z historii PRL nieskalana nieprawidłowościami". Według Chojnowskiego, teraz środowisku zabrakło pokory. Nie możemy być moralistami - zaznaczył.
W liście otwartym czytamy m.in., że jego sygnatariusze uznali uchwały senatu UW "za próbę sztucznego ujednolicenia poglądów politycznych pracowników naukowych i wywieranie presji na tych, którzy diagnozy senatu nie podzielają". Ocenili, że "występujące niedoskonałości ustaw nie mogą w demokratycznym państwie prawa prowadzić do podejmowania działań stanowiących de facto zachętę do nieposłuszeństwa prawu".
Pod listem otwartym - opublikowanym w "Rzeczpospolitej" - podpisało się 41 osób. Według Chojnowskiego, obecnie pod listem jest więcej podpisów.
Również Komisja Zakładowa NSZZ "Solidarność" Uniwersytetu Warszawskiego podkreśliła, że w społeczności akademickiej występuje pluralizm poglądów zarówno wobec aktualnej kondycji demokratycznego państwa, jak i co do oceny ustawy lustracyjnej.
"Uczucie oburzenia, wstydu, żalu i sprzeciwu - to moja reakcja na uchwały senatu mojej uczelni UW" - tak napisał w liście protestacyjnym eurodeputowany Dariusz Grabowski (wybrany do PE z listy LPR). Podkreślił w nim, że słowa te napisał jako absolwent i były pracownik naukowy UW.
Według władz Uniwersytetu Warszawskiego, ustawowy zakaz wykonywania funkcji publicznych przez osoby, które nie złożą oświadczenia lustracyjnego, narusza konstytucyjnie gwarantowaną wolność nauczania i badań naukowych. Ustawa narusza też prawo do pracy i prawo do rzetelnego procesu - alarmowali pracownicy naukowi.
Jednocześnie władze UW przyjęły drugą uchwałę, w sprawie zagrożeń dla demokratycznego państwa prawnego. Niepokój Senatu UW, jak zaznaczono w dokumencie, budzą m.in. "obniżający się poziom legislacji (...), ataki na niezależność Trybunału Konstytucyjnego, faktyczna likwidacja służby cywilnej, przypadki jaskrawego nierespektowania zasady domniemania niewinności, nadużywanie instytucji tymczasowego aresztowania i nieposzanowania godności zatrzymywanych, upolitycznienie prokuratury".