Sproszkowany lek ewakuował pocztę
Sproszkowane lekarstwo było powodem piątkowej ewakuacji personelu urzędu pocztowego w Dębicy (Podkarpackie). Laboratoryjne analizy białego proszku, który wysypał się z jednej z kopert podczas sortowania listów z całą pewnością wykluczyły obecność w nim bakterii wąglika.
08.11.2004 | aktual.: 08.11.2004 14:03
Badania zostały przeprowadzone pod kątem bioterroryzmu. I w tej chwili mogę powiedzieć, że z całą pewnością w proszku nie było wąglika - poinformował Krzysztof Wójcik z tarnobrzeskiego Sanepidu.
Dodał, że ze względu na wysokie koszty nie przeprowadza się w podobnych przypadkach ekspertyz na identyfikację substancji. Proszek został zabezpieczony na wypadek, gdyby zawierał jakąś inną toksyczną substancję - zaznaczył.
Natomiast wicestarosta dębicki i szef zespołu zarządzania kryzysowego w tym mieście, Stanisław Skawiński powiedział, że proszek, który spowodował tyle zamieszania, to środek przeciwgrzybiczny.
Oficer prasowy dębickiej policji, Robert Bułatek potwierdził, że kobieta, która nadała feralny list do rodziny na Śląsku, podczas przesłuchania wyjawiła, że wysłała rodzinie lekarstwo. Policjant dodał, że nadawcy prawdopodobnie nie grożą żadne konsekwencje, ponieważ przesyłany był lek.
W piątek podczas sortowania listów i przesyłek na poczcie w Dębicy z jednej z kopert wysypał się biały proszek. Ze względu na niebezpieczeństwo, że mógł zawierać toksyczną substancję - ewakuowano personel. Siedmioro pracowników poczty, którzy mieli bezpośredni kontakt z feralnym listem lub znajdowali się w pomieszczeniu, w którym proszek się wysypał, zostało przewiezionych na obserwację do szpitala na oddział zakaźny. Trafił tam także personel karetki pogotowia, która wiozła pracowników poczty do szpitala.