Sprzeciw Kościoła wobec in vitro, aborcji i eutanazji
W Polsce brakuje ustawy zasadniczej, która by mówiła, jaki jest status embrionu, jaka jest wartość życia ludzkiego - ocenił ordynariusz warszawsko-praski abp Henryk Hoser podczas prezentacji dokumentu bioetycznego Konferencji Episkopatu Polski.
09.04.2013 | aktual.: 09.04.2013 15:00
Dokument "O wyzwaniach bioetycznych, przed którymi stoi współczesny człowiek" został przyjęty przez KEP w marcu na zebraniu plenarnym. Przygotował go zespół ds. bioetycznych Episkopatu. Na czele zespołu stoi abp Henryk Hoser (lekarz), w zespole pracują także m.in. ginekolodzy, genetycy, chirurdzy i prawnicy.
Episkopat w dokumencie przeciwstawia się: in vitro, aborcji, eutanazji, środkom wczesnoporonnym i antykoncepcji. Biskupi podkreślają, że są to zagrożenia dla człowieka.
Abp Hoser ocenia, że mimo braku regulacji prawnych w kwestiach bioetycznych, podejmuje się szczegółowe decyzje dotyczące życia ludzkiego. - W przekonaniu niektórych liderów politycznych w Polsce, wydaje się ona (Polska - red.) opóźniona w stosunku do rewolucji obyczajowej w świecie - powiedział. Podkreślił, że ten kompleks sprawia, iż pojawiają się niebezpieczne inicjatywy nie tylko na płaszczyźnie medialnej, ale także próby tworzenia prawa.
Hierarcha zapewnił, że dokument bioetyczny odwołuje się do wartości, które stały u podstaw formułowania praw człowieka przez ONZ.
Arcybiskup ocenił, że coraz częściej "w okresie prenatalnym człowieka traktuje się bardziej jako rzecz, a nie istnienie ludzkie". Dodał, że Kościół sprzeciwia się metodzie in vitro przede wszystkim dlatego, że "bardzo dużo istnień ludzkich ginie w procedurze mającej wyłonić jednego ocaleńca, który się urodzi".
Abp Hoser skrytykował rządowy program zakładający refundację in vitro (ma obowiązywać od lipca). - To próba szczątkowego rozwiązania problemu, który nie jest uregulowany - powiedział. Jego zdaniem jest wiele innych potrzeb zdrowotnych, które nie są finansowane. Hierarcha ocenił, że w Polsce nie leczy się przyczyn niepłodności.
- Niepłodność jest bardziej stanem niż chorobą. Jest wynikiem bardzo wielu chorób i tych chorób się nie diagnozuje i nie leczy, proponując od razu uproszczony sposób - zapłodnienie pozaustrojowe - powiedział abp Hoser. - Procedura in vitro powinna być zakazana i ona w przyszłości prawdopodobnie będzie zakazana. Przede wszystkim ze względów antropologicznych, ponieważ życie ludzkie traktuje się bardzo instrumentalnie. To, co wolno robić w botanice, zoologii, nie wolno robić w przypadku człowieka - dodał.
Abp Hoser poinformował, że zespół ds. bioetycznych przygotowuje komunikat, w którym zostanie podana literatura dokumentująca, że częstość występowania wad genetycznych jest znacznie większa u dzieci poczętych za pomocą in vitro.
Według abp. Hosera pod adresem Kościoła formułowany jest nieprawdziwy zarzut, że stygmatyzuje on dzieci urodzone za pomocą metody in vitro. - Te dzieci wymagają szczególnej opieki i troski, dlatego że kiedy one dojrzewają, są dociekliwe. One będą stawiać pytania nam dorosłym o sposób, w jaki się poczęły - mówił.
Hierarcha wskazał również, że w dokumencie bioetycznym zwrócono uwagę, iż katolik nie powinien być człowiekiem bezmyślnym i bezczynnym, ale musi przeciwstawiać się zagrożeniom. W tym celu świeccy katolicy powinni angażować się w życie publiczne - dodał.
Sekretarz Episkopatu bp Wojciech Polak podkreślił, że dokument bioetyczny jest odpowiedzią Kościoła na znaki czasu. Dodał, że biskupi kierują go do wszystkich ludzi dobrej woli. Trzeba stanowczo przeciwstawiać się działaniom zagrażającym życiu ludzkiemu, nie da się usprawiedliwić tych działań - mówił bp Polak.
Specjalista w zakresie genetyki klinicznej prof. Andrzej Kochański podkreślił, że dokument bioetyczny jest okazją do dyskusji na temat zapłodnienia in vitro. Dodał, że brakuje takiej dyskusji w środowisku naukowym. Zdaniem prof. Kochańskiego kliniki in vitro nie informują zainteresowanych tą procedurą o możliwych komplikacjach genetycznych dzieci, które mogą wystąpić nawet po latach.
