Środa: dla wielu Polaków słowa Popiełuszki nie znaczą nic
Nauka, która płynie z wczorajszych uroczystości beatyfikacyjnych ks. Popiełuszki jest właściwie tak jednoznaczna, jak nadzieja zawarta w ośmiu błogosławieństwach. Prawdziwego dobra doświadczamy nie tu na ziemi, ale tam w niebiosach, więc nie ma co specjalnie troszczyć się o nasze bezpieczeństwo i dobrobyt, skoro to męczeństwo, bieda i cierpliwe znoszenie niesprawiedliwości wynoszą na ołtarze i warunkują rzeczywiste dobra. Wszystko, co ważne znajduje się w innym świecie. Tu i teraz - tylko marność nad marnościami. A na pocieszenie – Kościół i nasi święci - pisze Magdalena Środa w felietonie dla Wirtualnej Polski.
07.06.2010 | aktual.: 07.06.2010 10:44
Właściwie mając tak silne wstawiennictwo w niebie nie powinniśmy już się troszczyć o przeciwdziałanie powodzi czy innym nieszczęściom. A nawet, i bez tego wstawiennictwa, powinniśmy, jako ludzie głębokiej wiary, w imię dóbr wyższych i ważniejszych, z godnością znosić swój los. Każdy los. Głęboko wierzący internauci powinni mi wytłumaczyć jak godzą swoje ziemskie dążenie do dobrobytu, dóbr doczesnych, szybkich łączy i bezpieczeństwa z fascynacją świętością i uznaniem dla świata spraw poza doczesnych. Pytam też - jak rozmodlony tłum, który ceni sobie nade wszystko zbawienie może mieć pretensje do losu, do rządu albo do mediów o marność własnego życia, gdy to właśnie ta marność może być przyczyną wyniesienia lub zbawienia?
Religia dając wielkie pocieszenie i równie wielką nadzieję na udane życie w raju, odbiera jednocześnie broń tym, którzy chcą lepszego losu tu na ziemi, bo wszak do raju nie dostaną się ci, którzy walczą o prawa, o demokrację czy powszechny ziemski dobrobyt, lecz cisi, pokorni, cierpiący i znoszący niesprawiedliwość.
Ks. Popiełuszko był akurat pod tym względem konsekwentny. Nie pożądał dóbr doczesnych, nie pławił się w konsumpcji, nie narzekał na nieszczęścia własne, na biedę, prześladowania, obojętność. Miał cel. I nie był on z tej ziemi. Osiągając go zrobił dużo dobrego dla Polski, bo dawał wsparcie, był autorytetem i pocieszeniem, księdzem i działaczem opozycyjnym. Miał też odwagę głoszenia tez, z którymi wielu się zgadzało, ale też niewielu robiło coś więcej. Błogosławiony Popiełuszko głosił iż należy „zło dobrem zwyciężać”, co dla wielu rozmodlonych Polaków nie znaczy nic, a w każdym razie nic, co mogłoby być motywem działań publicznych.
Bardzo mnie w Polsce niepokoi zarówno powszechna hipokryzja, jak i szerząca się nienawiść do myślących inaczej. A tym, którzy te lęki uważają za czcze, polecam lekturę wpisów internetowych. Z pewnością najwięcej inwektyw będzie można znaleźć wśród gorliwych obrońców Kościoła. Nie wiem czy to przypadek, czy taka jest natura wiary, że tylko bardzo nieliczni jej głosiciele wzrastają do rangi tych, co z każdą formą nienawiści chcą walczyć, a nie żywić się nią. I pewno dlatego warci są beatyfikacji.
Magdalena Środa specjalnie dla Wirtualnej Polski