ŚwiatSprzeczne opinie o wojnie w Iraku w trzecią rocznicę inwazji

Sprzeczne opinie o wojnie w Iraku w trzecią rocznicę inwazji

Dwa krańcowo odmienne obrazy sytuacji w Iraku zarysowali w trzecią rocznicę inwazji na ten kraj przedstawiciele administracji prezydenta George'a W. Busha oraz politycy i eksperci krytycznie nastawieni do rozpoczętej w marcu 2003 roku wojny.

19.03.2006 | aktual.: 20.03.2006 07:58

Wiceprezydent USA Dick Cheney zaprzeczył jakoby Irak znajdował się u progu wojny domowej, jak uważa wielu obserwatorów. W wywiadzie dla telewizji CBS News powiedział, że terroryści w Iraku "pragną wzniecić wojnę domową, ale nie sądzę, aby im się to udawało".

W telewizji BBC tego samego dnia były tymczasowy premier Iraku Ijad Alawi powiedział, że w Iraku trwa już wojna domowa między sunnitami a szyitami. Jeżeli to nie jest wojna domowa, to Bóg jeden wie co to jest wojna domowa - oświadczył.

Zdaniem wiceprezydenta Cheneya, poparcie amerykańskiego społeczeństwa dla operacji irackiej zmalało za sprawą mediów, które w relacjach z Iraku koncentrują się na obrazach przemocy, zamiast pokazywać postępy procesu politycznego w kierunku demokracji.

Tworzy się taką percepcję (wojny), ponieważ informuje się głównie o zamachach bombowych w Bagdadzie. To nie wszystko, co zdarzyło się tego samego dnia w 15 innych prowincjach w Iraku - powiedział Cheney.

Dziesięć miesięcy temu powiedział on, że iracki ruch oporu "jest w agonii", tymczasem rzeczywistość zadała kłam takiej diagnozie. W niedzielę jednak Cheney powiedział, że optymizm w ocenie sytuacji w Iraku "jest w zasadzie trafny i odzwierciedla rzeczywistość".

Także dowódca wojsk amerykańskich w Iraku generał George Casey nie zgodził się z opinią, że rozpoczyna się tam wojna domowa, chociaż ocenił, że "sytuacja jest niepewna", gdyż "napięcia na tle religijnym i przemoc mogą się nasilać".

Generał, występujący w programie telewizji NBC News "Meet the Press", przyznał również, że bezpośrednio po inwazji i obaleniu reżimu Saddama Husajna nie spodziewał się, że iracki ruch oporu okaże się potem tak silny.

Zapytany jak długo wojska USA pozostaną w Iraku, odpowiedział, że "jeszcze kilka lat", przy czym w miarę umacniania się armii irackiej "obecność sił koalicyjnych będzie stopniowo zmniejszana".

W tym samym programie telewizyjnym czołowy krytyk wojny, demokratyczny kongresman John Murtha, ponownie wezwał do wycofania wojsk amerykańskich z Iraku.

Musimy Irakijczykom powiedzieć: to jest wasza wojna, to już nie jest nasza wojna. Macie wybrany rząd, teraz do was należy rozwiązać ten problem - powiedział Murtha, były wojskowy, który początkowo mocno popierał inwazję Iraku.

Jego zdaniem, w Iraku toczy się już wojna domowa i nie ma praktycznie istotnego postępu w szkoleniu sił irackich, ani w odbudowie kraju ze zniszczeń wojennych.

W telewizji CNN doradca ds. bezpieczeństwa narodowego z prezydentury Jimmy'ego Cartera Zbigniew Brzeziński wyraził opinię, że USA przegrywają batalię w Iraku, gdyż nie są w stanie pokonać rebeliantów.

Należy więc - jego zdaniem - stopniowo wycofać wojska z Iraku, chociaż "w inteligentny sposób". Trzeba - argumentował - skłonić polityków irackich, aby sami poprosili USA o wycofanie wojsk, a następnie doprowadzić do zwołania - ale także z inicjatywy Irakijczyków - międzynarodowej konferencji państw-sąsiadów Iraku o sposobach zaprowadzenia stabilizacji w tym kraju.

Tomasz Zalewski

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)