Sprzedani lokatorzy
Urszula Fedowska od 1981 roku związana jest z gliwickim PPU Montochem. Tu pracował jej mąż, sąsiedzi i przyjaciele. Fedowscy zamieszkali w jednym z bloków przy ulicy ZWM, na gliwickim osiedlu Zubrzyckiego. Wieżowiec wybudowano rękami pracowników zakładu. Miesiąc temu mieszkanie pani Teresy sprzedano... razem z lokatorką.
- Montochem upadł i do firmy wszedł syndyk. Nagle dowiedziałam się, że już nie mam mieszkania. Kupił je, wraz ze mną, córką i wnukiem, mężczyzna z Katowic, prawdopodobnie handlarz nieruchomościami - opowiada zrozpaczona kobieta.
Fedowska nie jest jedyną mieszkanką bloku, której mieszkanie zostało sprzedane wraz z lokatorem. Syndyk Jan Nowak rozpoczął zbywanie masy upadłościowej Montochemu pod koniec 2003 roku. Jak sam przyznał, problemy miał tylko z lokalami mieszkalnymi.
- Może to dlatego, że tego rodzaju majątek sprzedaję pierwszy raz - przyznał Jan Nowak.
Sprzedani z mieszkaniem
Urszula Fedowska 12 stycznia tego roku ustnie, a 14 stycznia - pisemnie, wyraziła wolę wykupu swego mieszkania. Zaproponowała cenę 9.150 złotych, nieco wyższą od tej zaproponowanej do przetargu przez syndyka. Wpłaciła wskazane wadium - 950 złotych.
- Bałam się postępowania pana Nowaka. Wiedziałam już o sprzedaniu lokalu mojego sąsiada, niepełnosprawnego, bardzo schorowanego człowieka, wieloletniego pracownika Montochemu, bez jego wiedzy - opowiada pani Urszula.
Mimo zapewnień syndyka o prawie do pierwokupu, kilka dni później zainteresowana otrzymała pismo, zawiadamiające, że w zorganizowanym przetargu znalazł się nabywca, który zaproponował wyższą cenę i to jemu zostanie sprzedane mieszkanie.
Szokująca wiadomość
Po tej hiobowej wieści pani Urszula potrzebowała pomocy psychiatry. - Gdy po kilku dniach zaczęłam racjonalnie myśleć, postanowiłam walczyć o swoje - wspomina Fedowska.
Poszła do syndyka. Oskarżyła go o niepowiadamianie zainteresowanych o organizowaniu przetargów na sprzedaż mieszkań, a w konsekwencji ich zbywanie za plecami lokatorów.
- Zgodnie z moją powinnością i zgodnie z prawem, sprzedałem mieszkanie po możliwie najwyższej cenie. - przyznaje Nowak.
Fedowska zwróciła się do gliwickiego Sądu Rejonowego, bowiem nadzór nad pracą syndyka sprawuje Grażyna Szajner, sędzia tegoż sądu.
- Nie znalazłam nieprawidłowości w procedurach sprzedaży mieszkań przez syndyka PPU Montochem - twierdzi sędzia Szajner.
Zdaniem sędziny nie było konieczności osobistego powiadamiania lokatorów o organizowaniu przetargu na sprzedaż ich mieszkań. Należało jedynie zamieścić ogłoszenie w ogólnopolskiej gazecie. Ale ciężko chory lokator dowiedział się o sprzedaży swojego mieszkania od mężczyzny, który zapukał do jego drzwi i powiadomił go, że lokal zmienił właściciela... *
Sprzedana walczy
Urszula Fedowska twierdzi, że zgodnie z przepisami prawa lokalowego, kodeksu cywilnego oraz prawa upadłościowego miała prawo do pierwokupu lokalu, który najmowała od 23 lat od pracodawcy swego męża. Złożyła skargę do Sądu Rejonowego, Sądu Okręgowego i Prokuratury w Gliwicach. Zwróciła się do Rzecznika Praw Obywatelskich. Obawia się, że nowy właściciel pozbawi ją i jej rodzinę prawa do zamieszkania w zajmowanym od lat domu.
Jak twierdzi sędzia Grażyna Szajner, sprzedaż masy upadłościowej firmy niepaństwowej nie wymaga stosowania prawa pierwokupu, na które powołują się poszkodowani. Według niej, stosowane były tu przepisy prawa upadłościowego i regulamin przetargu. Lokatorzy dalej mogą zajmować swe mieszkania, a nowy właściciel nie ma prawa ich wymeldować.
W tym sporze jest jeszcze jedna kwestia warta uwagi. Zarówno Urszula Fedowska, jak i jej sąsiedzi, mają w kasie Montochemu swe kaucje, wpłacone przed laty na poczet użytkowania lokalu. Syndyk zapowiedział, że nie zwróci ich właścicielom, gdyż wartość kaucji jest dzisiaj niejednokrotnie wyższa od kwoty za jaką wykupione zostało ich mieszkanie.
Jan Nowak, syndyk
Staram się wykonywać moją powinność jak najlepiej. Moim obowiązkiem jest uzyskanie jak najwyższej ceny za sprzedawany majątek Montochemu po to, by móc zaspokoić roszczenia grona wierzycieli. Swoje czynności syndyka wykonuję pod nadzorem, i za zgodą, sędzi komisarz Grażyny Szajner. Do przetargu na mieszkania stają zarówno lokatorzy, jak i inni chętni. Nie ma przepisów które wymagają, by wobec lokatorów mieszkań należących do firmy prywatnej stosować prawo pierwokupu. Pośród 28 gliwickich mieszkań, które sprzedawałem, tylko sześć nabyły osoby obce.
Katarzyna Kuczyńska