Polska"Sprzęt demontowany w 'Halembie' mógł jeszcze długo pracować"

"Sprzęt demontowany w 'Halembie' mógł jeszcze długo pracować"

Obudowa ścianowa, demontowana jesienią
ubiegłego roku z likwidowanej ściany wydobywczej kopalni
"Halemba", mogła jeszcze długo pracować, obsługując inne ściany -
oceniają przedstawiciele grupy Glinik, która w latach 80.
wyprodukowała, a w 2004 roku zmodernizowała ten sprzęt.

09.03.2007 | aktual.: 09.03.2007 14:02

Przy demontażu sprzętu w kopalni, po wybuchach metanu i pyłu węglowego, w listopadzie ubiegłego roku zginęło 23 górników.

Sprawę wartości i przydatności sprzętu znajdującego się w likwidowanej ścianie opisał we wtorek "Puls Biznesu". Według gazety, górników wysłano nie po nowy sprzęt wart ok. 70 mln zł, a stare obudowy z lat 80., zmodernizowane w 2004 r. za ponad 12 mln zł. Ich wartość księgową gazeta szacowała na 10-11 mln zł, stawiając pytanie, czy kopalnia zapłaciła za zmodernizowany sprzęt jak za nowy i próbowała to ukryć.

Podczas konferencji prasowej w Katowicach przedstawiciele grupy Glinik przedstawili szczegóły dotyczące użytkowanej w "Halembie" obudowy oraz jej modernizacji ponad 2 lata temu. Zapewnili, że po remoncie i modernizacji takie obudowy mogą służyć jeszcze wiele lat, zwykle - przy bardzo intensywnej eksploatacji - 8-10 lat. Cenę modernizacji uznali za rynkową.

Pod względem funkcjonalnym takie obudowy są jak nowe. Wszystkie wymagające wymiany elementy są wymieniane, całość jest modernizowana. Sprzęt jest szczegółowo testowany i przechodzi taki sam proces dopuszczenia do użytku jak nowe obudowy. Odbiorca otrzymuje więc w pełni sprawne, odpowiedzialne i bezpieczne urządzenia- zapewnił prezes firmy, Mieczysław Brudniak.

Jak powiedział, nowa obudowa porównywalna z tą użytkowaną w "Halembie" kosztowałaby z pewnością ponad 40 mln zł, a cały kompleks ścianowy (oprócz obudowy m.in. kombajn, przenośniki, kruszarki, infrastruktura) mógłby kosztować - jak podawała Kompania Węglowa - ponad 70 mln zł. Odpowiadając na zarzuty, że górnicy demontowali sprzęt małej wartości, Kompania tłumaczyła, że pozostawienie go w wyrobisku oznaczałoby konieczność kupienia nowego, właśnie za ok. 70 mln zł.

Po publikacji "Pulsu Biznesu" przedstawiciele prokuratury i Wyższego Urzędu Górniczego (WUG), którego prezes powołał specjalną komisję do wyjaśnienia przyczyn katastrofy, podkreślali, że najistotniejsze dla śledztwa jest ustalenie przyczyn tragedii oraz znalezienie winnych zaniedbań, które się do niej przyczyniły, a nie wartość sprzętu demontowanego przez górników.

Prokuratorzy już wcześniej zwrócili się do Kompanii Węglowej o podanie wartości sprzętu. Otrzymali odpowiedź, że cały kompleks ścianowy wart był ok. 17 mln zł, z czego obudowa ok. 11,5 mln zł. Jej modernizacja w 2004 roku kosztowała ponad 12,7 mln zł. Teraz prokuratura zwróci się do Kompanii o przekazanie całej dokumentacji dotyczącej tego sprzętu, jego modernizacji, sposobu wykorzystania, stopnia zużycia itp.

Według Kompanii Węglowej, zmodernizowana obudowa mogła z powodzeniem obsłużyć jeszcze 2-3 ściany wydobywcze. Zaniechanie jej wydobycia naraziłoby - zdaniem rzecznika firmy, Zbigniewa Madeja - spółkę na zarzut niegospodarności. Podkreślił, że podając krótko po tragedii wartość ok. 70 mln zł przedstawiciele Kompanii mieli na myśli wartość kompleksu, który należałoby kupić, aby zastąpić obudowę i kombajn z tej ściany. Nie mówili, że była ona nowa.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)