Wszelkie wątpliwości co do istnienia człowieka należy rozstrzygać na korzyść życia. Trzeba też stanowczo sprzeciwiać się wszelkim działaniom zagrażającym człowiekowi. Nie da się usprawiedliwić nawet najbardziej wzniosłym celem żadnego działania, które prowadzi do zagrożenia życia człowieka - podkreśla dokument bioetyczny opracowany przez Zespół Ekspertów Episkopatu ds. Bioetycznych.
W dokumencie biskupi podkreślają sprzeciw wobec opinii, że życie człowieka zaczyna się dopiero od któregoś momentu jego rozwoju. "Nauki biologiczne pozwalają stwierdzić, że w rozwoju człowieka nie mają miejsca żadne skokowe i jakościowe zmiany. Cały rozwój dokonuje się w sposób ciągły. Nie da się stwierdzić też żadnego okresu ważniejszego od innych. Każdy moment w tym rozwoju zakłada poprzedni, aktualny zaś stanowi nieodzowny warunek następnego" - czytamy w dokumencie.
"Wszelkie wątpliwości co do istnienia człowieka należy rozstrzygać na korzyść życia i stanowczo sprzeciwiać się działaniom zagrażającym człowiekowi" - dodają hierarchowie. Episkopat przeciwstawia się in vitro, aborcji, eutanazji, środkom wczesnoporonnym i antykoncepcji.
"Chrześcijanin musi troszczyć się o prawdę. Dlatego jego zadaniem jest też demaskowanie kłamstw, wśród których szczególnie wiele szkody czynią sugestie, jakoby zapłodnienie pozaustrojowe było leczeniem niepłodności. Ono niczego nie leczy - niepłodni takimi pozostają, a 'wyprodukowanie' dziecka powierzają obcym" - napisali biskupi.
Zdaniem autorów dokumentu, in vitro jest źle realizowanym pragnieniem bezpłodnych par, które chcą być rodzicami. Według hierarchów, to zgoda na "poświęcenie kilku kolejnych istnień ludzkich", by mieć dziecko - chodzi m.in. o zarodki z wadami genetycznymi lub te, które zostały zniszczone przy próbach in vitro. "Plemniki uzyskuje się od ojca w akcie samogwałtu, manipuluje się wielokrotnie organizmem matki, a dziecko staje się 'produktem'" - czytamy w dokumencie. Biskupi podkreślają jednocześnie, że Kościół nie potępia osób stosujących in vitro, ale stara się podpowiadać inne rozwiązania, w tym "realne leczenie przyczyn niepłodności". Episkopat proponuje też adopcję dzieci.
Autorzy dokumentu podkreślają, że w pierwszych dniach zarodkowego życia człowieka zachodzą procesy dostosowywania się nowo powstającego organizmu do potrzeb dalszego istnienia. "Metody sztucznej prokreacji człowieka zaburzają ten proces - z uwagi na odmienne warunki środowiskowe, w jakich dokonuje się połączenie komórek rozrodczych w laboratorium, w porównaniu do naturalnych warunków organizmu matki. Hormony aplikowane kobiecie celem jednoczesnego pozyskiwania kilku komórek jajowych (dla ich zapłodnienia in vitro) wpływają na cechy genetyczne zarówno tych komórek, jak i na zdrowie kobiety. Niekiedy zostaje wywołany tzw. zespół hiperstymulacji jajników z zaburzeniami krzepnięcia, obrzękami, zespołem depresyjnym i z zagrożeniem życia włącznie" - czytamy w dokumencie.
"Brak naturalnej bariery biologicznej, która zabezpiecza przed łączeniem się komórek niedojrzałych lub uszkodzonych genetycznie, dodatkowo sprzyja powstawaniu kolejnych zaburzeń u dziecka. Nierzadko konieczne są następnie procesy naprawcze w postaci różnych kosztownych terapii, dźwiganych następnie przez całe społeczeństwo, a nie przez ośrodki odpowiedzialne za skutki podejmowanych praktyk. Notujemy w przypadku tych zabiegów zwiększoną liczbę poronień samoistnych i zmian genetycznych, jak też częstsze urodzenia dzieci z wadami rozwojowymi" - napisali biskupi.
