Sputnik V na Słowacji. Media: dostaliśmy inną szczepionkę
Rosyjska szczepionka na COVID-19 nie została zatwierdzona przez Europejską Agencję Leków. Mimo to niektóre państwa zdecydowały się na samodzielny zakup preparatu z Moskwy. Teraz, jak donoszą media, pojawiają się problemy - do Bratysławy trafiło 200 tysięcy dawek innej substancji.
Jeśli potwierdzą się rewelacje portalu słowackiej gazety "Denník N", będzie to znaczyło, że nie tylko Coca-Cola kupiona w jednym państwie może różnić się od tej, która jest sprzedawana w innym. W opublikowanym we wtorek 6 kwietnia artykule, portal twierdzi, że "Sputnik V u nas nie jest identyczny z tym w Lancecie". I że państwowy instytut, który szczepionkę bada, nie ma dość informacji, by zalecić jej stosowanie.
Sputnik kupowany
W wielkanocny poniedziałek minęło pięć burzliwych tygodni od dnia, kiedy wojskowy samolot C27J Spartan z 200 tysiącami dawek Sputnika V na pokładzie wylądował na lotnisku w Koszycach. To pierwsza partia z zakupionych w Rosji dwóch milionów dawek szczepionki.
Utrzymany w absolutnej tajemnicy lot do Moskwy zorganizował ówczesny premier Igor Matowicz z ówczesnym ministrem zdrowia Markiem Krajczim, a towarzyszył im w tym przedsięwzięciu prof. Pavol Jarczuszka z uniwersyteckiej kliniki w Koszycach, specjalista od chorób zakaźnych i członek konsylium covidowych ekspertów przy premierze. W plany nie zostali wtajemniczeni ani pozostali członkowie rządu, ani nawet prezydentka Zuzana Czaputová. Dowiedzieli się o nich dopiero 1 marca popołudniu z transmisji konferencji prasowej urządzonej przez premiera na płycie koszyckiego lotniska.
Politycy koalicji rządowej pogrążyli się w sporach, które szybko przerodziły się w coraz poważniejszy kryzys gabinetowy co w końcu doprowadziło 30 marca do dymisji całego rządu.
Sputnik chowany
Sputnik V do dziś nie został certyfikowany przez Europejską Agencję Leków (EMA) i nadal jedynym unijnym krajem, w którym jest on stosowany oprócz dopuszczonych przez EMA preparatów, są Węgry. Wprawdzie minister Krajczi na wniosek prof. Jurczyszki dopuścił rosyjską szczepionkę do użytku na Słowacji już 2 marca, czyli jeszcze zanim jej producent złożył wniosek do EMA o jej przebadanie, ale odpowiedzialnością za skutki aplikacji obarczył lekarzy. Jednocześnie skierował ją na badania do Państwowego Instytutu Kontroli Leków (SzÚKL).
W efekcie Sputnik V trafił do magazynu w Szariszskich Michalianach w środkowej Słowacji, gdzie jest składowany do dziś.
Sputnik badany
Tymczasem SzÚKL zabrał się za badanie rosyjskiej szczepionki we współpracy z Centrum Biomedycznym Słowackiej Akademii Nauk. Skontrolował jej wygląd, kolor, klarowność, odczyn pH, sterylność. Sprawdził, czy nie ma w niej zanieczyszczeń mechanicznych. Zbadał stężenia białek w preparacie i kilka innych właściwości fizycznych, biochemicznych i medycznych. Na przykład, czy nie wywołuje gorączki.
Jednak, jak twierdzi "Denník N", na podstawie tych testów nie da się definitywnie określić ani skuteczności preparatu, ani bezpieczeństwa jego stosowania u ludzi. Bez pełnej dokumentacji producenta to nie jest możliwe, a tej SzÚKL nie dostał.
Sputnik opisywany
Tym niemniej coś jednak udało się ustalić. Słowacki portal twierdzi mianowicie, że dostarczone na Słowację szczepionki "nie są całkiem identyczne" ze szczepionką, której skuteczność i bezpieczeństwo zostały opisane w czasopiśmie "The Lancet". Co więcej, nie są też identyczne ze szczepionkami używanymi w innych krajach.
Tymczasem właśnie artykuł w wydawanym od niemal stu lat renomowanym brytyjskim magazynie medycznym "był częstym argumentem, dlaczego należałoby używać Sputnika na Słowacji" - przypomina "Dennik N". Portal cytuje w tym kontekście wypowiedź prof. Jarczuszki: "Myślę, że to szczepionka, która ma dobre dane, które zostały opublikowane w prestiżowym magazynie".
Sputnik oceniany
Redakcja dziennika poprosiła o wyjaśnienia zarówno resort zdrowia, jak i SuÚKL. Ministerstwo odpowiedziało, że ocena preparatu nie została jeszcze zakończona; trwają jeszcze trzy testy. „Na pytanie, jak zamierzają postępować, nie odpowiedzieli” - odnotowuje "Denník N".
Według portalu resort zdrowia zwróci się teraz do państw, w których ludzie są już szczepieni Sputnikiem V, z prośbą o informacje na temat zarówno skuteczności i bezpieczeństwa tej szczepionki, jak i zaobserwowanych działań ubocznych. Ministerstwo zamierza też wystąpić do producenta o uzupełnienie brakującej dokumentacji.
Sputnik pożądany
Tymczasem Słowacka Akademia Nauk wespół z dwoma bratysławskimi agencjami badania opinii publicznej i rynku, MNForce oraz Seesame, zapytała mieszkańców kraju, czy zamierzają się szczepić i jakimi preparatami. Okazało się, że co drugi ankietowany chce tak zrobić, lub szczepienie ma już za sobą. Ci, których ten krok dopiero czeka, najchętniej wybraliby szczepionkę Pfizer-BioNTech (71 procent), a najmniej chętnie AstraZenekę (31 procent). Natomiast zarówno Moderną, jak i Sputnikiem V zainteresowanych jest po 55 procent z tych, którzy chcą się zaszczepić.
Jednocześnie jednak szczepienie Sputnikiem wykluczyło 31 procent z nich. To wielokrotnie więcej, niż w wypadku trzech już dopuszczonych szczepionek (osiem procent odrzuca preparat Pfitzer-BioNTech, siedem procent Modernę i dwa procent AstraZenekę).
Źródło: "Deutsche Welle" / Aureliusz M. Pędziwol