Sprzeczne informacje na temat liczby ofiar w Czeczenii
Sześciu członków oddziału promoskiewskiego
wicepremiera Czeczenii Ramzana Kadyrowa zginęło, a 12 zostało
wziętych do niewoli przez czeczeńskich separatystów - taki jest
według rosyjskiej prokuratury ostateczny bilans starcia we wsi
Awtury, do którego doszło w nocy z poniedziałku na wtorek.
14.07.2004 09:25
Wcześniej sam Kadyrow, syn zabitego 9 maja promoskiewskiego prezydenta Achmada Kadyrowa, przyznał, że stracił 18 ludzi. Prokurator Czeczenii Władimir Krawczenko sprecyzował później, że większość strat to osoby wzięte do niewoli.
Także straty partyzantów są, zdaniem prokuratury, mniejsze. Początkowo mówiono o 24 zabitych Czeczenach, co dawało obraz jednej z największych w ostatnim czasie regularnych bitew. Obecnie prokuratura twierdzi, że zginęło tylko pięciu partyzantów.
Sami rebelianci oceniają swoje straty na pięciu zabitych, dwóch zaginionych i 11 rannych. Twierdzą jednak, że zabili aż 45-50 przeciwników.
Według prokuratora, siły w potyczce były nierówne. Pracownicy Służby Bezpieczeństwa trafili w zasadzkę. Według wstępnych danych w napaści uczestniczyło 60-70 bojówkarzy, po stronie SB było około 30 osób - utrzymuje Krawczenko.
W dniu po nocnym starciu w Groznym doszło do nieudanego zamachu na p.o. prezydenta Czeczenii Siergieja Abramowa. W wybuchu bomby na trasie jego konwoju zginęła jedna osoba z otoczenia polityka, druga zaś została ranna. Sam Abramow nie ucierpiał.
Były premier Abramow objął urząd po śmierci Achmada Kadyrowa. W zaplanowanych na 29 sierpnia przedterminowych wyborach prezydenckich nie startuje.
Moskwa w odniesieniu do trwającego od października 1999 roku konfliktu unika używania słowa "wojna". Rosyjscy przedstawiciele, w tym prezydent Władimir Putin, wielokrotnie twierdzili, że w Czeczenii trwa proces "normalizacji".