Hierarchowie podkreślają, że we współczesnym katalogu praw człowieka pojawia się koncepcja tzw. praw reprodukcyjnych. "Już samo słowo 'reprodukcja' wskazuje na kontekst przedmiotowy, podczas gdy prokreacja zwraca uwagę na podmioty. Prawa reprodukcyjne oznaczają w istocie uznanie za podstawowe prawo dostępu wszystkich par i pojedynczych osób do środków antykoncepcyjnych, wczesnoporonnych i aborcji w celu decydowania swobodnie o liczbie, odstępach czasowych i momencie sprowadzenia dzieci na świat, jak również prawo do informacji o tych środkach. W podobnym duchu formułowane są opinie, które zwracają uwagę na cierpienia bezpłodnych par czy na liczne przypadki osobistych tragedii kobiet, które osamotnione stają się matkami dzieci chorych lub z niepełnosprawnością. Podnosi się wówczas argument, że 'zmuszanie' tych kobiet do urodzenia dziecka jest wymaganiem od nich heroizmu, do czego nikt nie ma prawa, a nadto działaniem nieludzkim i pozbawionym wrażliwości" - głosi dokument.
"Stąd ma się brać uzasadnienie dla prawa do posiadania dziecka poczętego z pomocą metod sztucznych lub - z drugiej strony - do przerwania ciąży w przypadku poważnej choroby, zagrożenia rozwoju lub wady genetycznej dziecka poczętego, a jeszcze nieurodzonego. Co więcej, lekarzy z prawym sumieniem, odmawiających uczestnictwa w diagnostyce prenatalnej podejmowanej w celach eugenicznych, piętnuje się publicznie, oskarża o łamanie prawa, a niekiedy karze, stosując sankcje dyscyplinarne, zawodowe czy karne, a także pociąga do odpowiedzialności cywilnej za tzw. wadliwe urodzenie. W tym ostatnim przypadku traktuje się bowiem urodzenie chorego i niechcianego dziecka jako źródło zawinionej przez lekarza szkody, którą ponosi matka lub rodzina" - dodają biskupi.
Episkopat podkreśla, że Kościół czuje się w obowiązku bronić życia od początku, aż do naturalnej śmierci. Hierarchowie przypominają, że dla Kościoła życie ludzkie jest "wartością podstawową i niezbywalnym dobrem", dlatego konieczna jest jego bezwzględna ochrona niezależnie od okresu i jakości życia człowieka. "Podważanie tego nakazu prowadzi do stopniowego osłabiania ochrony dzieci nienarodzonych, nieuleczalnie chorych lub ludzi starszych. Fałszuje też rzeczywistość, relatywizując wartość życia i uzależniając od tego, czy nastąpiło już urodzenie lub czy człowiek ma zdolność do decydowania o sobie samym. Tymczasem życie jest albo go nie ma" - głosi dokument.
Zdaniem biskupów w debacie etycznej i prawnej problem sprowadza się do tego, czy dziecko poczęte powinno być traktowane w kategoriach podmiotowych (jest kimś), czy też przedmiotowo (jest czymś). "Jeżeli przyjmiemy drugie podejście, to w razie wyboru między interesami matki (np. choćby jej zdrowie fizyczne czy psychiczne) a utrzymaniem ciąży - przeważać zawsze będzie potrzeba kobiety. Jeżeli będziemy traktować dziecko poczęte jako podmiot - wówczas jego interesy, w tym prawo do narodzin, nie będą mogły być w podobnych sytuacjach negowane" - napisali hierarchowie.
Autorzy dokumentu zwracają się do polityków, podkreślając, że stają oni wobec szczególnej odpowiedzialności, gdy podejmują decyzje dotyczące życia i godności człowieka. Biskupi przypominają, że politycy, którzy są katolikami powinni przestrzegać nauczania Kościoła. Episkopat wyraża wdzięczność i uznanie dla tych, którzy postępując w polityce zgodnie z własnym sumieniem narażają się na konsekwencje. "Możliwy jest udział w kompromisie politycznym, ale tylko wówczas, gdy służy to osiąganiu większego dobra, a nie jako metodą rozwiązywania problemów etycznych lub wyznaczania kryteriów dobra" - czytamy w dokumencie.
Hierarchowie podkreślają też, że w "imię fałszywie pojmowanej tolerancji oczekuje się, wręcz - żąda od katolików, aby zrezygnowali z wnoszenia do życia społeczno-politycznego tego, co zgodnie z wiarą uznają za prawdziwe i słuszne". Biskupi ocenili, że katolikom niemal zabrania się publicznie przeciwstawiać się antykoncepcji, in vitro, aborcji, ideologii gender, instytucjonalizacji związków homoseksualnych oraz promocji wzorców zachowań społecznych, które są sprzeczne z tradycyjnym modelem rodziny. Episkopat wzywa świeckich katolików, by nie rezygnowali z zaangażowania w życie publiczne i składali chrześcijańskie świadectwo.
Dokument "O wyzwaniach bioetycznych, przed którymi stoi współczesny człowiek" przygotował zespół ds. bioetycznych Episkopatu. Na czele zespołu stoi abp Henryk Hoser (lekarz), w zespole pracują także m.in. ginekolodzy, chirurdzy i prawnicy. Dokument zatwierdziła Konferencja Episkopatu Polski.